Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Krążyłyby wśród tych nielicznych ryb, którym udałoby się przetrwać. - Tak, tato, ale co się stanie - odezwał się Walter - gdy żadna z nich nie przeżyje? - Wtedy wszystko pójdzie w zapomnienie - odparł Ian. - Tyle że twoja matka będzie miała osobistą satysfakcję, iż udało jej się doprowadzić do wyginięcia całych gatunków ryb, które wcześniej zamieszkiwały wody Kolumbii Brytyjskiej. A przecież rybołówstwo to najważniejsza gałąź gospodarki na tym terenie, zapewnia byt wielu innym gatunkom. - Wtedy mieszkańcy Kolumbii Brytyjskiej zostaną pozbawieni pracy - powiedział Walter. - Wcale nie - odrzekł Ian. - Wszystkie te martwe ryby władują do puszek i sprzedadzą Amerykanom. Zrozum, Walter, dawno temu, zanim twoja wielozębna matka zdążyła zagryźć wszystkie ryby, prości wieśniacy stali nad brzegiem z kijami i gdy ryby przepływały obok, grzmocili je po łbach. Ta zmieniona sytuacja stworzy nowe miejsca pracy, nie dojdzie do bezrobocia. Miliony puszek, specjalnie oznakowanych... - Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego - wtrąciła szybko Cynthia - że on wierzy w każde twoje słowo. - To, co mówię, jest prawdą - odparł Ian. - No, może nie w sensie dosłownym. Zabiorę was na obiad - zwrócił się do żony. - Przygotuj bony żywnościowe i włóż na siebie tę niebieską bluzkę, przez którą prześwitują ci cycki. W ten sposób ściągniesz na siebie uwagę i może zapomną zażądać od nas bonów. - Co to takiego „cycki”? - zapytał Walter. - Coś strasznie już przestarzałego - wyjaśnił Ian. - Podobnie jak pontiac GTO. Obecnie służy już wyłącznie jako rodzaj ozdoby, można go tylko podziwiać i ściskać. Przestał spełniać swoje podstawowe funkcje i wkrótce zaniknie. „Podobnie jak cała nasza rasa - pomyślał. - Wszystko ku temu zmierza, odkąd dopuściliśmy do władzy tych, którzy zabijają dzieci nie narodzone, czyli najbardziej bezbronne istoty, jakie zna świat”. - Cycek - poważnym tonem tłumaczyła synowi Cynthia - to gruczoł mleczny wydzielający specjalną substancję, którą kobiety karmią swoje młode. - Zazwyczaj gruczoły te występują parami - odezwał się Ian. - Jeden z nich to cycek aktywny, a drugi jedynie wspomagający, wykorzystywany w razie gdyby nastąpiła awaria pierwszego. Proponuję istotne usprawnienie biznesu aborcyjnego - dodał. - Wszystkie cycki świata powinno się wysłać do Ośrodka. Całe mleko, o ile w ogóle uda się coś zebrać, zostanie z nich wyssane, oczywiście mechanicznie. Wtedy, gdy wszystkie będą już puste i całkowicie bezużyteczne, młode umrą niejako samoistnie, ponieważ zostaną pozbawione pokarmu. - Przecież można kupić sztuczne mleko - powiedziała Cynthia i przy okazji spiorunowała męża wzrokiem. - Similac i wiele innych. Pójdę się przebrać, skoro mamy wychodzić. - Odwróciła się i poszła do sypialni. - Wiesz co - krzyknął za nią Ian - gdyby tylko istniał jakiś sposób zakwalifikowania mnie do kategorii przedludzi, na pewno byś z tej możliwości skorzystała. Trafiłbym natychmiast do Ośrodka. „I założę się, dodał już w myśli, że nie byłbym osamotniony. Z pewnością znalazłoby się tam więcej mężów przybyłych z całej Kalifornii. I problem byłby z głowy”. - To nawet niezły plan - z oddali dobiegł go głos żony. - Tu nie chodzi tylko o nienawiść skierowaną przeciwko bezbronnym istotom - powiedział Ian Best. - Chodzi o coś więcej. Ta nienawiść obejmuje chyba wszystko, co żyje. „Niszczycie je - pomyślał - zanim wyrosną na tyle, by wykształcić wszystkie mięśnie, posiąść umiejętność prowadzenia walki, opanować taktykę. Zanim staną się tak duże jak ja w stosunku do ciebie, z moją w pełni rozwiniętą muskulaturą i wagą dorosłego człowieka. Zadanie jest o wiele prostsze, gdy ta druga osoba - a właściwie powinienem chyba powiedzieć: protoczłowiek - pływa sobie beztrosko w płynie owodniowym i nie ma pojęcia o tym, w jaki sposób można by odwzajemnić cios, ani nawet nie czuje takiej potrzeby