Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Utrzymują, ze stworzenie stało się stwórcą, niewolnik panem, istota nowo stworzona istotą z natury niestwarzalną... Uważają więc, że to, co ich spotyka, nie ma znaczenia i nie szczyciliby się swymi po- czynaniami, te bowiem nie miałyby dla nich znaczenia, gdyby nie przypatrywał im się ich Bóg. Gdy proszą o wybaczenie, dopuszczają się rzeczy gorszej od zbrodni!. A zatem to dogmaty Trójcy Świętej i Wcielenia najbardziej rażą muzułmański monoteizm. Mimo to Bizancjum wciąż fascynowało wy- znawców Proroka, nawet umiarkowanych, a byli pośród nich chrześcijanie, heretycy, odszczepieńcy i Żydzi, uważani za obywateli dru- giej kategorii. W pierwszych wiekach na islam nawróciło się bowiem wielu chrześcijan i Żydów. Jakże zresztą nieosiągalny splendor i potęga Bizancjum miałaby ich nie zachwycać? A dzięki islamowi mogli wziąć udział w tworzeniu potęgi zdolnej rywalizować z Bizan- cjum, mogli dorównać Bizan-ryjczykom. Nie zawiedli się. Ta fascynacja wrogiem może wydać się dziwna, trudno też zrozumieć apostazję. Dla ułatwienia więc wspomnijmy o zamiłowaniu eu- ropejskiej burżuazji schyłku XIX i początku XX wieku do egzotyki, które skłoniło ludzi od kilkudziesięciu lat pławiących się w dostatku do szukania wrażeń poza własnym krajem. Za modą na "japonizm", wylansowaną przez braci Goncourt przyszła fascynacja kulturami "prymitywnymi". We Francji wystawy sztuki kolonialnej zrodziły modę na "afrykanizmy" i zainteresowanie Oceanią. W Niemczech od- krycie sztuki Nowej Gwinei-Papui, dawnego archipelagu Bismarcka, wywołało szok, który dał początek niemieckiemu ekspresjonizmo- wi Brucke'a i Blaue Reiter. Paryskie sukcesy rosyjskich baletów, sztuki afrykańskiej, jazzu, a wreszcie dalekowschodniego mistycyzmu (interpretowanego z fantazją między innymi przez Gurdżijewa), to tylko wyraz owego bowaryzmu. Po okresie dominacji wartości naro- dowych, czyli nacjonalizmu lat kryzysu, wraz z powrotem prosperity ożyły zainteresowania obcymi religiami, szczególnie buddyzmem, hinduizmem, religiami chińskimi i japońskimi, które dotarły tu okrężną drogą przez Kalifornię. Apostaci pierwszych wieków islamu ulegli analogicznym tendencjom. Podziwiali religię zwycięzców, wabiącą blaskiem złota i czarem młodości. Społeczności, które tworzą państwo, w nieunikniony sposób zmierzają ku centralizacji religii wokół jednego Boga. W dwanaście stule- ci później, mimo głębokiej awersji do chrześcijaństwa, tradycyjnie utożsamianego z władzą królewską opierającą się na prawie boskim, rewolucjoniści z roku 1789 będą podążać tą samą drogą, dokonując jedynie substytucji językowej i imię Bóg zastępując stówami "Istota Najwyższa", co przecież oznacza dokładnie to samo. Odrzucając ideę boga immanentnego, ustanawiającego etykę i moralność, podwa- żyliby wszak ideę państwa. A wodzowie rewolucji francuskiej dobrze znali filozofię i nie mogli podjąć takiego ryzyka. Potrzebowali diabla. Nie umniejszamy geniuszu Mahometa, podziwiając jego zdolności polityczne. Historia jego zwycięstw dowodzi, że doskonale rozu- miał istotę polityki. Dla historyka jest to podwójne objawienie. Mahomet dokonał dzieła, którego źródłem była inspiracja mistyczna oraz świadomość polityczna. Być może intuicja Mahometa wyprzedzała jego rozumowanie. Przytoczmy w tym miejscu fragment wiersza "Wzlot duszy" mistyka i męczennika muzułmańskiego, Husajna Al-Halladża: "Okiem nauki moje spojrzenie odkryło czysty sekret mej medytacji. Światełko rozbłysło w mej duszy, jaśniejsze niźli wszelka uchwyt- na myśl, i zanurzyłem się w falach refleksji, sunąc przez nie niczym strzała". Powszechnie przyjmuje się fakt, że tworząc religię, Mahomet stworzył naród i że ten naród wytworzył następnie państwo. Nie dokona- łoby się to bez islamu. Podobnie jak w przypadku zoroastryzmu, pierwszej totalitarnej teokracji, diabeł stał się urzędnikiem państwowym. Byt przecież także gwarantem islamskiego prawa. Ktokolwiek złamał to prawo, wpadał w jego szpony. Od tego czasu wojny religijne stały się nieuniknione. Początkowo nazywano je krucjatami. * Ahmadijje wierzą, że Jezus nie umari na krzyżu, lecz wywędrowal do Indii i tam zostai pochowany. * Astarte w Grecji zostanie uznana za patronkę miłości, godną następczynię prehistorycznego bóstwa płodności, i to pod jej skrzydłami w świątyniach kobiety oddawać się będą rytualnej prostytucji, jednak średniowieczna tradycja chrześcijańska dojrzy w niej diabla, i pod tym imieniem będzie występowała w wielu tekstach demonologicznych. Czasy współczesne - Bóg nienawiści i nihilizmu O diabelskich podszeptach i zbrodniach prawdziwych lub fałszywych, popełnianych w imię diabla - O przestrogach amerykańskiej po- licji - O satanizmie, jego ataku na kulturę i znaczeniu politycznym - O nihilizmie, do którego prowadzi - O sianiu nienawiści - O cieniu diabła nad światem Zachodu. Burzliwy XX wiek przyniósł rozszczepienie jądra atomu, stworzył bombę nuklearną i raz po raz wstrząsał żywymi istotami, nazywa- nymi ludźmi. Odkrycia genetyki pozwoliły ingerować w rozwój żywego organizmu już w najwcześniejszych stadiach jego rozwoju. Swoboda seksualna pozbawiła znaczenia jeden z najcięższych grzechów głównych. Rewolucje i kontrrewolucje skłaniały do ciągłych zmian obozu oszołomionego i zdezorientowanego nieustannym szumem informacyjnym szatana, któremu w średniowieczu i później- szych wiekach pozwalano zamieszkiwać w przestworzach. W erze telewizji, radia, telekomunikacji, w silnym polu elektromagnetycz- nym, ta nieszczęsna istota musiała już chyba wyzionąć ducha. A jednak są tacy, którzy wciąż polują na diabla. Najbardziej zaskakujący wydaje się fakt, że dla amerykańskich policjantów szatan jest ciągle żywy