Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Jest wiele subtelnych różnic, ale zaczęliśmy je dostrzegać dopiero wówczas, gdy już wiedzieliśmy, na co zwra- cać uwagę. Otóż, wzrostem i ogólnym wyglądem męscy Jana'ato- ^ wie bardzo przypominają żeńskich Runów. — Jakie to dziwne! Tylko męscy? — zapytał Felipe. — Żeńskich po prostu się nie widuje, są strzeżone. Trudno mi powiedzieć, jak dalece przypominają Runów, męskiego czy żeńskiego rodzaju. Jeśli chodzi o Runów, to różnica między płciami jest niewielka, polega głównie na wzroście. Płeć męska jest o wiele niższa. Przez dłuższy czas nie mogliśmy się w tym połapać, zwłaszcza że role społeczne odgrywane przez obie płci nie odpowiadały naszym oczekiwaniom. „Madonna z Dzieciąt- kiem" Robichaux powinna nosić tytuł „Święty Józef z Dzieciąt- kiem"... Manuzhai był osobnikiem męskim. — Rozległy się śmiechy i komentarze; ktoś przypomniał, jak ich to zaskoczyło, kiedy czytali raporty. — Manuzhai wychowywał Askamę i był mniejszy od swojej żony — ciągnął Sandoz — więc z początku sądziliśmy, że ma płeć żeńską. Chaypas wciąż podróżowała i zajmowała się handlem, co kazało nam sądzić, że to osobnik męski. Zresztą Runowie mieli podobne kłopoty z określeniem naszej płci. — Gdyby Runowie nie nosili nic oprócz tych wstążek, to moglibyście... no... — powiedział John i odchrząknął. — Narządy płciowe Runów są widoczne tylko w czasie ko- pulacji — powiedział Sandoz rzeczowym tonem. — Prócz uzę- I bienia i pazurów jest to jedyna cecha, która odróżnia męskich Jana'atów od Runów obojga płci. Ale nie jest ona natychmiast zauważalna, bo Jana'atowie na ogół są ubrani. Edward Behr, jak zwykle siedzący w drugim końcu pokoju, nagle zakaszlał. Jakby Emilio wypróbowywał własne siły, pomy- ślał Giuliani, sprawdzając, jak daleko może się posunąć. — To chyba prowadzi do wniosku, że narządy płciowe Ja- na'atów są dobrze widoczne. Czy ojciec chce nas zaszokować? — zapytał niedbałym, lekko znudzonym tonem, mając nadzieję, że brzmi przekonująco. — Nie odważyłbym się zastanawiać nad tym, co może was zaszokować, ojcze generale. Wyjaśniałem granice podobieństwa między osobnikami różnej płci. — Ten Supaari VaGayjur — odezwał się Johannes Voelker — czy on był właścicielem wioski Kashan? Giuliani spojrzał na niego badawczo. A któż to teraz zmienia temat? — Nie. No, może sprawiał takie wrażenie. W ogóle nie miał żadnej posiadłości ziemskiej. — Sandoz potrząsnął głową, jesz- cze bardziej pewny, kiedy to sobie przemyślał. — Nie. Według mnie posiadał tylko prawo do handlowania z mieszkańcami wio- ski. Ale gdyby VaKashani uznali, że nie są z niego zadowoleni, mogliby poszukać jakiegoś innego kupca, który by odkupił to prawo. Najpierw jednak daliby Supaariemu szansę przystosowa- nia się do ich warunków. To był pod wieloma względami kontrakt między równymi sobie stronami. — Jak płacił Runom? — zapytał nagle Felipe. — Opis ich wioski zdaje się wskazywać, że nie byli materialistami. — Za zbiory kwiatów otrzymywali gotowe wyroby. Perfu- my, łodzie, ceramikę, wstążki i tak dalej. Był też system bankowy, w którym zyski ulegały akumulacji. W każdej wiosce dochody tworzyły wspólny fundusz. Nie wiem, jak sobie radzili, kiedy jakaś rodzina przenosiła się z jednej