Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Aleksander, który przyprowadził ze sobą bardzo wielu Maurów i wielką liczbę łuczników ze Wschodu oraz z kraju Osroenów, tudzież Partów, którzy poszli za nim jako zbiegowie lub zwabieni pieniędzmi, czynił przygotowania, by się przeciwstawić Germanom. Ten bowiem rodzaj wojska jest dla nich najprzykrzejszy, gdyż Maurowie rzucają swe oszczepy z wielkiej odległości i z wielką lekkością przeprowadzają swe natarcia i odwroty, podczas gdy łucznicy odsłonięte ich głowy i długie ciała z wielką łatwością z oddali biorą na cel swych łuków... [Germanowie] stawali do regularnej bitwy wręcz i często potra- fili sprostać Rzymianom. Takie było położenie Aleksandra. Postanowił jednak wysłać do nich poselstwo i podjąć rokowania o pokój. Obiecywał im zaspokoić wszystkie ich żądania i nie szczędzić również pieniędzy. Te bowiem najwięcej prze- konują Germanów, jako że są chciwi na nie i zawsze za złoto sprzedają Rzymianom pokój. Stąd i Aleksander usiłował raczej kupić od nich układ pokojowy, aniżeli narażać się na niebezpieczeństwo wojny. Żołnierze byli jednak z tego niezadowoleni, bo się to przewlekało bez wyniku. Aleksan- 23 Jesienią 234 r. Autor pomija tu milczeniem pobyt cesarza w Rzymie, gdzie po przybyciu jesienią 233 r. święcił triumf z powodu rzekomych sukcesów na Wschodzie. der zaś nie okazywał ani śladu męstwa, ni ochoty do wojny, a tylko za- bawiał się powożeniem końmi i innymi rozrywkami, kiedy należało ru- szyć w pole i ukarać Germanów za ich poprzednie zuchwalstwo. 8. A był wówczas w wojsku niejaki Maksyminus, pochodzący z głębo- kiej na pół barbarzyńskiej Tracji, który, jak mówiono, z jakiejś wsi, gdzie za lat chłopięcych pasał bydło, doszedłszy do wieku młodzieńczego dzięki swej wielkości i sile ciała zaciągnięty został do konnicy; ponieważ sprzyja- ło mu szczęście, powoli przeszedł przez wszystkie stopnie wojskowe i na- miestnictwa prowincji. Maksymina tego ze względu na jego doświadczenie wojskowe postawił Aleksander na czele wojsk nowozaciężnych, aby je ćwiczył w sztuce wojennej [wojskowej] i przygotowywał do wojny. Speł- niał to zlecenie z wielką starannością, ale równocześnie zdobywał sobie u żołnierzy wielką życzliwość, bo nie tylko uczył ich, co czynić należy, ale i sam służył im we wszystkich pracach przykładem, tak że byli jego uczniami współzawodnikami oraz naśladowcami jego męstwa. Ponadto jednał ich sobie darami i wszelkiego rodzaju odznaczeniami. Stąd młodzi ci ludzie, między którymi największa część pochodziła z Pannonii, po- dziwiali męstwo Maksymina, a szydzili z Aleksandra, że nad nim matka przewodzi, że sprawami państwa kieruje samowola i kaprys kobiety, pod- czas gdy on w sposób gnuśny i niemęski prowadzi wojnę. Przypominali też sobie o klęskach na Wschodzie spowodowanych przez jego opieszałość, podnosili, że nie dał żadnego dowodu męstwa ni młodzieńczej śmiałości, kiedy przybył na wojnę z Germanami. A że w ogóle pochopni byli do przewrotów, ówczesny zaś rząd wydawał im się uciążliwy przez swe dłu- gie trwanie i nie rokował już korzyści, bo hojność jego wyczerpała się w minionym okresie, podczas gdy najbliższa zmiana na tronie, która by nadeszła, dawała nadzieję zysku i zapewniała ze strony tego, który by doszedł do władzy, wdzięczne uznanie i zabiegi o względy, więc postano- wili usunąć Aleksandra, obwołać zaś imperatorem i Augustem Maksymina, był on bowiem ich towarzyszem broni i dzielił z nimi namiot, a przez swe doświadczenie i dzielność wydawał się odpowiedni wobec toczącej się woj- ny. Zgromadzili się więc na równinie uzbrojeni jak na zwyczajne ćwicze- nia, a kiedy Maksyminus wyszedł do nich i objął dowództwo (nie wiado- mo, czy nie wiedział wcale, co się' przygotowuje^ czy też w tajemnicy przygotował to uprzednio), narzucili mu na ramiona purpurowy płaszcz cesarski i obwołali imperatorem. Początkowo wzbraniał się i odrzucił pur- purę, kiedy jednak zaczęli nastawać na niego z wyciągniętymi mieczami i grozili mu śmiercią, przeniósł niebezpieczeństwo w przyszłości nad bez- pośrednio grożące i przyjął godność, bo często już poprzednio, jak po- wiedział, wyrocznie i sny zapowiadały mu tak wielki los. W przemówieniu do żołnierzy oświadczył, że przyjmuje tę godność niechętnie i wbrew swej woli, ale ustępuje przed ich żądaniem. Wezwał ich zarazem, by swoją wolę czynem stwierdzili i z bronią w ręku pospiesznie, uprzedzając wieść, ruszyli na Aleksandra, który nie wie jeszcze o niczym; w ten sposób bo- wiem zaskoczą otaczające go wojsko oraz jego gwardię przyboczną i albo skłonią ich do połączenia się z nimi, albo z największą łatwością złamią nie przygotowanych na taką niespodziankę. Aby sobie zapewnić ich ży- czliwość i podnieść ich zapał, podwoił im żołd, przyobiecał rozdział pie- niędzy i wspaniałych darów, odpuścił im wszelkie kary i przewinienia, po czym ruszył w drogę; miejsce zaś, gdzie stał obozem Aleksander ze swoimi ludźmi, było niezbyt odległe. 9. Kiedy doniesiono o tym Aleksandrowi, zaskoczony niespodziewaną wieścią wpadł w największe przerażenie, wybiegł z cesarskiego namiotu jakby szalony, trzęsąc się i łzy wylewając, rzucał na Maksymina oskarże- nia o niewierność i niewdzięczność rozwodząc się nad wszystkimi wy- świadczonymi mu ze swej strony dobrodziejstwami, obwiniał nowoza- ciężnych, że tak lekkomyślnie łamiąc swą przysięgę poważyli się na czyn taki, to znów obiecywał spełnić wszystkie ich żądania i uwzględnić wszel- kie ich skargi