Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Czy Wiesz co to znaczy wziąć na swoje barki taką odpowiedzialność? Sam słusznie powątpiewasz czy dałbyś radę. Kobieta, którą jesteś zafascynowany też o tym wie i trzeba przyznać zachowuje się bardzo rozsądnie. Nawet jeśli Cię kocha, woli tego nie okazywać, wie, że Wasz związek nie ma szans j na przyszłość (zresztą nie wiem czy istotnie odwzajemnia Twoją ! miłość). Po swoich smutnych doświadczeniach życiowych nie 13 1 chce zapewne ryzykować i narażać się na kolejne przykre przej- 16 ścia. Wie również, że jak SIĘ ma tak jak Ty niespełna dwa- dzieścia lat, miłość równie szybko przychodzi jak znika — i nie zawsze tak jest, ale jednak bardzo często. a Spróbujmy podgumować temat. Różnica wieku między par- w tnerami nie ma decydującego wpływu na trwałość związku. To są niezwykle zindywidualizowane sprawy. Związek z kobietą 105 starszą nawet o dwadzieścia lat może być udany i trwaiy, a z młodszą czy rówieśniczką zupełnie do niczego i rozpada się. Tu nie ma reguł. Może jeszcze jedna uwaga. W związku, w którym kobieta jest starsza, najmniejsze zagrożenie dla związku jest, wbrew temu co się przypuszcza, ze strony sek- su. Pojawia się ono w związkach, w których partner jest starszy. Wyjaśnieniem tych obydwu spraw niech będzie przypomnienie prawidłowości biologicznej. Otóż z wiekiem średnia wydolność seksualna mężczyzny spada, bądź stop- niowo bądź gwałtownie, natomiast kobieta długo utrzymuje po- ziom potrzeb seksualnych. Nietrudno z tego wywnioskować, że i małżeństwom rówieśniczym grożą kłopoty natury seksualnej. Zastanówmy się — kiedy u niego po, umownie rzecz biorąc, czterdziestce, zaczyna się spadek aktywności, u niej wcale nie, a nawet na odwrót. No ale życie dwojga ludzi nie ogranicza się, przynajmniej nie powinno, do Erosa. I całe szczęście. Mam 21 lat. Od niedawna jestem mężatką. Mąż jest dziesięć lat starszy ode mnie. Nasze wspolżycie ukladalo się pomyślnie. Mój mąż mówi, że do tej pory żadnej dziewczyny nie kochal tak jak mnie. Wszystko między nami było w po- rządku, dopóki nie zaczai proponować milości z jeszcze jedną dziewczyna.Oboje.tnie z która., byłeby była ladna i szczup- la, lub z drugą parą. Od tamtego cza>su nasze wspolżycie nie uklada się najlepiej. Przyczyną są chyba ciągle rozmowy męża o tej drugiej lub o tej drugiej parze. Zauważylam, że już sama rozmowa na ten temat podnieca go. Nigdy nie chcialam zgodzić się na takie wspólne wspolżycie. Przez to, że opieram się temu bardzo stanowczo, coraz częściej dochodzi między nami do scysji z byłe powodu. Coraz częściej jest też mowa o rozstaniu. Jed- nocześnie mąż powtarza mi, że cale życie marzyl o takiej dziew- czynie jak ja. Proszę o pomoc. Nie wiem co mam robić. Kocham mojego męża i nie chcialabym się z nim rozstawać. — BOG- NA. Po lekturze tego listu będą tacy, którzy się żachną — po co on to wyciąga, co on tym młodym mąci w głowach. A może się mylę. To, o czym napisała w swym liście Bogna, nie jest u nas czymś zupełnie wyjątkowym. Seks grupowy nie zdarza się mo- że bardzo często, ale znowu nie na tyle rzadko, by można było ten problem całkowicie zignorować. Piszecie do mnie z prośbą o ustosunkowanie się do tej sprawy. Nie mogę przecież nabrać wody w usta i udawać, że jej nie ma. Zjawiacie się 106 ly, także w przychodni, w której przyjmuję. Co ciekawe, ci którzy da do mnie się pofatygowali osobiście, nie byłi w sytuacji psy- cu, chicznej Bogny. Oni nie narzekali na układ, nie twierdzili, że ila jest on zły, oni przyszli do mnie niejako po jego aprobatę, k- Odnosiłem wrażenie, że nie bardzo są pewni czy to, co robią, 5st j jest tak calkiem w porządku i ja miałem ich uspokoić, rozwiać zie . wszelkie podejrzenia. Co ja na to? No cóż, jestem zdania, że ;m ; jeśli dorośli ludzie robią coś, z czym jest im dobrze, to ja p- nie mam prawa ingerować. Osobiście uważam, że układy takie o- (2 + 1 czy 2 + 2) nie mają szans na przetrwanie. Znam psychikę że ludzką, mam za sobą wieloletnią praktykę poradniczą i wiem, sj. że w końcu -zwycięży para, czyli on i ona i nikt więcej. Także |c, i dlatego, że jest to naturalny sposób kontaktów seksualnych. ie, Zachowanie erotyczne w stanie nie skrępowanego ekshibicjo- za nizmu jest przeciwne naturze i prędzej czy później będzie ska- zane na niepowodzenie. st Seks grupowy jest niewątpliwie wyrafinowany. Ta trzecia czy ię ten trzeci traktowany jest w układzie jako czynnik ekscytujący, iy rozrywkowy, ma wzmóc poziom przeżyć erotycznych. Nie ma 3. to nic wspólnego z prawdziwą miłością. Przecież kobieta, która ;g kocha, nie będzie chciała być tą drugą, z nikim nie będzie 3. chciała dzielić się swym ukochanym mężczyzną. Podobnie męż- ie czyzna — też będzie chciał być tym pierwszym, jedynym. Prze- a cięż trudno podzielić miłość na części. Pojawi się zazdrość itd. 4 W naszej kulturze naturalny jest związek dwojga ludzi, układ ić haremowy jest czymś obcym. n Skąd się w ogóle wziął seks grupowy? Sądzę, że u nas jest jt | to naśladowanie tego, cp ma miejsce gdzie indziej. A gdzie in- '- ! dziej, np. w Szwecji czy Stanach Zjednoczonych seks grupowy jest, co zresztą nie jest żadną tajemnicą, dość popularny. Znu- n dzone pary, by wzmóc napięcie seksualne, proponują drugą parę. Zawiera się specjalne kontrakty, które np. zakazują związ- ków uczuciowych. Idzie o to, by nie ucierpiało dobro rodziny, o i którą jednak się chroni. W krajach tych tego typu praktyki i. l nikogo nie gorszą. U nas nie są one akceptowane. Sądzę, że u nas to się nie upowszechni. Uważam s także, że nie warto dla chwil być może atrakcyjnych rzucać na szalę rodzinę, uczucia. Nie warto! Dedykuję tę refleksję i przede wszystkim mężowi Bogny a także i innym, których ten ; prcblem dotyczy. > Propozycje, męża Bogny są niebezpieczne. One poszerzają się. j Dziś to, jutro tamto, a pojutrze może mu przyjść do głowy 107 jeszcze coś innego. Wygląda na to, że Jest przeniknięty seksu- alizmem. Mimo że jest już przecież dojrzałym człowiekiem, za- gubił się w hierarchii potrzeb. Wyraźnie na pierwszym miejscu stawia seks, a to przecież nie tak powinno być w życiu. Szuka przeżyć na poziomie orgiastycznym, fizjologicznym. Nie sądzę, by wzbogaciły go one uczuciowo