Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Dziewczynka miała z tym wyraźne problemy i ciągle myliła kolejność liter w wyrazach. Autor zainteresowany sytuacją spytał matkę, jak córka radzi sobie w szkole. Ta przyznała, że dziecko ma trudności w nauce, w szczególności w czytaniu. Dziewczyna nieustannie myliła i zamieniała porządek liter w słowach, co specjalista zdiagnozował jako dysleksję. Czytanie, zwłaszcza literowanie z kart opiera się na utrzymaniu wewnętrznego obrazu w myślach. Zdaniem autora przyczyną problemów dziecka może być nierozwinięty system wizualny. Biorąc pod uwagę typ ciała dziewczynki, tonalność oraz sygnały dostępu, powinna być ona w pełni zdolna do stworzenia wewnętrznego obrazu. Autor przetestował wizualne umiejętności dziewczynki, prosząc ją, by stworzyła i opisała serię obrazów, co wykonała z łatwością. Potem sprawdził jej strategie czytania oraz literowania, pokazując jedną z kart i prosząc, by przeczytała i przeliterowała słowo znajdujące się na niej. Po spojrzeniu na kartę wzrok dziecka natychmiast został skierowany na dół i w lewo, potem, pozostając na dole, przeniósł się na prawo i dziewczynka nie będąc w stanie wykonać zadania, ponownie spojrzała w lewo. Dla autora było oczywiste, że to jej strategia czytania i literowania — wewnętrzna słuchowa i kinestetyczna reprezentacja A'^_K' — była przyczyną problemów dziewczynki. Autor zapytał ją, czy nie zechciałaby zagrać z nim w karty. Miała to być wyłącznie zabawa, podczas której nie musiałaby „próbować" 263 niczego czytać ani literować. Chętnie się zgodziła. Autor przystąpił do pokazania dziecku karty. Kiedy trzymał kartę w ręku i po kolei wskazywał palcem każdą literę (ST), dziewczynka miała wymówić ją na głos, a potem przeczytać cały wyraz (Aej). Następnie ponownie patrzyła na całe słowo i powtarzała je na głos (Ve Ae), a potem, patrząc na dół i w prawo, odwołując się do swoich uczuć (K1), miała powiedzieć, czy dźwięk przez nią wydawany był faktycznym słowem. Jeśli jej zdaniem nim nie był, to miała ponownie spojrzeć na rząd liter i wymówić je w inny sposób, po czym znowu odwołać się do swoich odczuć. Powtarzała to zadanie tak długo, aż poczuła, że dźwięk jest prawidłowy. Za każdym razem, kiedy prawidłowo wymawiała i czytała słowo, autor uśmiechał się, mówił „dobrze", używając przyjemnej intonacji i ściskając jej nadgarstek. Cała zabawa zaczynała się wtedy, kiedy autor odkładał na bok kartę i kierował wzrok dziewczynki w górę i na lewo, prosząc, by dopóty patrzyła na kartę, dopóki nie stworzy w myślach jej obrazu. Miała sobie wyobrazić wszystkie litery w takim kolorze, jaki jej najbardziej odpowiadał. Kiedy już dokładnie je sobie wyobraziła, miała je przeczytać — nie przeliterować słowo, tylko przeczytać litery tak, jak je widzi. Mogła nawet śledzić palec autora przesuwający się od lewej do prawej strony, jeśli w którymś momencie utknęła. (To była ulubiona część zabawy). Kiedy już je przeczytała, miała powrócić do obrazu słowa stworzonego w myślach, zmienić kolor liter, jeżeli chciała, potem powiedzieć je na głos, spojrzeć powtórnie na całą sekwencję, powiedzieć słowo na głos i skierować głowę na dół i w prawo, aby poczuć, że mówi je prawidłowo. I ponownie, po każdym prawidłowo wykonany kroku dziewczynka uzyskiwała pozytywne wzmocnienie w postaci przyjaznej tonacji głosu i uśmiechu; dodatkowo autor tworzył kinestetyczną kotwicę w postaci ściśnięcia jej nadgarstka. Wkrótce w grze pojawiła się niespodzianka. Po kilku próbach, jeśli dziecko w którymś momencie utknęło, autor poprzez ściśnięcie jego nadgarstka mógł wywołać w nim wewnętrzny obraz lub dźwięk słowa. W końcu dziewczynka potrafiła samodzielnie wypowiedzieć każde trudne słowo — obraz lub dźwięk wywoływała sama, ściskając swój nadgarstek. Innym pozytywnym skutkiem tej zabawy była wyrażona wokalnie i stosownie do sytuacji zaskoczenia reakcja matki dziecka, która nigdy wcześniej nie słyszała, żeby jej córka tak dobrze wymawiała słowa. 264 W ciągu pół godziny spędzonej z autorem na zabawie w dziwną grę z kartami dziewczynka potrafiła omówić te karty, nad którymi wcześniej pracowała przez kilka dni — a ponieważ szło jej bardzo dobrze, rozbudziło to w niej ochotę na dalszą zabawę. Ta mała dziewczynka w pewnym momencie krzyknęła: „To jest o wiele łatwiejsze od ćwiczeń, które robię z mamą!". Mimo że czasami zdarzało się jej pominąć jakieś słowo lub literę, to jednak w trakcie gry nie przekręcała już całych słów czy pojedynczych liter. (Należy zaznaczyć, że autor po kilku kartach zaprzestał wskazywania palcem liter, ponieważ dziecko w trakcie czytania umiało wyobrazić sobie ten palec). Podsumujmy kilka ważnych aspektów tego przykładu