Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

ROZDZIAA IX Tacek znów pBynB. Tym razem byB to biaBy, luksusowy jacht z kabin wypeBnion mikkimi, wygodnymi kanapkami pokrytymi ctkowanymi skórami dzikich zwierzt. Niedawno wBa[nie wróciB z safari. Jeszcze miaB w oczach such traw afrykaDskich stepów, na których polowaB na bawoBy. Niebo byBo czyste, bez jednej chmurki. Jacht Bagodnie koBysaB si na fali. Jacek wycignB przed siebie nogi i oparB si wygodnie o porcz fotela.  Mo|e zapali fajk?"  pomy[laB, ale nie chciaBo mu si ruszy, cho przygotowane i nabite fajki le|aBy tu| obok na niskim stoliczku. Tylko sign rk... NagBy stuk i brzk tBukcego si szkBa przywoBaB go do rzeczywisto[ci. To babcia w kuchni stBukBa kolejn fili|ank. Jacek sByszaB, jak narzekajc zbieraBa porcelanowe okruchy. Jacht zniknB w jednej chwili. WróciBa caBa brzydota ciasnego i zagraconego mieszkania. Na maBym stoliku zamiast kolekcji artystycznych fajek staBy rzdem buteleczki z babcinymi lekarstwami. Czar prysnB. Jacek spojrzaB na budzik. Za dziesi czwarta. 253 Trzeba i[. StanB w drzwiach prowadzcych do kuchni. Babcia robiBa herbat.  Napijesz si?  zapytaBa ustawiajc fili|anki na tacy.  Dzikuj, ju| wychodz.  Znowu?  zrzdziBa babcia.  Stale gdzie[ si wBóczysz po mie[cie!  Nie wBócz si!  wybuchnB Jacek.  A co mam robi? Tatu[ obiecaB mi wyjazd nad morze, mama w góry, a w rezultacie siedz w mie[cie! Babcia tylko westchnBa. To byBa prawda. W milczeniu, z tack w rku, podreptaBa do pokoju. Za chBopcem z hukiem zatrzasnBy si drzwi. Schodki byBy puste.  Nigdy nie potrafi przyj[ na czas!  mruczaB niezadowolony.  Co wBa[ciwie staBo si z blizniakami? Dlaczego nie byBo ich rano na umówionym miejscu? Czy|by rzeczywi[cie matce udaBo si wywiez ich do Józefowa? SzBy gsiego. Emilka i Kasia. Dwie najwierniejsze. A przecie| to tylko dziewczyny, z których nigdy nie wyrosn prawdziwe morskie wilki! Kasia jak zwykle |uBa gum, któr przechowywaBa przylepion do wewntrznej strony kieszonki