Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
A ona ma w sto- sunku do niego mieszane uczucia i wiem, że jest to dla niej pro- blem, z którym nie może sobie poradzić. LAURA: No, wiesz... ty ledwo sobie dajesz radę, a co dopie- ro dziecko. 122 MAJKA: A zaczęło się od tego, że z powodu oczywiście nie- mania pieniędzy musiałam utrącić jej marzenie o worku nowych ciuchów i wspólnym wyjeździe na wczasy. Ona się poczuła roz- goryczona, i nie dziwne, dotąd wszystko jest w porządku. Ale zaczęła mi wykrzykiwać, że ja to „nigdy nic” jej nie kupuję i jak to jest, że jej koleżankom rodzice kupują „wszystko”. Więc wy- jaśniłam jej: „Bo na twoje koleżanki pracują oboje rodzice, a na ciebie ja jedna. I jeszcze na twojego brata”. Na tym chciałam po- przestać, bo gdybym miała coś więcej powiedzieć, to musiała- bym niezbyt dobrze wyrazić się o jej ojcu, a tego wolałam unik- nąć. Słowo daję, Laura, nigdy moim dzieciom nie powiedziałam o ich ojcu złego słowa. Ale tym razem pomyślałam sobie: wła- ściwie czy to moja wina, że o stosunku nieboszczyka S. do jego własnych dzieci można powiedzieć tak niewiele dobrego? LAURA: Gdyby to jeszcze było oczernianie albo bezpodstaw- ne sączenie dziecku jadu. Ale przecież Anka sama wie, co ma o nim myśleć. Jestem przekonana, że ma do niego cholerny żal. Natomiast pod ręką ma ciebie, więc na tobie wyładowuje całą swoją pretensję do niego, żal i poczucie krzywdy. Na podobnej zasadzie dorośli wrzeszczą na dzieci albo na współmałżonka, bo ich w pracy szef opieprzył. Mamo, dzwonił dzisiaj tata, jak byłaś w pracy. Powiedział, że przyjedzie w niedzielę. Ale ja się z tego wcale nie cieszę, bo wiem, że on i tak nie przyjedzie. (Ania, Majki córka, w wieku 10 lat) MAJKA: Pomyśl, jaki to musi być dla niej dramat. Ojciec, którego przecież kocha i za którym tęskni, tak ważna osoba w jej życiu, nieustannie ją zawodzi. I ona nosi w sobie to poczucie sta- le, codziennie. To nie jest tak, że dopada ją okazjonalnie. LAURA: Ja myślę, że większość dzieci ma poczucie winy. Myśli magicznie: „A może gdybym zrobiło/nie zrobiło tego czy tamtego, to tata...”. Bardzo trudno jest dziecku pomóc, zwłasz- cza gdy ma się świadomość, że człowiek ledwo się wyrabia z własnym życiem i też stosuje myślenie magiczne, chociaż na in- nych płaszczyznach. I czym skończyła się ta rozmowa z Anką? MAJKA: Powiedziałam jej, że nie jestem w stanie sama za- 123 robić tyle, ile zarabiałyby dwie osoby, i poinformowałam, bo do- tąd nie wiedziała, jakie śmieszne pieniądze ojciec łoży na ich utrzymanie. A że ona ma prawie czternaście lat, to doskonale wie, co można sobie z taką sumą zrobić. LAURA: Wsadzić w kieszeń i popchnąć wyciorem od arma- ty. A ty zasuwaj na dwa i pół etatu. MAJKA: Anka weszła w okres dojrzewania i hormony jej szaleją. Rozmowy z nią, a już zwłaszcza gdy występuje między nami różnica zdań, są takie trudne... Doszłyśmy na koniec do porozumienia, ale pomyśl, ile w niej goryczy musiała zostawić świadomość, że ojciec nie bardzo się troszczy nawet o jej mate- rialne potrzeby. LAURA: I że właśnie dlatego nie będzie miała takiego kie- szonkowego jak jej koleżanki, nowego walkmana, bo stary się popsuł, a latem nie wyjedzie na kolonie. MAJKA: Właśnie tego rodzaju wartości wyznaczają pozycję dziecka w grupie. To prawda, że pieniądze nieboszczyk S. przy- syła regularnie i terminowo. Ale pewnie dzięki temu nie czuje się już do niczego więcej zobowiązany. Nigdy nie dorzucił jakichś pieniędzy ekstra na okoliczność na przykład wakacji czy zielo- nej szkoły, na którą moje dzieci jeżdżą zawsze, gdy tylko jest organizowana. On nawet nie wie, że jeżdżą. LAURA: No, nieboszczyk M. z reguły i zasady nie ma pienię- dzy, więc jak mi od czasu do czasu coś podrzuci, traktuję to jako absolutnie nadprogramowy przychód. Jakbym znalazła na ulicy. On przez całe życie starał się nic nie mieć i trzeba powiedzieć, że w tej dziedzinie został mistrzem Polski. Prawdziwy perfekcjo- nista. MAJKA: A wiesz, dlaczego problemy z płaceniem alimentów są takie nagminne? Bo faceci nie traktują tych pieniędzy, zgod- nie z rzeczywistością zresztą, jako pieniędzy dla swoich dzieci, tylko dla byłej żony. Żaden nie powie w kłótni z byłą żoną: „Nie będę utrzymywał moich dzieci”, tylko: „Nie będę CI płacił ali- mentów”. Do łba mu nie przyjdzie, że w ten sposób okrada włas- ne dziecko