Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Nigdy z nimi nie rozmawiał o footballu czy baseballu i o kobietach, nigdy nie wymieniał się z nimi sprośnymi żartami. Kiedy chciał wezwać któregoś z nich, stukał brudnym, przypominającym szpon palcem w plastykową torbę pełną zużytych chusteczek albo dzwonił kryształowym dzwonkiem stojącym na nocnym stoliku. Jeśli to nie skutkowało - krzyczał. Kiedy miał dosyć aparatu słuchowego drażniącego mu ucho, pisał instrukcje na podłużnych żółtych liniowanych kartkach, których setki wręczał Maheu. Coraz rzadziej korzystał teraz z telefonu, nawet po drobiazgowym sprawdzeniu, że FBI nie zamontowała podsłuchu. Był - jak zwykle - całkowicie zależny od swych pracowników. Jeśli wezwana osoba nie stawiała się na pierwsze zawołanie, wpadał w furię albo bez końca narzekał. Nadal był bogatym, rozpuszczonym mamisynkiem, skarżącym się na najmniejszą uwagę krytyczną, rozdzielającym pochwały albo nagany w zależności od tego, jak sprawnie wykonano jego polecenia. Przypominał dziwny stwór z filmów fantastyczno-naukowych: żywy grzyb z oczami, żyjący w zamkniętym pudełku. Nie mógł znieść, kiedy Robert Maheu zachowywał się jak normalny człowiek. Kiedy Maheu pojechał z rodziną na weekend, Hughes zamęczał go telefonami. Zmienił swe przyzwyczajenia, ale nie stały się one przez to mniej dziwne. W tych rzadkich chwilach, kiedy nie siedział na sedesie, sadowił się w łazience przy umywalce i godzinami wcierał w dłonie i ramiona alkohol. Pomocnik Mell Steward musiał kupować mu specjalny rodzaj alkoholu szpitalnego, preferowanego ponad wszystkie inne. Całymi dniami jadał tylko zupę z kurczaka - koniecznie puszkowaną zupę Campbella - po czym przerzucał się na zupę warzywną, przygotowywaną w kuchni hotelu Desert Inn. Kiedyś obejrzał w telewizji reklamę mrożonych gotowych obiadów z indyka; potem przez całe tygodnie odmawiał jedzenia czegokolwiek innego. Wtem uznał, że dodawany do dania placek z jabłkami jest niesmaczny i chciał zamiast niego placek brzoskwiniowy. Kiedy dowiedział się, że producent, Swanson's, nie zgadza się na zmianę, podjął jałową próbę wykupienia firmy. Nie udało się, przerzucił się więc na kanapki Ar-by's z pieczenia wołową. Arby's jednak nie zgodził się zakupić sterylizowanego ostrza stalowego, przeznaczonego wyłącznie do krojenia pieczeni dla Hughesa, więc Hughes zdecydował się na filet mignon. Podobnie jak w młodości, żądał bardzo cienkich steków, zwęglonych z zewnątrz, oraz groszku, który przeszedłby między zębami widelca. Miał obsesję na punkcie strucli jabłkowej. Nie smakowała mu ta robiona w Desert Inn, posłał więc po struclę do Sands. Kiedy trzeba było pójść odebrać ciasto, nie zgodził się, by pomocnicy zostawili go samego. W końcu ciastkarz z Desert Inn został zmuszony - pod groźbą natychmiastowego zwolnienia - osobiście odebrać strucle od swego rywala z Sands. Było to z pewnością bardzo poniżające doświadczenie. W tym okresie cała energia, zainteresowanie i wysublimowany popęd seksualny Hughesa znalazły ujście w olbrzymim i bezsensownym projekcie: jako że jego lędźwia przestały mu służyć, postanowił zaspokoić swą potrzebę władzy, kupując naraz całe miasto. Teraz, kiedy miał prawo do prowadzenia Desert Inn (żałował, że nie mógł odkupić budynku hotelu od Harry'ego Helmsleya!), postanowił kupić na własność inny hotel, Sands. Pchała go żądza władzy i umiłowanie do strucli jabłkowej tamtejszego ciastkarza, ale miał też inny powód. Hughes nadal nienawidził Franka Sina-try, który kiedyś posiadał dziewięć procent udziałów w Sands. Stracił je jednak - bez interwencji Hughesa - gdy Urząd Nadzoru Gier Hazardowych ukarał go za związki z gangsterem Samem Giancaną, jednym z dobrych znajomych Hughesa. Sinatra uwielbiał ten hotel i był dobrym przyjacielem współwłaściciela, przedsiębiorcy Jacka Entrattera. Występował tam w sali widowiskowej wypchanej po brzegi publicznością, a w dodatku ściągnął na występy słynny Rat Pack, wliczając w to Petera Lawforda, Sammy'ego Davisa Jr., Deana Marti-na i Joeya Bishopa. Ich wygłupy zapewniały zawsze pełną salę i liczne nagłówki prasowe. Dziewiętnastego lipca 1966 roku Sinatra wziął ślub z Mią Farrow w salonie Jacka Entrattera. Jego listopadowy występ w Sands stał się legendarny. Dalszy ciąg był jeszcze bardziej sensacyjny