wioski do drugiej. — Sandoz zamilkł, jakby po raz pierwszy zastanawiał się nad tym proble- mem. — Przypuszczam, że gdyby jakaś wioska słynęła z dużych 392 zysków, a inni przenieśliby się do niej, żeby z tego skorzystać, wiele serc byłoby porai, a przybysze poczuliby się zakłopotani. — Kto nadzoruje kontrakty między Runami i kupcami takimi jak Supaari? — zapytał Giuliani. — Jana'atański rząd. Istnieje dziedziczny system biurokracji, którym zarządzają drudzy synowie. Oni dbają o legalne aspekty handlu, istnieją też specjalne sądy do rozstrzygania sporów mię- dzy gatunkami. Wyroki są wcielane w życie przez policję woj- skową, w której służą pierworodni Jana'atowie. — A Runowie wykonują wszystkie prace — domyślił się John, wyraźnie zdegustowany. — Tak. Urodzeni jako trzeci synowie kupcy, jak Supaari VaGayjur, prowadzą handel między gatunkami. Korporacje wiej- skie zajmujące się handlem są opodatkowane, żeby utrzymywać populację Jana'atów. — Czy Runowie są traktowani w tych sądach sprawiedliwie? — zapytał Felipc. — Miałem ograniczone pole obserwacji w tym względzie. Mówiono mi, że Jana'atowie cenią sobie honor i sprawiedliwość. Uważają się za opiekunów i mężów zaufania Runów. Są dumni z tego, że wypełniają swoje obowiązki względem słabszych i od nich zależnych. — Przez chwilę milczał, a potem dodał: — Tak jest w większości przypadków. Trzeba pamiętać, że Jana'atowie stanowią zaledwie trzy do czterech procent populacji VaRakhati. Gdyby ich władza przestała odpowiadać Runom, ci mogliby się zbuntować. — Ale Runowie nienawidzą przemocy — zauważył Felipe Reyes. Stworzyłjuż sobie własny wizerunek Runów, niewinnych, pokojowo nastawionych mieszkańców Edenu, na co zdawały się wskazywać raporty Konsorcjum Kontakt. Dla Felipe stanowiło to jedną z największych zagadek misji na Rakhat. — Widziałem Runów broniących swoich dzieci. — Nastąpiła przerwa; Giuliani wyczuł pewne napięcie, ale po chwili Sandoz ciągnął dalej: — Z tego, co czytałem w raporcie Wu i Isleya, wynika, że są Runowie, których tolerancja osiągnęła granice 393 wytrzymałości. Ich jedyna broń to liczebność. Jana'atańska poli- cja wojskowa jest bezwględna. Musi taka być. Właśnie ze wzglę- du na liczebność Runów. To coś nowego, pomyślał Giuliani. — Emilio, może sobie przypominasz, iż Supaari VaGayjur rzekomo powiedział Wu i Isleyowi, że między Jana'atami i Ru- nami nigdy nie dochodziło do konfliktów przed przybyciem misji. — Supaari mógł tak myśleć. Runowie nie prowadzą kronik. — Sandoz zamilkł, by napić się wody. Potem uniósł brwi i spoj- rzał na nich oczami pozbawionymi wyrazu. — Panowie, mówię jedynie per analogiam. Tainowie, Arawakowie czy mieszkańcy Karaibów nie mieli historyków, ale wiemy z całą pewnością, że na Karaibach były konflikty. I to zarówno przed, jak i po przyby- ciu Kolumba. Voelker przerwał milczenie, jakie zapadło po tych słowach, wracając do poprzedniego tematu. — To niezwykłe, żeby dwa odrębne gatunki były tak do siebie podobne. Czy biologicznie też są pokrewne, podobnie jak kul- turowo? — Doktor Edwards udało się pobrać próbki krwi i dokonać analizy genetycznej. Te dwa gatunki prawie na pewno nie są ze sobą spokrewnione, chyba że w bardzo odległy sposób, tak jak ssaki, na przykład lwy i zebry