Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

.. Chwycił ją pod pachy i uniósł do góry. — Przyjmiesz moje przeprosiny? Jeszcze się nie uspokoiłem po przejściach w lochu Demariego. Kiedy zrozumiałem, że to pocałunek, byłaś już w wodzie. Powinnaś była jakoś mnie ostrzec, zamiast się skradać. — To się już nigdy nie powtórzy — obiecała Judyta ponuro. — Tylko ty, moja żonko, potrafisz być zuchwała w takiej sytuacji. Chętnie bym cię znowu wrzucił. — Nie ośmielisz się! Uśmiechnął się szelmowsko, po czym opuścił ją tak, że stopami prawie dotknęła wody. — Gawinie, proszę cię! — krzyknęła. Przytulił ją i aż się wzdrygnął dotknąwszy mokrej, zimnej tkaniny. — Dobrze ci tak — roześmiała się. — Mam nadzieję, że dobrze zmarzniesz. — Mając cię przy sobie? — Wziął ją na ręce. — Zaniosę cię do komnaty i zdejmiemy te mokre ubrania. — Gawinie, nie myślisz chyba... — Trzymając cię w ramionach, myślenie uważam za stratę czasu. Jeśli masz dosyć robienia z siebie przedstawienia, bądź cicho i nie przeciwstawiaj mi się. — A jeśli nie będę cicho? Potarł twarzą o jej mokry policzek. — To te twoje śliczne policzki bardzo się zarumienią. — Jestem w niewoli, tak? — Tak — rzekł twardo i wniósł ją po schodach na górę. Królowa Elżbieta przechadzała się u boku męża. Zatrzymali się widząc, że Gawin wrzucił Judytę do koryta. Elżbieta chciała pośpieszyć jej z pomocą, lecz król ją powstrzymał. — Popatrzmy na ich zaloty. Lubię zakochane pary. Nieczęsto w małżeństwie zawartym dla połączenia majątków rodzi się miłość. Elżbieta westchnęła. — Jestem szczęśliwa, że to widzę, bo nie byłam pewna, czy między nimi jest miłość. Zdaje się, że lady Alicja nie uważa Judyty za odpowiednią żonę dla Gawina. — Lady Alicja? To ta blondynka? — spytał król Henryki — Wdowa po Edmundzie Chatworth. Król pokiwał głową. — Chciałbym, żeby jak najprędzej wyszła za mąż. Ona bawi się mężczyznami jak kot myszami. Przebiera w nich jak w ulęgałkach. A oni, urzeczeni jej urodą, pozwalają sobą pomiatać. Nie życzyłbym sobie z tego powodu awantur. Ale co ta niewiasta ma wspólnego z lordem Gawinem i jego piękną żoną? — Tego dobrze nie wiem — odparła Elżbieta. — Chodzą plotki, że Gawin wcześniej kochał lady Alicję. — Ale jak widać teraz już jej nie kocha. — Henryk pokazał na Gawina, który właśnie wziął Judytę na ręce. — Nie dla wszystkich jest to oczywiste. Lady Alicja bez przerwy dokucza lady Judycie. — Musimy jej zabronić — zadecydował Henryk. — Nie — rzekła Elżbieta, kładąc dłoń na jego ramieniu. — Nie możemy niczego zabraniać. Obawiam się, że to by tylko rozsierdziło lady Alicję. Należy ona do niewiast, które dopną swego mimo wszelkich zakazów. Myślę, że twój pomysł wydania jej za mąż jest najlepszy. Możesz znaleźć dla niej jakiegoś męża? Henryk z zainteresowaniem przyglądał się, jak Gawin niesie żonę do pałacu; żartując i łaskocząc ją sprawiał, że jej śmiech rozbrzmiewał na całym dziedzińcu. — Tak, znajdę męża dla lady Alicji, i to prędko. Nie chciałbym, żeby ktoś wszedł między tych dwoje. — Jesteś taki dobry — powiedziała Elżbieta i uśmiechnęła się do swego wysokiego męża. Henryk zaśmiał się. — Tylko dla niektórych, moja droga. Francuzi nie podzielają twego zdania. Elżbieta machnęła lekceważąco ręką. — Dla nich jesteś za miękki, za łagodny. Pochylił się i pocałował ją w czoło. — Gdybym był francuskim królem, to samo mówiłabyś o Anglikach. Popatrzyła na niego z miłością na co on roześmiał się i przytulił ją. Poza nimi był jeszcze ktoś, kto z wielkim zainteresowaniem obserwował zabawę Montgomerych. Widząc, jak Gawin wrzucił Judytę do koryta, Alan Fairfax wybiegł z pałacu chwytając za miecz. Zaraz jednak zatrzymał się zawstydzony. Mężczyzna ma prawo traktować swą żonę jak chce i nikomu nic do tego. Obserwował ich jednak dalej i zobaczył, z jaką troską Gawin wyjął z wody Judytę, przytulił ją i pocałował. To nie był ktoś, kto bije swoją żonę! Alan nagle uświadomił sobie, że dał zrobić z siebie durnia. Wrócił do pałacu, gdzie w sali biesiadnej natknął się na Alicję Chatworth. — Chciałbym cię prosić na słówko, pani — rzekł wbijając palce w jej ramię. Syknęła z bólu, ale zaraz się uśmiechnęła. — Oczywiście, sir Alanie. Mój czas jest do twojej dyspozycji. Pociągnął ją w cień pod ścianą. — Posłużyłaś się mną pani, a ja tego nie lubię. — Posłużyłam się? Niby w jaki sposób? — Nie odgrywaj przede mną słodkiej dziewicy, pani. Wiem, że mężczyźni są częstymi bywalcami twojego łoża. Nie wątpię, że jesteś niewiastą dość inteligentną i że nie zrobiłaś tego tak sobie. — Puść mnie, bo zacznę krzyczeć! Alan jeszcze silniej zacisnął palce. — Nie sprawiam ci przyjemności? A mówią, że lubisz ból. Alicja spojrzała na niego zimno. — Co masz do powiedzenia? — Nie życzę sobie być wykorzystywany. Przez twoje kłamstwa lady Judyta mogła mieć poważne kłopoty, których ja byłbym przyczyną. — Czy nie mówiłeś, że chcesz spędzić z nią kilka chwil? Dałam ci te kilka chwil, to wszystko. — Oszukałaś mnie! To dobra niewiasta i szczęśliwa w małżeństwie, a ja nie należę do nikczemników, którzy uciekają się do gwałtu. — A więc pożądasz jej? — Alicja się uśmiechnęła. Puścił ją natychmiast. — Jaki mężczyzna by jej nie pożądał? Jest piękna. — Nie! — syknęła Alicja. — Nie taka piękna jak... — przerwała. Alan uśmiechnął się. — Nie taka piękna jak ty, pani? Mylisz się. Przez wiele dni przyglądam się lady Judycie i dobrze ją już znam. Ona jest nie tylko piękna zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Będzie kochana, nawet kiedy się zestarzeje i przestanie być śliczna. A ty nie! Twoja uroda jest powierzchowna