Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Jak trafnie ujął to Holmes: „Moja dłuższa nieobecność zazwyczaj wywołuje w półświatku przestępczym niezdrowe podniecenie". Jednak Hawke nie ustąpił i w końcu przekonał Congreve'a. Cóż, przynajmniej odetchnie od deszczowej londyńskiej zimy. Nie wspominając o ciasnym gabinecie w siedzibie wydziału specjalnego w Westminster. Kilka tygodni słońca, zwiedzania i zakupów - tak Hawke przedstawił ten wypad. Zakupy? Congreve nie miał zielonego pojęcia, co też Hawke mógłby chcieć kupić w tym zapomnianym przez Boga zakątku Bahamów. Może jakąś wyspę? Oczywiście nie wiedział jeszcze, że Hawke umówił się nie z przedstawicielami agencji nieruchomości, lecz z handlarzami bronią. Spojrzał na niego. Hawke zatrzymał się w pół kroku i zamilkł. - Byłem tu już kiedyś, Ambrose - powiedział i jego wpatrzone w dal oczy stały się zimne jak lód. - Dawno temu. W dzieciństwie. Miałem siedem lat. Właściwie nic poza tym nie pamiętam. 30 - Dlatego chciałeś, żeby spotkanie odbyło się właśnie tutaj? - Nie wiem - odparł Hawke. - To dziwne. Przyjechałem tu z powodu tej misji, ale coś ciągnęło mnie w tę stronę. Mam dziwne sny o tych wyspach... - Urwał i odwrócił się, jakby nie chciał albo nie mógł powiedzieć nic więcej. - Tak czy inaczej - odezwał się po chwili - wziąłem ze sobą mapę. Przechowuję ją od dzieciństwa. Ukazuje miejsce ukrycia skarbu, prawdopodobnie gdzieś w tej części Karaibów. Może dlatego czuję się... tak, jakby wkrótce coś miało się stać. - Co? - Nie mam pojęcia - powiedział Hawke, patrząc na przyjaciela bezradnie. - Wiem tylko, że może to w jakiś sposób wiązać się z mapą. - Spowija ją mgła tajemnicy... - mruknął Congreve, uważnie mu się przypatrując. Alex wzruszył ramionami: - Tak czy inaczej, jest to równie dobre miejsce na spotkanie z podejrzanymi typami, jak wiele innych. Congreve spodziewał się, że nadejdzie ta chwila, czekał na nią ze strachem. Jak wiele osób, znał przerażającą historię śmierci rodziców Hawke'a. Oczywiście nie od niego samego. Alex przez wszystkie te lata ani słowem nie wspomniał o ich zabójstwie. Wyglądało na to, że wymazał tę tragedię z pamięci. Mogła jednak pozostać głęboko ukryta w jego podświadomości. W dużej skórzanej torbie, z którą Ambrose nigdy się nie rozstawał, znajdowały się pewne akta z wydziału śledczego Scotland Yardu, o ich istnieniu nie wiedział nikt oprócz niego samego. Zabójstwo Hawke'ów mimo upływu lat wciąż pozostawało nierozwiązane i gdyby nie determinacja Congreve'a, dokumenty te gniłyby gdzieś w archiwum. Na zapomnianym cmentarzysku niewyjaśnionych spraw. Oczywiście nigdy nie ośmielił się rozmawiać o tym z Hawkiem. Dla jego dobra lepiej było nie przywoływać tak strasznych wspomnień. Con-greve wiedział jednak, że rodzice jego przyjaciela zginęli gdzieś w tej okolicy. Całkiem możliwe, że właśnie na tych wodach. Mimo woli był ciekaw, czy coś pobudzi pamięć Hawke'a. Teraz, kiedy widział, jak Alex patrzy na port z dziwnym wyrazem twarzy, Ambrose zaczął się zastanawiać, co będzie, jeśli powrócąjego ukryte głęboko wspomnienia. Wychyną na powierzchnię jak stare podwodne boje trzymające się na zbutwiałych sznurach, które nagle pękły. Czym może się to skończyć? 31 Przez chwilę wydawało się, że Alex powie coś jeszcze, ale nagle zamrugał oczami i uśmiechnął się. - Powiem ci jedno. - Co takiego? - Wszystko na tym świecie dzieje się w mgnieniu oka. Nie zapominaj o tym. Wszystko. Rozdział 3 Gomez, posiniaczony i zakrwawiony, wyszedł z pogrążonego w mroku starego, popadającego w ruinę szpitala. Myślał o seksie. I zabijaniu. Niekoniecznie w tej kolejności. Dobrze, że chociaż przestało padać. Z szerokich, wyłożonych płytkami schodów szpitala imienia Calixto Garcii unosiła się para. Gomez zmrużył oczy od słońca i zszedł po śliskich, mokrych stopniach na porośnięty palmami dziedziniec, pełen weteranów na wózkach, którzy wylegli z dawnego szpitala wojskowego, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Zauważył neon nad małym barem po drugiej stronie Avenida de la Uni-yersidad, w którym rano zjadł śniadanie. Przydałoby się kilka zimnych piw