Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Stalin, nie zapominaj o tym, rozpoczął czystki. Mój rodak, Władimir Łaziensokow, został rozstrzelony kilka miesięcy po powrocie z założycielskiego zebrania układu Abelarda. Czy Stalin dowiedział się o spotkaniu i na co zgodził się Łaziensokow? Któż to wie? Jednak jego egzekucja, w zestawieniu z represjami Hitlera po nieudanym zamachu, spowodowała, że psy wartownicze ze służb wywiadowczych stały się ostrożniejsze. Twórcy układu przekazali swoje pełnomocnictwa starannie wybranym protegowanym. Na przykład reprezentant Ameryki na spotkaniu, "Teksańczyk" Auton, wybrał swojego adoptowanego syna, Eliota. Percival Landish własnego syna. Podobnie postąpili przedstawiciele Niemiec i Francji. Sądzę, że Łaziensokow przewidział swoją egzekucję i zawczasu poczynił przygotowania. - Masz na myśli Golicyna? - Jak widzę, nadążasz za tokiem mojego rozumowania. Golicyn, którego rozstrzelono za zdradę w '73, miał jakieś tajemnicze powiązania z Landishem i Eliotem oraz dwójką ludzi z Niemiec i Francji. Bez wątpienia wkrótce dowiedziałbyś się o tym. Podobieństwa są bardzo znaczące. Piątka ludzi z założycielskiego zebrania układu Abelarda tak wyszkoliła swoich następców, że ci odmówili - pomimo własnych ambicji - przyjęcia najwyższej pozycji w hierarchii wywiadu. Zamiast tego objęli stanowiska tuż za eksponowaną czołówką, gdzie byli zabezpieczeni przed skutkami kaprysów polityków. Wszyscy założyli kartoteki pełne kompromitujących materiałów. Miały one stanowić skuteczny, odstraszający środek na tych, którzy byli wystarczająco głupi, by starać się odsunąć ich od władzy. Wszyscy ci ludzie zajmowali swoje stanowiska od czasów wojny i przez cały ten czas mieli poważny wpływ na prace rządów. Sabotowali nawet niektóre operacje. Na przykład wasza afera z U-2 i lądowanie w Zatoce Świń. Żeby zneutralizować mniej wtajemniczonych członków własnych agencji, sugerowali, że wewnątrz działa obcy agent. W rezultacie każda organizacja wywiadowcza do tego stopnia zajmowała się tym wymyślonym problemem, że prowadziła działania statutowe jedynie na elementarnym poziomie. Stanowiło to samo w sobie formę kontroli. Działali w rozsądny sposób - a przynajmniej tak im się wydawało - ustanawiając międzynarodowe status quo. - A zniknięcie Eliota w '54 i '73? - To były spotkania mające na celu scementowanie ich związku i potwierdzenie intencji. Musieli skoordynować swoje poczynania. Spotykali się tak rzadko, jak to możliwe, ale tak często, jak to potrzebne. - Twoja teoria ma jedną lukę. - Tak? - Żaden z tych ludzi nie mógł działać na własną rękę. Musieli mieć jakiś personel i źródła finansowania. - Zgadza się. Jednak, jeżeli chodzi o Amerykę, to CIA ma nieograniczony, nieoficjalny budżet. Nikt dokładnie nie wie jaki jest fundusz i gdzie te pieniądze wędrują. Gdyby ktoś kontrolował wydatki, trudno byłoby zachować tajemnicę. Zgromadzenie funduszy na prywatne operacje nie nastręcza trudności. Takie same zasady obowiązują w innych agencjach. - Zarówno Eliot, jak i pozostali potrzebowali jednak pomocy. Musieli mieć swoich upoważnionych delegatów. Ktoś mógłby zacząć mówić. - To nie jest konieczne. Pomyśl. Saul poczuł lodowate zimno w żołądku. - Ty i Remus nie mówiliście. Tak jak i inne sieroty Eliota. Podejrzewam, że ten pomysł pochodził od Autona; sprawdził się doskonale. Przez całe lata wraz z innymi pracowałeś dla Eliota, by mógł on działać zgodnie z ustaleniami układu Abelarda, podobnie jak i jego przybrany ojciec. To on zlecił mi dokonanie zamachu na Fundację Paradygma. - Najwyraźniej sądził, że jest to konieczne. Obwiniano o to nas oraz Izrael. Ani my, ani oni nie życzymy sobie powiązań między Arabami i Stanami Zjednoczonymi. Pojawia się jednak pytanie, co chcieliśmy osiągnąć przez zamach. - To niewłaściwe pytanie. Istotniejsze jest, dlaczego zlecił to mnie, a potem kazał mnie zabić. - Musisz go o to zapytać. - O ile najpierw nie zabiję tego sukinsyna. - Saul poczuł ukłucie w sercu. - Oni wszyscy mieli swoje sieroty. - Jest jeszcze jeden wspólny mianownik