Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Jerome Truran wziął udział w swoich ostatnich międzynarodowych mistrzostwach kajakowych, tak jak planował. Nie wygrał ich, ale wypadł bardzo dobrze; potem wycofał się z czynnego sportu i ożenił z Kanadyjką Morną Fraser, która należała do najlepszych kajakarek na świecie. Prowadzą spokojne życie w Vancouver w Kanadzie i wiele czasu spędzają na wodzie. Spotykamy się przeważnie raz do roku. W 1991 roku Jerome i Morna byli prowadzącymi kajakarzami na wyprawie do kanionu Colki w Peru, zorganizowanej na zlecenie "National Geographic". Na swój sposób wyprawa ta obrazowała silne więzy przyjaźni, jakie połączyły nas na Amazonce - Piotr ponownie był liderem, Zbyszek fotografem, a ja autorem artykułu opublikowanego w styczniu 1993 roku w "National Geographic". Nie mam kontaktu z pozostałymi bohaterami tej książki. Słyszałem, że Jack Jourgensen rozstał się z Fran~coisem Odendaalem w przykrych okolicznościach, a później wpadł w jakieś tarapaty związane z interesami. Jeśli chodzi o Odendaala, to nie widziałem go ani nie rozmawiałem z nim od czasu, gdy uciekł z Amazonki. Wiem, że mniej więcej wtedy, gdy w Londynie opowiadał Królewskiemu Towarzystwu Geograficznemu o tym, jak prowadził pierwszy spływ Amazonką od źródła do ujścia, obaj z Piotrem staraliśmy się uniknąć kul wymierzonych w nas z peruwiańskiego brzegu tej rzeki, w miejscu oddalonym od Atlantyku o około 3500 kilometrów. Tim Biggs mieszka w Południowej Afryce, gdzie zajmuje się wychowywaniem swoich dzieci. Sergio Leon powrócił do Kostaryki. Czas spędzony w jego towarzystwie wspominam bardzo mile i mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Ja natomiast ożeniłem się z Elyse Axell, dziewczyną, która wtedy czekała na mnie, i mamy dwie córki: Clare i Sophie. Spływ Amazonką był przerażający, ale tak naprawdę nie wiedziałem, co to strach, do czasu aż zostałem ojcem. Po urodzeniu się Clare mieszkaliśmy jakiś czas w Ekwadorze, gdzie pracowałem dla magazynu "The New Yorker", zbierając materiały do książki "Savages". Po powrocie do Kalifornii wdałem się w kolejną przygodę, tym razem związaną z ogrodnictwem - hoduję "zabójcze" pomidory olbrzymy. Drugie pytanie, które mi wciąż zadają, brzmi: czy zrobiłbyś to jeszcze raz? Chciałbym odpowiedzieć na nie zupełnie jednoznacznie. Tak. Może. Kto wie? Spływ Amazonką był bez wątpienia najbardziej ryzykownym wyczynem, jakiego kiedykolwiek dokonałem. To, że przeżyłem, zawdzięczam w równym stopniu szczęściu, jak i bardzo wielu innym czynnikom. Kiedy dotarliśmy wreszcie do Atlantyku, poczułem wielką ulgę i radość, że mogę powrócić do domu. Jestem właścicielem domu i samochodu, lubię książki i filmy, dobre jedzenie i zimne piwo. Krótko mówiąc, cenię sobie wygody współczesnego życia i wdzięczny jestem losowi za to, że należę do cywilizacji, która mi je daje. Amazonka uzmysłowiła mi jednak prawdziwą cenę takiego luksusu: w istocie rzeczy jest nią izolacja. Wiemy, że doświadczenie jest najlepszą szkołą życia, ale często chcemy go uniknąć, bo bywa bolesne. Dążymy więc do komfortu, rezygnując z poznania świata, a przez to samych siebie. Z własnej perspektywy mogę stwierdzić jedno: Amazonka uwolniła mnie z kokonu, w jakim byłem spowity, i moje życie stało się dzięki temu lepsze. Tym zaś, którzy marzą o skoku w nieznane, powiem krótko: zróbcie go. Joe Kane Waszyngton Marzec 1997 Podziękowania Książka ta wykorzystuje doświadczenia, które były udziałem członków wyprawy od źródła do ujścia Amazonki, a mianowicie: Tima Biggsa, Zbyszka Bzdaka, Piotra Chmielińskiego, Kate Durrant, Jacka Jourgensena, Sergia Leona, Fran~coisa Odendaala, Jerome'a Trurana, Faniego Van der Merwe'a i Pierre'a Van Heerdena. Nie tylko wzięli oni udział w spływie Amazonką, ale też zgodzili się, abym ja, osoba zupełnie im obca, pisał o nich z pozycji obserwatora, co świadczy o ich wielkiej odwadze, z której nieustannie czerpię natchnienie