Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Mieszkańcy różnych części Polesia Spacer po Pińsku 225 podczas przeprowadzania wywiadów z uporem powtarzają, że "my to jeszcze nie Poleszucy", "Polesie to dopiero tam za rzeką, za lasem, za bagnami...". Tymczasem w 1988 r., a więc jeszcze za czasów ZSRR, powstało Społeczno-Kulturalne Stowarzyszenie Poleszuków "Polisje", na którego czele stanął Mykoła Szelahowicz. Stowarzyszenie znacznie ożywiło się po uzyskaniu przez Białoruś niepodległości. Jego członkowie oceniali obecną liczbę Poleszuków na 1,5 miliona, a ich rodowód wywodzili od... Jaćwingów, co jest oczywistą bzdurą. Uważali poleską gwarę za odrębny język i wydawali w niej nawet periodyki. Obok żądań autonomii kulturalnej i językowej pojawiały się także koncepcje stworzenia ogromnego państwa poleskiego, które miałoby obejmować znaczną część obszaru Białorusi i Ukrainy oraz wschodni fragment Polski. Nie było mowy o stolicy tego państwa, ale nie ulega wątpliwości, że mógłby nią być jedynie położony w jego centrum Pińsk. Apogeum działalności "Polisja" przypadło na pierwszą połowę lat dziewięćdziesiątych, ostatnio jakoś o nim cicho. Ale kto wie? Może jeszcze o Poleszukach usłyszymy? D zisiejszy Pińsk to miasto pełne kontrastów. Z jednej strony jest to wciąż szacowny historyczny gród, z największym na Polesiu nagromadzeniem cennych zabytków. Z drugiej zaś strony wojna, a później czasy radzieckie przyniosły fatalne zmiany w strukturze i architekturze miasta. Atutem Pińska jest jego położenie nad Piną, na skraju bezkresnych, ciągnących się po horyzont błot. Jednak dawne jego "serce" - tętniąca życiem przystań nad Piną i pobliski targ na głównym miejskim placu - jest dziś martwe i przeraźliwie puste. Spacer po Pińsku w poszukiwaniu jego najciekawszych i najbardziej urokliwych zakątków, które mimo wszystko można tu jeszcze znaleźć, zaczniemy właśnie od tego ogromnego placu, na którym niegdyś odbywały się targi. W tamtych czasach stały tu dwa długie rzędy hal targowych z podcieniami. Dziś nad pustym placem, powiększonym jeszcze przez wyburzenie po wojnie części otaczających go budynków, góruje wielki pomnik Lenina, przedstawiający wodza rewolucji idącego szybkim krokiem, 226 Na miejscu dawnego zamku z rozwianymi połami płaszcza. Jak mówią złośliwi, śpieszy on do sklepu monopolowego po drugiej stronie rynku. Dokładnie tam, gdzie dziś stoi pomnik, znajdowały się niegdyś wały pińskiego zamku, obejmujące również część zabudowanego obecnie terenu pomiędzy placem a Piną. Zamek ten, założony jeszcze przez ruskich książąt pińskich, był drewniany, otoczony ziemnym wałem z fosą. Wewnątrz stały budynki mieszkalne oraz książęca cerkiew. Później, aż do rozbiorów Polski, rezydował tu królewski starosta. Miasto rozwinęło się z dawnego podgrodzia, które otaczało zamek półkolem, co jeszcze dziś widoczne jest w półkolistym układzie ulic najstarszej części Pińska, której granice wyznacza ulica Zawalna. W XVI w. zamek miał kilka wież, był otoczony fosą wypełnioną wodami Piny i łączył się z miastem za pomocą zwodzonego mostu. W XVI-wiecznym Pińsku istniały dwie dalsze linie obronne z wałami i fosami. Jedna z nich otaczała centrum, czyli dawne podgrodzie, a druga całe miasto. Tak więc system Dwie dzielnice, dwa nastroje fortyfikacji składał się z trzech koncentrycznych linii. Umocnienia te zostały w większości zniszczone w październiku 1648 r., podczas szturmu karnej ekspedycji wojsk hetmana polnego litewskiego Janusza Radziwiłła na zamek, w którym zamknęli się zbuntowani przez Kozaków mieszczanie. Odbudowany zamek i linie umocnień miejskich przetrwały do końca XVIII w. W XIX w. zabudowania zamkowe rozebrano, a dawne fosy zasypano. Jeszcze w końcu stulecia w centrum miasta widoczne było otoczone rowem i wałem wzgórze zanikowe z resztkami kamiennych fundamentów i lochów. Później rowy i wały splantowano, a teren został częściowo zabudowany i dziś po zamku nie ma żadnych widocznych śladów. Plac Lenina dzieli Pińsk na dwie wyraźnie różniące się części. Część zachodnia, obejmująca zabudowę wokół rynku oraz wylotową ulicę Brescką, została zabudowana niemal od nowa po ostatniej wojnie. Dominuje tu szara sowiecka architektura dużych bloków z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Nie ma żadnych zabytków, zachowały się tylko nieliczne starsze domy. Jedyne dwa godne uwagi obiekty w tej części miasta znajdują się na dalekich przedmieściach, u wylotu szosy do Brześcia. Pierwszy to postawiony w 1938 r