Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
- Znajdź z niego jakieś wyjście, Hakim-chanie. Wiem, że jesteś mądrym człowiekiem. Ja nie zrobię nic, co by ci zaszkodziło i zaszkodziło Azadeh. Hakim podziękował siostrze za kawę i wpatrując się w ogień, ważył w myśli racje. Chciał wiedzieć, co takiego planuje Erikki, i chciał już mieć to wszystko za sobą: Erikki powinien zniknąć, a Azadeh pozostać taką, jaką zawsze była: mądrą, łagodną, kochającą i posłuszną muzułmanką. Ale znał ją zbyt dobrze, by mieć pewność, że nie spełni swojej groźby. I za bardzo ją kochał, by mógł pozwolić ją spełnić. - Może to cię usatysfakcjonuje, Erikki: przysięgam na Boga, że ci pomogę, jeśli twój plan nie zakłada złamania złożonej przez moją siostrę przysięgi, nie zmusi jej do porzucenia swojej wiary i nie ściągnie na nią duchowego ani politycznego potępienia... - Hakim przez chwilę się zastanawiał. - A także nie przyniesie szkody jej ani mnie - dodał - i ma szansę powodzenia. - To bez sensu - żachnęła się Azadeh. - Skąd Erikki może wiedzieć... - Azadeh! - przerwał jej ostro mąż. - Gdzie twoje maniery? Nie wtrącaj się. Chan mówi do mnie, nie do ciebie. Chce poznać mój plan, nie twój. - Przepraszam, wybacz - odparła natychmiast. - Masz rację. Przepraszam was obu. Proszę, wybaczcie. - Kiedy braliśmy ślub, przyrzekłaś, że będziesz mnie słuchać. Czy to już nieaktualne? - zapytał cierpko, wściekły, że niemal pokrzyżowała mu szyki, ponieważ widział w oczach Hakima gniew, a Hakim powinien zachować spokój. - Aktualne, Erikki - odpowiedziała wstrząśnięta warunkami postawionymi przez Hakima, ponieważ zamykały one przed nią wszystkie drogi prócz tej, którą już wybrała... i która ją przerażała. - Bez żadnych zastrzeżeń, pod warunkiem że mnie nie opuścisz. - Bez żadnych zastrzeżeń. Tak czy nie? Pomyślała o wszystkich spędzonych z nim cudownych chwilach, o jego delikatności i miłości, ale również porywczości, która nigdy nie obróciła się przeciwko niej, lecz mogła okazać się straszna dla tych, którzy jej zagrażali bądź też stanęli mu na drodze: dla Abdollaha, Johnny'ego, nawet Hakima... zwłaszcza Hakima. Owszem, bez zastrzeżeń, pod warunkiem że nie skrzywdzisz Hakima i mnie nie opuścisz. Erikki świdrował ją wzrokiem i po raz pierwszy poczuła, że się go boi. - Tak, bez żadnych zastrzeżeń - mruknęła. - Błagam cię, nie opuszczaj mnie. - Przyjmuję do wiadomości to, co powiedziałeś - stwierdził Erikki, zwracając się do Hakima, i usiadł. Po krótkim wahaniu Azadeh uklękła obok niego i położyła mu rękę na kolanach. Spragniona fizycznego kontaktu, miała nadzieję, że pomoże jej on stłumić lęk i gniew na samą siebie za to, że straciła nad sobą panowanie. - Zgadzam się na postawione przez ciebie warunki, Hakim-chanie - oznajmił spokojnie Erikki. - Mimo to nie zamierzam wtajemniczać cię w mój... Spokojnie, spokojnie. Przysiągłeś, że pomożesz, jeśli nie narażę cię na niebezpieczeństwo, a ja nie zrobię tego. Przedstawię ci za to - dodał ostrożnie - hipotetyczny plan, który spełnia wszystkie twoje warunki. - Machinalnie pogładził Azadeh po włosach i po karku i poczuł, jak ją uspokaja. Jednocześnie nie spuszczał oczu z Hakima. I on, i chan byli bliscy wybuchu. - Co ty na to? - Mów dalej. - Załóżmy hipotetycznie, że mój helikopter jest całkiem sprawny, a ja udawałem tylko, że nie mogę go uruchomić, żeby wszystkich nabrać i przyzwyczaić do tego, że co chwila zapalam silniki. Załóżmy dalej, że kłamałem twierdząc, iż nie mam paliwa, i że wystarczy mi go na godzinę lotu, czyli na dotarcie do granicy i... - To prawda? - mimowolnie przerwał mu Hakim. To otwierało zupełnie nowe możliwości. - Hipotetycznie rzecz biorąc, tak. - Erikki poczuł, jak Azadeh zaciska dłoń na jego kolanie, ale udał, że tego nie zauważa. - Załóżmy, że za kilka minut, nim udamy się na spoczynek, uprzedzę cię, że chcę znowu spróbować go uruchomić, i zrobię to. Powiedzmy, że silniki zaskoczą i będą pracować dość długo, żeby się rozgrzać, a potem zgasną. Nikt się tym nie przejmie... Bóg tak chciał. Ten wariat i tak sam nie odleci, pomyślą wszyscy, dlaczego sobie nie odpuści i nie da nam spokojnie spać? A potem ponownie zapalę silniki, dam pełną moc i wystartuję