Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Ponieważ oburzano się ogólnie, że nie pogrzebano poległych, zwłaszcza trybu nów, więc Scypion uwolnił kilku jeńców i wysłał ich do Hazdrubala z prośbą, by pogrzebał trybunów. Ten polecił przeszukać poległych i rozpoznawszy ich po pierścieniach (trybunowie bowiem noszą złote pierścienie, inaczej aniżeli prości żołnierze, którzy mają pierścienie żelazne) pogrzebał ich, czy to, że uważał to za rzecz ludzką i ogólny obyczaj wojenny, czy też, że żywił już szacunek i cześć dla sławy Scypiona. Kiedy Rzymianie przygnębieni przez swe niepowodzenie wracali z tej wyprawy przeciw Hazdrubalowi, niepokoił ich i Fameas, a gdy wchodzili do obozu, wypadli z miasta Kartagińczycy i uderzyli na nich, przy czym zabili trochę zwierząt jucznych. 105. Tymczasem senat rzymski wysłał do obozu posłów, którzy mieli zbadać stan rzeczy i złożyć bardzo dokładne sprawozdanie. Wobec nich zarówno Ma niliusz i jego rada wojenna, jako też pozostali trybunowie, których zawiść przygasła wobec pomyślnego wyniku przedsięwzięć Scypiona, wystawili mu jak najlepsze świadectwo, które potwierdziło i wojsko całe, i przede wszystkim same jego czyny. Toteż posłowie po powrocie sławili wobec wszystkich doświadczenie i szczęście Scypiona tudzież przywiązanie wojska do niego, z czego senat wielką okazywał radość. Po tak wielu niepowodzeniach wysłał senat posłów do Masynissy i wzywał go, aby z wielkimi siłami stanął do walki przeciw Kartaginie. Ale posłowie już nie zastali go przy życiu. Znękany podeszłym wiekiem i chorobą wezwał do siebie Scypiona ze względu na osobistą z nim przyjaźń i przyjaźń z jego dziadkiem, aby zasięgnąć jego porady zarówno w sprawie dzieci, jak i państwa; miał zaś wiele dzieci nieprawych, które hojnie obdarował, tudzież trzech synów z prawnego małżeństwa, którzy mocno byli do siebie charakterem niepodobni. Scypion wybrał się natychmiast w drogę, lecz na krótko przed jego przybyciem Masynissa bliski śmierci polecił synom, aby byli Scypionowi posłuszni, jakkolwiek podzieli między nich spadek, i po tych słowach życie zakończył74. 106. Był to człowiek, któremu stale towarzyszyło szczęście. Kartagińczycy i Syfaks wydarli mu królestwo ojcowskie, ale bóg pozwolił mu je odzyskać 104. 74 Z końcem roku 149. 183 i rozszerzyć tak bardzo, że od Mauretanii nad Oceanem sięgało w głąb lądu aż do państwa Cyrenejczyków. Na wielkich obszarach ziemi zaprowadził uprawę roli, podczas gdy dawniej Numidowie nie znali rolnictwa i żywili się roślinami. Zostawił bogate skarby pieniężne i liczne, dobrze wyćwiczone wojsko. Jednego z nieprzyjaciół, Syfaksa, udało mu się osobiście wziąć do niewoli, drugiego zaś, Kartaginę, zupełnie osłabioną zostawił na pastwę Rzymianom i stał się przyczyną jej zguby. Pod względem fizycznym był wysokiego wzrostu i silny do późnej starości, toteż aż do śmierci niemal brał udział w bitwach, a konia dosiadał bez pomocy pachołka stajennego. Najlepszym dowodem jego wspaniałej tężyzny był fakt, że spłodził wiele dzieci, a choć umierały, to jednak nigdy nie miał ich mniej niż dziesięć i w wieku dziewięćdziesięciu lat zostawił po sobie czteroletnie dziecko. Tak zatem umarł Masynissa, człowiek o takich siłach fizycznych, doszedłszy do tak sędziwego wieku. Synom jego naturalnym przyznał Scypion inne uprawnienia, synom zaś ślubnym oddał do wspólnego rozporządzenia skarby i daniny oraz tytuł królewski, a co do reszty zarządził tak, jak uważał za najwłaściwsze ze względu na upodobania każdego z nich. Micypsie, który był najstarszy i najbardziej pokojowo nastrojony, oddał w wyłączne władanie Cyrtę i tamtejsze pałace królewskie, Gulussie, który miał wojowniczego ducha i był młodszy odeń, poruczył sprawy związane z wojną i pokojem, a najmłodszemu z nich Mastabalowi, który zajmował się wymiarem sprawiedliwości, zlecił rozsądzanie spraw spornych między poddanymi. 107. Podzieliwszy w ten sposób między synów Masynissy jego państwo i majątek, zabrał Scypion natychmiast ze sobą Gulussę jako sprzymierzeńca. Śledził on zwłaszcza i powściągał zasadzki Fameasa, które wielce Rzymian trapiły. Pewnego burzliwego dnia Scypion i Fameas stanęli naprzeciw siebie obozem, przedzieleni niedostępnym wąwozem, tak że nic jeden przeciw drugiemu nie mógł przedsięwziąć. Scypion obawiając się, że może dalej z przodu ukrywa się jakaś zasadzka, podjechał tam z trzema przyjaciółmi dla zbadania. Kiedy to Fameas zobaczył, wyjechał naprzeciw niego z jednym przyjacielem. Scypion wnioskując z tego, że chce coś powiedzieć, podjechał dalej ku niemu również z jednym zaufanym przyjacielem. Kiedy się już tak zbliżyli do siebie, że jeden mógł słyszeć drugiego, Scypion pierwszy tak zawołał: «Widzisz, Fa-measie, jakie jest położenie Kartagińczyków, czemuż więc nie troszczysz się o własne ocalenie, skoro ojczyzny uratować nie możesz?» Na to ten odrzekł: «Jakież może być ocalenie dla mnie, gdy Kartagina jest w tak beznadziejnym położeniu, a Rzymianie tak wiele złego ode mnie wycierpieli?» Wówczas Scypion odparł: «Ręczę ci, jeśli zasługuję na wiarę i zaufanie, że znajdziesz u Rzymian i ocalenie, i przebaczenie, i wdzięczność». Na to Fameas przyznał mu, że zasługuje najzupełniej na zaufanie, jak nikt inny, i dodał: «Rozważę to i jeśli uznam za możliwe, doniosę ci o tym»; po tej rozmowie rozjechali się. 184 108. Maniliusz, który nie mógł przeboleć niepowodzenia, jakiego doznał w walce z Hazdrubalem, wyprawił się ponownie do Neferis, zabierając ze sobą żywność na 15 dni