Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Jesteś jednym z Moich ‘głosów’. Błogosławię cię. Ileż dróg przemierzyły te stopy, aby iść ciągle naprzód, ku Bogu... Dusza je pobudzała i porzuciły każdą drogę, która nie była Moją drogą. Postępuj tak dalej. Czy wiesz, gdzie prowadzi ta ścieżka? Na łono Ojca Mojego i twojego.» Jezus skończył. Podnosi kawałek płótna, myje ręce w czystej wodzie, ponownie nakłada szatę, powraca na Swoje miejsce i – gdy je zajmuje – mówi: «Teraz jesteście czyści, ale nie wszyscy. Tylko ci, którzy tego chcieli.» Patrzy uważnie na Judasza z Kariotu, który udaje, że nie słyszy, zajęty wyjaśnianiem Mateuszowi, jak ojciec postanowił posłać go do Jerozolimy. To rozmowa niepotrzebna, mająca jedyny cel: dodać Judaszowi pewności siebie, bo on, choć jest zuchwały, musi czuć się nieswojo. Jezus nalewa [wina] po raz trzeci do wspólnego kielicha. Pije, daje do picia. Potem intonuje, a inni chóralnie podejmują: «Miłuję Pana, albowiem słyszy głos mego błagania, bo ucho Swe nakłania ku mnie. Będę Go wzywał przez całe me życie. Oplotły mnie więzy śmierci...» itd. Na chwilę przerywa, a potem podejmuje śpiew: «Każdy człowiek jest kłamcą...» Przeszywa spojrzeniem Judasza. Głos mojego Jezusa, zmęczony dziś wieczorem, odzyskuje Swą moc, kiedy woła: «Cenna jest w oczach Pana śmierć świętych... Ty rozerwałeś Moje kajdany. Tobie złożę ofiarę pochwalną, wzywając imienia Pana...» itd. Znowu krótka przerwa w śpiewie, a potem dalej: «Chwalcie wszyscy Pana, o narody. Wysławiajcie Go wszystkie ludy. Bo umocniło się nad nami Jego miłosierdzie i prawda Pana trwa na wieki.» Znowu krótka przerwa, a potem długi hymn: «Sławcie Pana, bo jest dobry, bo Jego miłosierdzie trwa na wieki...» Judasz z Kariotu śpiewa tak fałszywie, że dwa razy Tomasz podaje mu ton swym mocnym barytonem i patrzy na niego przenikliwie. Pozostali apostołowie też spoglądają na niego, bo przeważnie śpiewał dobrze swym głosem, którym – jak mogłam to zrozumieć – pysznił się, jak i wszystkim innym. Ale dziś wieczorem! Niektóre fragmenty – i również spojrzenia Jezusa, które podkreślają niektóre zdania – do tego stopnia odbierają mu spokój, że śpiewa fałszując. Jedno z nich to: “Lepiej uciec się do Pana niż pokładać ufność w człowieku”. Inne: “Popchnięty, zachwiałem się i upadłbym, gdyby Pan mnie nie podtrzymał.” Jeszcze inne: “Nie umrę, lecz żył będę i głosił dzieła Pana.” I wreszcie te dwa, wypowiadane teraz, duszą głos Zdrajcy: “Kamień odrzucony przez budujących stał się głowicą węgła” oraz: “Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie!” Po skończonym psalmie Jezus odcina części baranka i podaje je. Mateusz w tym czasie pyta Judasza z Kariotu: «Nie czujesz się źle?» «Nie. Zostaw mnie w spokoju. Nie zajmuj się mną.» Mateusz wzrusza ramionami. Jan, który to usłyszał, mówi: «Nauczyciel też nie czuje się dobrze. Co Ci jest, mój Jezu? Twój głos jest słaby jak u chorego lub u kogoś, kto wiele płakał.» I obejmuje Go, opierając głowę na piersi Jezusa. «On tylko dużo mówił, jak ja dużo chodziłem i zaziębiłem się» – mówi zdenerwowany Judasz. Jezus, nie odpowiadając mu, odzywa się do Jana: «Znasz Mnie już dobrze... i wiesz, co Mnie męczy...» Już prawie spożyto baranka. Jezus – który jadł bardzo niewiele, przełykając jedynie łyk wina z każdego kielicha oraz pijąc bardzo dużo wody, jakby miał gorączkę – ponownie mówi: «Chcę, ażebyście zrozumieli Mój gest, który dopiero co wykonałem. Powiedziałem wam, że pierwszy jest jak ostatni i że dam wam pokarm, który nie będzie cielesny. Dałem wam pokarm pokory. Dla waszego ducha. Nazywacie Mnie Nauczycielem i Panem. Dobrze mówicie, bo jestem Nim. Jeśli zatem Ja obmyłem wam nogi, także wy powinniście czynić to sobie wzajemnie. Dałem wam przykład, abyście i wy postępowali jak Ja. Zaprawdę powiadam wam: sługa nie jest większy od pana ani apostoł nie jest większy od Tego, który go nim uczynił. Starajcie się to zrozumieć. Jeśli potem, rozumiejąc, będziecie wprowadzać to w czyn, będziecie błogosławieni. Ale nie wszyscy będziecie błogosławieni. Znam was. Wiem, kogo wybrałem