Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Dyszc szybko, za[miaB si nagle i ze zdumieniem usByszaB wBasny [miech, a mrok bramy odezwaB si natychmiast: - Okr|y dom. Szybciej. Z drugiej strony nie ma zamknicia. Z drugiego wylotu sczyBo si blade [wiatBo. - Szybciej. Co[ szarpnBo go za rami i ciemna posta przesunBa si na tle jasnego otworu drugiego wej[cia. Dziewczyna w woalce, przypomniaB sobie mtnie. WeszBa, wbiegBa do bramy. To musiaBa by ona, ale to byBo tak dawno, tak dawno, |e dziwiB si, i| ona jeszcze tam staBa. Dawno? Kilka minut, najwy|ej. - Na schody. UsBuchaB. Na schodach byBo nieco widniej. Przez zakurzone szybki miniaturowych okienek [wiatBo, cho skpe, przeciskaBo si jednak, zielonkawe, jakby widziane przez warstw wody. CzerD ubrania dziewczyny w woalce pozostaBa nie zmieniona. Dziewczyna piBa si w gór po brudnych schodach, dotarli na drugie pitro, zachrobotaB klucz, potem drugi, dziewczyna pchnBa drzwi. - Wejdz  szepnBa. ZaryglowaBa drzwi od wewntrz i dopiero wtedy znieruchomiaBa, stojc tu| przy [cianie. Witkowi wydawaBo si, |e usByszaB -westchnienie czy chlipnicie. Stali oboje, nasBuchujc. Witek opowiadaB: - Dopiero po paru minutach zrozumiaBem, |e wreszcie j mam i zaraz' zobacz, jak ona wyglda. No i dopiero wtedy zadaBem sobie pytanie, co mnie to wszystko obchodzi. GoniBem za dziewczyn tylko dlatego, |e si dziwacznie ubraBa, nawet nie dziwacznie, a [miesznie. WdaBem si w awantur z czBowiekiem, który par dni wcze[niej spodziewaB si ode mnie pomocy. I wiedziaBem o nim tyle tylko, |e ma co[ wspólnego z kotami. I znalazBem si w nieznanym domu, który rozbierano. Dodajmy, |e byBem [cigany. Musz powiedzie, |e nie baBem si wtedy, w tym korytarzu czy przedpokoju. Raczej pragnBem jak najszybciej to wszystko zakoDczy. 22 Rozumiecie, wydosta si i wróci dp domu, i zje[ obiad, i mo|e si troch po[mia z samego siebie. Bo to wszystko byBo niepotrzebne, bez sensu