Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Znacznie wzmocniła się natomiast sytuacja Niemiec w Europie. Zaczęły one odzyskiwać swe dawne znaczenie na naszym kontynencie. Co ważniejsze, został dokonany podział granic europejskich na dwie kategorie. Jedne, które są zabezpieczone, zagwarantowane, i drugie, które takiej gwarancji nie posiadają, a więc są otwarte dla potencjalnej agresji, a przynajmniej dla działalności rewizjonistycznej. Takimi nie zagwarantowanymi granicami pozostawały zachodnie granice Polski. Rewizjonistyczne dążenia niemieckie z całą siłą skierowały się przeciwko Polsce. Określone nadzieje dyplomacja polska wiązała, zwłaszcza w pierwszych latach niepodległości, z międzynarodową organizacją - Ligą Narodów. Tym bardziej że Liga poruszała czy też bezpośrednio zajmowała się szeregiem spraw, które odnosiły się do Polski, m.in. sprawowała opiekę nad Wolnym Miastem Gdańskiem, pośredniczyła w sporze polsko-litewskim, a także odgrywała ważną rolę w kwestii przyszłych losów Górnego Śląska. Organizacja ta stworzona do tego, aby regulować stosunki międzynarodowe, gwarantować pokój i zapobiegać wojnie, mogła być tym forum, na którym dyplomacja polska oraz polityka zagraniczna Polski powinny znaleźć poparcie. Starania polskie o udział w pracach Ligi Narodów częściowo tylko uwieńczone zostały sukcesem. Polska była jednym z państw-założy-cieli Ligi Narodów, a później, w 1926 r., udało się jej uzyskać tzw. półstałe miejsce w kierowniczym organie Ligi - w jej Radzie, i miejsce to było jeszcze później dwukrotnie przedłużane. Na forum Ligi Narodów rozlegał się często głos delegatów polskich, m.in. przedstawiciele Drugiej Rzeczypospolitej zgłosili projekt uchwały, która potępiała wojnę jako środek rozwiązywania konflik- 54 Piotr Łossowski Problemy polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej 55 tów międzynarodowych. Praktycznie jednak Polska niewiele zyskała w Lidze Narodów, z inspiracji Niemiec była natomiast często atakowana. Niemcy podejmowały i stale ponawiały zarzuty, często wyolbrzymione i jednostronnie przedstawiane, w kwestiach traktowania niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce. A Polska miała związane ręce tzw. małym traktatem wersalskim, układem, który zawierał jednostronne gwarancje dla mniejszości narodowych. Później, w latach trzydziestych, stosunek rządu polskiego do Ligi Narodów uległ dość wyraźnej zmianie. Józef Piłsudski, a także wierny wykonawca jego wskazań minister Józef Beck, traktowali Ligę Narodów z większym dystansem i nie przykładali do niej tak dużego znaczenia, uważając, iż działalność jej jest mało efektywna, a decydującą rolę odgrywają w niej wielkie mocarstwa, które pilnują na jej forum tylko własnych interesów. Chciałbym powiedzieć teraz słów kilka o sprawach stosunkowo mniej znanych. Mianowicie o tym, że dążeniem dyplomacji polskiej było stopniowe rozszerzanie kręgu naszych zainteresowań. O ile w pierwszym okresie w sposób zdecydowany przeważały stosunki z najbliżej położonymi państwami i wielkimi mocarstwami w Europie, to w miarę upływu lat horyzont, zasięg zainteresowań Polski się rozszerzał. Myślano o stosunkach politycznych, ale także i gospodarczych, z innymi, dalej położonymi państwami. A więc polityka Drugiej Rzeczypospolitej, choć stopniowo i bardzo powoli, nabierała zasięgu światowego. Początki były bardzo trudne, ale kontakty systematycznie rozszerzano. Ważną rolę odgrywał przy tym handel zamorski za sprawą rozwijającego się portu w Gdyni. I tak np., gdy jeszcze w roku 1928 tylko 23% importu i jedynie 3% eksportu przypadało w naszym handlu zagranicznym na kraje pozaeuropejskie, to już w 9 lat później, w 1937 r., 30% naszego importu i 20% eksportu obejmowały kraje zamorskie. Tendencja ta nadal się utrzymywała. Następowało stopniowe rozbudowywanie odległych placówek dyplomatycznych i konsularnych, które obejmowały państwa zamorskie, niekiedy naraz całe grupy krajów. I tak np. poseł polski w Buenos Aires pracował już od 1922 r. z zasięgiem początkowym aż na siedem państw Ameryki Południowej. Stosunki dyplomatyczne z Meksykiem ustanowione zostały w 1930 r., początkowo z rezydencją poselską w Waszyngtonie, a później już z osobną rezydencją w mieście Meksyk. Dyplomacja nasza starała się na tych odległych obszarach być aktywna, wykazując przy tym sporo inwencji i pomysłowości. Myślano m.in. o zaktywizowaniu stosunków politycznych i gospodarczych z arabskimi krajami Bliskiego Wschodu. Tutaj przytoczę ciekawy fakt wykorzystywania do tego celu muzułmanów polskich, grupy mniejszościowej Tatarów, którzy w jakimś sensie spełniali rolę łączników Drugiej Rzeczypospolitej z narodami Orientu. I tak np. mufti polski, dr Jakub Szynkiewicz, odbył kilka podróży na Bliski Wschód. W jednym ze swoich sprawozdań z pobytu w Egipcie tak pisał: "Nie darmo przesiedziałem prawie cały miesiąc w Kairze, ponieważ widziałem, że coś uczyniono na korzyść naszego kraju. Szerokie warstwy społeczeństwa egipskiego, które po raz pierwszy usłyszały imię Polski, dowiedziały się, że jest to potężne państwo z ludnością dwa razy większą niż Egipt. A to, że rząd chrześcijański tak dobrze odnosi się do elementu muzułmańskiego, zbliżyło Polskę do serca muzułmańskiego i polepszyło warunki sprzyjające nawiązaniu bliższych stosunków gospodarczych". Oczywiście, były to dopiero pierwsze kroki, dopiero wchodzono w tamte regiony, ale w stosunkowo niedługim czasie już założono podwaliny pewnych dokonań. Ważnym celem naszej polityki zamorskiej było rozwinięcie i forsowanie handlu zagranicznego. Sytuacja jednakże była trudna, zwłaszcza w latach kryzysu 1929-1933