Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
— Aprobatę otrzymał? Wasza Dostojność żartujesz?! Udzielono jej bez rozwagi, bez zastanowienia, bez wysłuchania innych? — Ojciec święty nic bez zastanowienia nie czyni. Przedwczoraj przyjął Franciszka, syna Bernardone, regułę zatwierdził, a wczoraj Bracia Mniejsi, bo tak ich teraz zwać mamy, odeszli całą gromadą. — Minąłem się z nimi widno pod grodem... Oni wyszli jedną bramą, ja wjechałem drugą... Szkoda! Nie wytrzymałbym, by ich krzynę nie poturbować i ochotę do spiesznego powrotu odebrać... 80 — Reguła ich została zatwierdzona — przypomniał z naciskiem biskup — przeto kto ich obraża, obraża Kościół... Rycerz Scifi wzruszył ramionami. — Wiem, wiem. Ale między sobą możemy chyba mówić otwarcie? Choćby mnie miano wykląć, nie pochwalę nigdy, syna Bernardone nie nazwę inaczej niźli przeklętym nierobem! To przygłupek, którego należałoby ochłostać i zamknąć, a tymczasem Ojciec święty... — Przebieracie miarę, szlachetny panie — przerwał ostro biskup. — Ja Franciszka kocham jak syna i cieszę się, że Ojciec święty podzielił to uczucie. Niby położna przyjąłem go niegdyś nagiego, gdy się schronił pod mój płaszcz przed gniewem ojca. — Znam tę historię, znam. Wszelako słabość, jaką Wasza Dostojność żywisz do tego wariata, nie powinna zasłaniać oczu na szkodliwość jego nauki... Nigdy bym nie przypuścił, że Ojciec święty nakłoni ucha bredniom przez niego głoszonym! Chyba że się przytaił? Udawał? A może Ojciec święty przypuszcza, że podobne głupstwa nikogo nie znęcą i cała ta sprawa skończy się na niczym?... Otóż nie! Nie! Śpieszyłem tu właśnie, by ostrzec Ojca świętego, że w Asyżu już czekają na powrót Franciszka nowi adepci... Ha! ha!... Ucieszna historia!... Nie wierzysz, Wasza Dostojność? Ależ tak jest naprawdę. Ze trzydziestu ludzi wygląda tego gnojarza... Tymczasem obozują przed kościołem, modlą się w głos... A drugie tyle zwariowanych bab czeka niecierpliwie, zali je Franciszek zechce przyjąć. Dopieroż się zacznie zabawa!... Wasza Dostojność! Śmieli się wszyscy, gdy ten przygłupek nago odstąpił od ojca... — Ja się nie śmiałem — zauważył sucho biskup. — ...lub gdy rozważny, mądry Bernard de Quintavalle rozdał na placu wielki majątek ubogim. Ostatecznie, jeśli trzech, czterech półgłówków chce udawać świętych, mniejsza o to. Rodziny ich słusznie krzyczą, że zostały pokrzywdzone, ale parę rodzin nie stanowi jeszcze całego miasta. Gorzej, jeżeli ich liczba rośnie. Na kości świętego Rufina, dobrego patrona!... To są rzeczy bardzo groźne... Toć oni odciągają ludzi od zajęć, wnoszą zamęt i niepokój, ba, wzbraniają nawet rodowej zemsty... Tak! tak! Sam słyszałem o takich, co pod wpływem Franciszka nikczemnie zapominali przelanej krwi i pojednali się z rodem zabójców! Do czego to prowadzi? Wiadomo Waszej Dostojności równie dobrze jak mnie, że podstawą sprawiedliwości jest pomsta rodowa. Nie tylko napełnia zbawiennym strachem mordercę, ale i jego rodzinę, która we własnym interesie nie dopuszcza do zbrodni... Jeśli więc pomstę zniesiem, co nastąpi? Mężobójstwa będą się sypać jak z rękawa! — Ci, co pod wpływem Franciszka poniechali pomsty, na pewno nie staną się mężobójcami. — Więc może i temu Wasza Dostojność zaprzeczy, że ten szaleniec odwraca ludzi od właściwego środowiska, od obowiązków? Otumanionych rzuca w świat bez grosza, bez domu, nakazawszy wprzód roztrwonić 6 — Bez oręża °1 dziedzictwo! Majętność rozdać biednym, a potem samemu żyć z jałmużny jako ciężar nieznośny dla gminy! Cóż z tego wyniknie! Jak może wyglądać społeczność, w której przeważaliby podobni opętańcy? Co się stanie z nami wszystkimi? Z całym światem?! — Spokojnie, szlachetny rycerzu, spokojnie... — powściągał wzburzonego biskup. Szukał słowa, by odeprzeć zarzuty, i nie znajdował. Powtórzył przeto drugi raz: — Spokojnie... — i zamilkł. Znał te argumenty pozornie tak słuszne, ludzkie, arcyludzkie... Znał je i poniekąd... dzielił... — Ojciec święty zatwierdził ich regułę, czyli uznał ją za dobrą — rzekł w końcu, zasłaniając się autorytetem tych słów. — Darujcie, Wasza Dostojność, ale z tym zatwierdzeniem musiało zajść jakieś oszustwo..