Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Kapitan Morris, siedzący na mostku przy konsoli dowodzenia, podniósł wzrok do kamery i połączył się z nimi. - Nadal negatywne odczyty fal elektromagnetycznych - oznajmił. -Jeśli tam na dole ktoś jest, nie wytwarza żadnej energii. -Obdarzył ich protekcjonalnym uśmiechem, zadowolony (jak podejrzewała Hutch), że udało mu się wzbudzić ogólne rozczarowanie. Był małoduszny, należał do tych żałosnych typów, którzy naj-373 JACKMcDEYITT większą radość odczuwają na widok cudzych niepowodzeń. Hutch poprzedniego dnia jadła w jego towarzystwie obiad i dowiedziała się, iż wysoko rozwinięte rasy, owszem, istnieją, tyle że gdzieś na Mlecznej Drodze. Ale tutaj? Tu, gdzie my jesteśmy? To niezbyt wiarygodne. Pojawiły się wyniki pomiarów niższych warstw atmosfery: 74 proc. azotu, 25 proc. tlenu, solidny ułamek procenta argonu, minimalna ilość dwutlenku węgla oraz śladowe ilości neonu, helu, kryptonu, wodoru, tlenku azotu i ksenonu. Skład bardzo zbliżony do ziemskiego. Nadeszła pora na przekąski. Przekąski pojawiały się bez przerwy, podkreślając koloryt i tak już ogólnie świątecznej atmosfery na statku. Rawa, sery, paszteciki, soki owocowe, piwo wypływały nie kończącym się strumieniem z sektora kuchennego. Hutch jadła więcej niż zwykle sobie pozwalała i zdecydowanie nie chciała poddać się rozczarowaniu. Sam fakt, że się tu znaleźli, to już wystarczający powód, by świętować. Jeśli nawet nie zostaną powitani przez Twórców Monumentów, i tak wiele osiągnęli. - Co ty o tym sądzisz? - zwróciła się do Carsona. Uśmiechnął się, chcąc dodać jej otuchy. -Jeśli nawet ich tu nie ma, to może coś jednak pozostawili. - Tak bym chciała coś znaleźć - odezwała się Truscott, która stała obok Maggie Tufu, wpatrzona w ciemność na ekranie. - Naprawdę, strasznie bym chciała. - Należy ci się - dostatecznie daleko zeszłaś z kursu - odrzekła Hutch. -Wszyscy to doceniamy. - Nie pozostawiliście mi wielkiego wyboru - odparła. - To było jak szansa podróży na Santa Marii. Nie chciałabym mówić później moim wnukom, że mogłam popłynąć z Kolumbem, ale przepuściłam okazję. Janet, która przez całą noc czuwała, obserwując zbliżanie się do planety, zasnęła w fotelu. W pewnym sensie symbolizowało to śmierć ich najśmielszych nadziei. Monitor wyświetlił teraz dane o planecie. 374 BOŻA MASZYNERIA ORBITA OBIEG SYDERYCZNY: 1.41 standardowego roku* PERYHELIUM: 1.32 AU APHELIUM: 1.35 AU GLOB ŚREDNICA RÓWNIKA: 15 300 km SPŁASZCZENIE: 0,004 MASA (ZIEMIA =1) 1,06 GĘSTOŚĆ (WODA = 1): 5,3 ALBEDO: 0,44 NACHYLENIE OSI (W STOPNIACH): 18,7 OKRES ROTACYJNY (D/H/M): 1/1/17 INNE PROMIENIOWANIE ELEKTROMAGNETYCZNE (SZTUCZNE): nie zanotowano ŚREDNIA TEMPERATURA NA RÓWNIKU W POŁUDNIE (SZAC.): 28°C - Hej! - Carson pokazywał im jeden z księżyców. Ten oznaczony jako Trzy-B. W tej samej chwili dobiegł ich głos kapitana, podniesiony o ćwierć tonu ponad swe zwykłe monotonne brzmienie: - Pani dyrektor, na Trzy-B odnotowaliśmy jakąś anomalię. - Widzimy - odpowiedziała mu Truscott. Trzy-B to był ten największy z satelitów. Bardzo spalony, pokryty morzami zastygłej lawy. Na północnej półkuli, na zachodnim krańcu rozległej równiny, widniało coś ledwie dostrzegalnego. Jakiś znaczek. Wzniesienie. Plamka. - Co to może być? - zastanawiał się Carson. - Czy da się uzyskać lepszy obraz? - Obieg syderyczny - okres obiegu planety po swej orbicie. Peryhelium - punkt orbity okołoslonecznej ciała niebieskiego najbliższy Słońca; aphelium - punkt orbity najbardziej od niego oddalony. Albedo - wielkość charakteryzująca zdolność odbijania promieniowania przez daną jednostkę. 375 JACKMcDEVTTT Obraz natychmiast stał się większy. I wyraźniejszy. -Jeszcze nic nie możemy powiedzieć - usłyszeli znów kapitana. - Ma ten sam kolor co otaczające skały. - Wygląda na kwadrat - rzuciła Janet, już zupełnie rozbudzona. Morris stawał się coraz bardziej rozgorączkowany. Zabawne było obserwować jego skonfundowanie. - Rzeczywiście, wydaje się, że to jest symetryczne - przyznał. - To jakieś kolejne Oz - orzekła Hutch. - Bok ma długość mniej więcej dwustu kilometrów - ciągnął kapitan