Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Po pierwsze, wcześniej czy później odwoła się on do wewnętrznego konstruktywizmu jako niezbędnego dopełnienia konstrukcji zespołowej. Na przykład sądziliśmy najpierw, że współdziałanie interindywidualne wystarcza dla wyjaśnienia kształtowania się logicznych struktur w ciągu rozwoju dziecka (logika relacji oparta na odwrotności itp.), ale następnie musieliśmy: a) przyznać, że to kształtowanie zakładało także, jako równie konieczny warunek, wewnętrzny mechanizm konstrukcyjny oparty na koordynacji działań podmiotu i na ich interioryzacji w operacjach; b) uznać, że samo współdziałanie sprowadzało się ze swej strony 151 do skoordynowania czynności, i to zgodnie z tymi samymi prawami operacyjnymi, które występują w koordynacjach intraindywidualnych, tak że między koordynacją interindywidualną i tymi koordynacjami istnieje relacja kołowa, a nie tylko zależność jednokierunkowa. Po drugie, wyjaśnienie socjologiczne, doprowadzone do dość znacznego stopnia precyzji (niezależnie zresztą od redukcji pierwiastka psychologicznego do społecznego ), dochodzi do takiego punktu, że trzeba się odwołać do modeli abstrakcyjnych, izomorficznych w stosunku do tych, jakie można wykorzystać przy wyjaśnieniu o charakterze psychologicznym (patrz podrozdz. III, punkt C3). Cała twórczość Levi-Straussa (zwłaszcza jego piękne prace na temat stosunków pokrewieństwa) prowadzi np. do zastosowania — w odniesieniu do stosunków społecznych — pewnych dużych struktur algebry ogólnej (sieci itd.), tak że wyjaśnienie socjologiczne zbiega się wówczas z podobną matematyzacją cech jakościowych, jak to ma miejsce przy analizie konstruowania struktur logicznych. Jest zatem oczywiste, że w dniu, kiedy konkretna mikrosocjologia będzie się inspirowała takimi modelami (wykraczając poza naiwną i — prawdę powiedziawszy — jeszcze nie socjologiczną konceptualizację socjometrii Morena80), redukcjonizm psychosocjologiczny nie tylko będzie wymagał pewnego konstruktywizmu umysłowego (zgodnie z naszą pierwszą uwagą), lecz także okaże się całkiem zbieżny ze sposobami wyjaśniania wywodzącymi się z tzw. modeli abstrakcyjnych. 3. WYJAŚNIANIE PRZEZ REDUKCJONIZM FIZYKALISTYCZNY Jeśli jest rzeczą naturalną, że redukcjonizm o kierunku w bok, jak np. redukcja pierwiastka psychologicznego do społecznego, dochodzi ostatecznie do schematów interakcji, a nie do prostej redukcji (taki jest bowiem sens dwóch uwag końcowych przy omawianiu punktu B1), to przeciwnie, można uważać, że wyjaśnienie polegające na redukcji wyższego do niższego oznacza, tym razem zdecydowane zwycięstwo redukcjonizmu. Modelu szczególnie śmiałego i eleganckiego dla zilustrowania tego typu prób dostarczają sposoby wyjaśnień proponowane przez teorię postaci, zmierzające nie tylko do pomniejszenia zjawisk umysłowych (zwłaszcza percepcji i inteligencji) i zredukowania ich do zjawisk fizjologicznych, lecz także do podporządkowania tych ostatnich, za pośrednictwem schematów pola, strukturom fizycznym. Stąd pewne interpretacje, sprowadzające niemal wprost to, co psychologiczne, do tego, co fizyczne, jak w przypadku „dobrych form" percepcyjnych, które miałyby się ograniczać do struktur „postaci fizycznych", tak samo jak one poddanych zasadzie równowagi i prawu najmniejszego działania. Znanym przykładem tego sposobu interpretacji są after effects, czyli efekty następcze, badane przez Koehlera i Wallacha (1944), a polegające na zmianie ocen wielkości lub kształtów spostrzeganej figury, gdy percepcja ta następuje w tym samym obszarze pola widzenia po percepcji innej, odmiennej figury. Hipoteza wyjaśniająca sprowadza się więc — kiedy już pobudzenia określono w kategoriach różnic potencjału, 152 a oceny długości w kategoriach oporu elektrycznego tkanek — do wiązania obserwowanych zjawisk ze zmianami nasycenia (satiation). Wyróżniając nasycenie stałe (silniejsze u człowieka dorosłego niż u dziecka) oraz chwilowe i zlokalizowane zwiększanie się nasycenia stałego w wyniku przyglądania się figurom, przywrócenie równowagi (szybsze lub wolniejsze, zależnie od siły nasycenia stałego) poprzez proces homeostatyczny i wreszcie samonasycenie (self-satiation) zależne od fiksacji wzroku (gorsze u dziecka, stąd rozleglejszy obszar słabego nasycenia), dochodzimy do schematu wyjaśniającego, który uwzględnia nie tylko obserwowane zjawiska, lecz także ich ewolucję z wiekiem. Trzeba tylko odnotować, że pod wpływem orientacji fizykalistycznej (Koehler był fizykiem, a Waliach chemikiem, zanim poświęcili się psychologii) autorzy ci chcą pominąć wszelki udział aktywności funkcjonalnej podmiotu, nie wykorzystując możliwości, jakie w tej dziedzinie otwiera ich homeostatyczna koncepcja nasycenia, ani też zależności między samonasyceniem a centracją wzroku. Nasza rola nie polega tu na osądzaniu wartości wzmiankowanych teorii, lecz tylko na przeanalizowaniu treści proponowanych modeli wyjaśniających. Ograniczymy się z tego punktu widzenia do trzech następujących uwag. Po pierwsze, jeśli modele fizykalistyczne stanowią ideał o istotnym znaczeniu, to niewątpliwie narzucą się w sposób tym bardziej pociągający, kiedy biologia sama nas do tego przekona i kiedy ewentualna redukcja pewnych struktur psychologicznych do określonych struktur fizycznych dokona się poprzez wyraźną uprzednią redukcję tych pierwszych do struktur biologicznych. W tym zakresie jest możliwe, że odwoływanie się do form równowagi specyficznych dla pola maskuje często pewne formy równoważenia poprzez aktywną kompensację ze strony podmiotu. Stwierdzając na przykład, z jaką częstością stałość percepcji dochodzi do „nadstałości"81, można by się odwołać do nadkompensacji, wywodzonych przez ostrożność raczej z modeli biologicznych niż z równowagi fizycznej jako takiej. To jednak wcale nas nie oddala od fizykalizmu, a dlaczego tak się dzieje, zobaczymy wkrótce. Po drugie, jeżeli poprzednia uwaga wydaje się mieć znaczenie ograniczające, to można proponować przedłużenie fizykalizmu poprzez uzupełnianie modeli gestaltystycznych innymi modelami. Odniesienia psychologów postaci do fizyki są dobierane w dziedzinie zjawisk o strukturze nieaddytywnej, a zatem nieodwracalnej. Otóż Pianek wykazał, że najważniejszy podział dychotomiczny w fizyce — to podział na zjawiska nieodwracalne (np