Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

— Tam jest jeden! — zaskrzeczał pierwszy z nich. Harpie! Część sił oblężniczych. Gloha już dawno nie była tak szczęśliwa, widząc swych skrzydlatych krewnych. — Rozerwijmy go na krwawe strzępy! — z entuzjazmem zaproponowała druga harpia. Obie rzuciły się na wulgara i cała trójka zniknęła za krawędzią szczeliny. Słychać było tylko mieszaninę charkotu i skrzeku, a po chwili w dół zaczęły spadać pojedyncze pióra. Harpie bez wątpienia uratowały całe towarzystwo przed dekonspiracją. Płynęli dalej rzeką w rozpadlinie, a za pobliskim zakrętem natrafili na jezioro. Było tu nieco spokojniej, choć nad nimi cały czas szalała nawałnica. Podpłynęli do brzegu, gdzie było dość płytko, aby na moment stanąć na własnych nogach i zakosztować krótkiego odpoczynku. Trent spojrzał za siebie i powiedział łagodnie i krótko: — Kłopoty. Gloha natychmiast rozejrzała się, spodziewając się zobaczyć kolejne nadciągające niebezpieczeństwo. Ale ku swemu zaskoczeniu niczego takiego nie dojrzała. — O co chodzi? — Zauważyła, że efekt Be–szczeliny ustąpił. Nie słychać było żadnego bezczelnego echa. — Graeboe opuszcza nas. — Co? — zapytała, choć doskonale wiedziała, co oznaczają słowa Trenta. Rzuciła się w stronę fotela i spojrzała na elfa–olbrzyma. Był jeszcze bledszy niż przed podróżą. Był też przytomny, choć robił wrażenie kogoś, kto w każdej chwili może stracić przytomność. Zła moc rzeki wyczerpała niemal całą resztę drzemiących w nim sił. Gloha czuła ogarniający ją smutek. Jaki był sens tej podróży, jeśli jej trudy miały zabrać Graeboe’a tuż przed transplantacją? — Cóż możemy zrobić? — zapytała płaczliwie. — My nie możemy zrobić nic — powiedział Trent poważnym tonem. — Ale ty możesz zrobić dużo. — Nie rozumiem. — Powiedz mu prawdę. — Nigdy go nie okłamałam, ani nikogo innego. — Z wyjątkiem może siebie samej. Mag Trent potrafił być czasami taki irytujący! O czym on mówił? — W jakiej to sprawie nie byłam szczera? Jak zraniłam Graeboe’a? — Twoimi uczuciami. — Moimi uczuciami? Pragnę, by wyzdrowiał, żył i był znowu olbrzymem. — No to mu to powiedz. Gloha pokręciła głową, niemiło wygłupiona. Graeboe umierał, a ona miałaby życzyć mu szczęśliwego powrotu do zdrowia? Jednak musiała coś powiedzieć. — Nie mogę mu powiedzieć prawdy — oświadczyła z trudem. — To by mu tylko sprawiło przykrość, a mnie osłabiło. I ciebie. — Wątpię — odpowiedział z doprowadzającą do szału łagodnością. — W takim razie pierwszy jej wysłuchasz! — warknęła. — Ja… ja jestem zafascynowana tobą i gdybym miała jakikolwiek wybór, stałabym się ludzką kobietą i robiłabym z tobą wszystko to, o czym marzyłeś, patrząc na Cynthię. — No, nareszcie to z siebie wyrzuciła, choćby miało ją to wiele kosztować. Trent nie wyglądał jednak na zaniepokojonego. — Nie sądzę — odpowiedział krótko. — Bo nie jesteś zainteresowany — przyznała głupio. — Ależ jestem. — Więc możesz iść dalej i być zdumiony… — Przerwała zaskoczona. — Co? — Jesteś uroczą, niewinną, czułą, oddaną i szczerą osobą. Należysz do tych kobiet, które każdy mężczyzna pragnąłby kochać. Jesteś wyjątkową nagrodą dla któregoś z nich. I jeśli chcesz, mogę natychmiast przemienić cię w pełnych kształtów ludzką kobietę. Wpatrzyła się w niego. — Ty… ty odwzajemniasz moje zainteresowanie? — Oczywiście. Jestem tak samo zafascynowany tobą jak ty mną, i to z podobnych powodów. Dla swojej płci jesteś tym, czym wydaje ci się, ja jestem dla swojej. Moglibyśmy przeżyć razem wspaniałe chwile. Gloha pokręciła głową, w której trochę jej się zakręciło. — Wybacz, Magu, ale trudno mi w to wszystko uwierzyć. — Uwierz. Ale musisz zrozumieć całą sytuację: to nie ma szans na powodzenie. Jest tak, gdyż moja przyszłość nie jest twoją, moi przyjaciele nie są twoimi i ja jestem Magiem, a ty niestety nie. Żyję w innym świecie, a to bez wątpienia oddzieli nas od siebie zaraz po tym, jak miną pierwsze oznaki uniesienia. Nigdy nie będziesz w stanie dorównać mi w magii, a poza tym gdybyś do mnie dołączyła, musiałabyś zrezygnować z całego swego dziedzictwa. Musiałabyś pogodzić się z utratą zdolności do latania i być może czułabyś się nawet zawstydzona, zdradzając to, co czyni cię wyjątkową: połączone cechy goblinów i harpii. Tak zgotowalibyśmy sobie nieszczęśliwą przyszłość, nawet gdybym nie był już tak stary i żonaty. To nie jest ani twoje, ani moje prawdziwe pragnienie. Była pod wrażeniem jego surowej i nieprzyjemnie dorosłej logiki. Nagle zobaczyła, czym naprawdę był jej sen — całkowicie głupią fanaberią. Wiedziała o tym, ale dotąd nie chciała przyjąć tej prawdy. Teraz nie mogła dłużej jej zaprzeczać. Nie wolno jej było wyrzekać się dziedzictwa dla jednej schadzki, bez względu na to, jak bardzo przystojny, inteligentny i czarujący albo raczej magiczny był jej amant. On też nie mógł zdradzić siebie, choć posunął się tak daleko, że przyznał, iż jest zafascynowany i Cynthią, i Glohą. Fizycznie był młodym i zdrowym mężczyzną — zauważał młode kobiety i reagował na ich wdzięk. Różnica między nimi polegała jednak na tym, że posiadał dość doświadczenia, by docenić prawdę, i dyscypliny, by kierować się raczej rozumem, a nie emocjami. — Dziękuję, Magu — powiedziała w końcu Gloha. — Cudownie oświeciłeś mój rozum. — Wytarła płynące po policzkach łzy, ale miejsca po nich dość szybko wypełniły się następnymi. — Teraz musisz zrobić to samo dla Graeboe’a, zanim odejdzie