Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Na pewno to doceni. Warrl jedynie położył łeb na łapach i z godnością zamknął lśniące złociste oczy. – Mów, mów! – nalegała Kethry, która miała dla barda równie mało sympatii, jak Tarma. Opadła na wyściełane skórą krzesło i pochyliła do przodu, zamieniając się w słuch. – No dobrze... oto, co słyszałam... – Tarma wygodnie rozparła się na krześle i położyła nogi na czarnym żelaznym podnóżku tuż przy piecu. – Najwidoczniej jego wysokość bard śpiewał tę piosenkę wczoraj wieczorem “Pod Sokołem”. “Ta piosenka” była przyczyną serdecznej niechęci Tarmy do barda. Prawdopodobnie Leslac, wskutek rzeczywistej niewiedzy lub beztroski, nie miał pojęcia, co oznacza bycie Kal’enedral. Wydawało mu się, iż Tarma z własnej woli narzuciła sobie celibat i ręka Bogini nie miała w tym udziału. W rzeczywistości Tarma zachowywała celibat, ponieważ jako Kal’enedral była właściwie bezpłciowa. Kal’enedral nie odczuwali fizycznego pożądania. Był po temu całkowicie logiczny powód: służyli oni przede wszystkim Bogini Południowego Wiatru, Wojowniczce, równie bezpłciowej jak ostrze, które nosiła; potem wszystkim klanom, a dopiero na końcu swemu własnemu klanowi. Ich bezpłciowość pozwalała zachować dystans wobec międzyklanowych konfliktów i powstrzymać się od uwikłania w wewnętrzne walki, dzięki czemu służyli jako rozjemcy i sędziowie. Każdy Shin’a’in znał cenę, jaką płaciło się za zostanie Kal’enedral. W każdym pokoleniu znalazł się ktoś, kto uważał, że warto ją zapłacić. Tarma z pewnością tak sądziła – zwłaszcza po wymordowaniu całego jej klanu, kiedy miała obowiązek pomścić zabitych, a tylko Kal’enedral wolno było wkroczyć na szlak krwawej zemsty. Kethry była święcie przekonana, iż zbiorowy gwałt, jaki przeżyła Tarma przy napadzie na klan, odegrał niepoślednią rolę w jej decyzji zostania Zaprzysiężoną. Leslac jednak w to nie wierzył. W jego przekonaniu – a z tego, co wiedziała Kethry, nie zadał sobie trudu poznania dziejów Tarmy lub zwyczajów jej ludu – śluby złożone przez Tarmę były równie proste, jak większość innych przyrzeczeń zachowania celibatu i równie łatwo można je było złamać. Według niego wojowniczka złożyła je pod wpływem romantycznych, dziewczęcych urojeń; ostatnio właśnie napisał piosenkę, w której dawał do zrozumienia – bardzo wyraźnie – że “odpowiedni mężczyzna” mógłby stopić lodowatą Shin’a’in. Na tym opierał się pomysł “tej piosenki”. W dodatku najprawdopodobniej myślał, że to on jest owym odpowiednim mężczyzną. Poza tym bard mocno dał im się we znaki jeszcze zanim przystąpiły do kompanii Idry, podążając ich śladem jak szczeniak, który nie daje się odpędzić. Po ich wstąpieniu do Jastrzębi najwyraźniej stracił trop na dwa lata – wtedy partnerki odetchnęły z ulgą. Jednak ku ich niemiłemu zaskoczeniu znów je odnalazł i przywędrował za nimi do Jastrzębiego Gniazda. Tam też pozostał, śpiewając po tawernach – i od czasu do czasu zapewniając Tarmie bezsenne noce przez urządzanie koncertów pod jej oknem. “Ta piosenka” była jego nową kompozycją. Tarma usłyszała ją po raz pierwszy po powrocie z wojny domowej królowej Surshy. Wówczas Kethry musiała obezwładnić swą partnerkę, żeby powstrzymać ją od zabicia niepoprawnego muzyka. – To nie najlepsze miejsce na śpiewanie akurat tej ballady – zauważyła Kethry. – Przecież właśnie tam twoi zwiadowcy tracą swój żołd. – Hai, ale to nie zwiadowcy go dostali – zachichotała Tarma. – Dlatego dziwię się, że o niczym nie słyszałaś. To Tresti i Sewen. – Co takiego?! – To było piękne... przynajmniej tak mi mówiono. Tresti i Sewen przywędrowali akurat wtedy, kiedy zaczął swą przeklętą piosenkę. Nikt nic nie mówił – ale nie zdziwiłoby mnie, gdyby Sewen specjalnie ułożył całą rzecz, choć według moich informatorów zdumienie Tresti było całkiem naturalne. Ona wie, co to znaczy być Kal’enedral. Właściwie, gdybym chciała powoływać się na moją naturę, jesteśmy sobie równe. Ona również wie dobrze, co myślimy o tym głupcu. Zdecydowała więc zrobić publiczną i bardzo kapłańską scenę na temat świętokradztwa i wyśmiewania świętości. Było to jedno z niewielu praw obowiązujących w Jastrzębim Gnieździe: wszystkim bóstwom czczonym przez mieszkańców należał się szacunek. Wyśmiewanie bogów, zwłaszcza tych, których wyznawali Jastrzębie wyższej rangi, było obrazą karaną przez miejskiego sędziego. – Naprawdę?! – Właśnie tak. Na to tylko czekali Sewen i moje dzieci. Zaaresztowali go i odprowadzili do więzienia, gdzie pozostanie przez trzydzieści dni. Kethry z rozjaśnioną twarzą zaczęła klaskać. – Całe trzydzieści dni bez śpiewu pod oknami! – I przez całe trzydzieści dni będę mogła iść się napić, nie chowając twarzy! – Tarma wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie. Warrl westchnął potężnie. – Słuchaj, Futrzasty, skoro tak go lubisz, może dotrzymasz mu towarzystwa? Barbarzyńcy bez smaku i gustu. Tarma nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi. – Proszę! – zawołała Kethry