Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Harrison wyjął pistolet, zajrzał do pokoju i zerknął na Udaya pogrążonego w głębokim śnie, a następnie zamknął drzwi i stanął przed nimi, trzymając broń nisko, ale w gotowości do strzału. Ford również sięgnął po broń, biegnąc kory-tarzem w stronę pokoju, który zamienili na swoją sypialnię. - Dale? - odezwał się cicho, trącając nogę szefa. — Mamy gości. Miller natychmiast usiadł na łóżku i zamrugał, otrząsając się ze snu. W jednej chwili był przytomny i gotowy do działania. Wsunął stopy w na wpół zasznurowane buty i wstał. Charley ocknął się równie szybko - najpierw uchylił powieki, rozejrzał się, a potem wskoczył w buty. Obaj spali w zwykłych, cywilnych ubraniach, przykryci lekkimi kocami. Dale otworzył szafę i wyjął dwa krótkolufowe AR-15 w wersji cywilnej, wyposażone w latarki umocowane pod lufami. Wręczył po jednym Fordowi i Charleyowi. Ci natychmiast przeładowali broń, odciągając lewarki zamków i spuszczając je z trzaskiem. - Amunicja z wydrążonymi czubkami - uprzedził Dale. -Rozwalą się na ścianie. Pamiętajcie o tym, gdybyście musieli strzelać przez coś. - Jasne - odrzekł Ford i chyłkiem wybiegł na korytarz. Harrison skinął głową na jego widok. Charley i Dale wyszli chwilę później, z bronią gotową do strzału. Szybko i cicho dotarli na upatrzone pozycje w korytarzu i przykucnęli, kierując lufy w stronę tylnego i frontowego wejścia do budynku. Byli gotowi. Marie zaklęła bezgłośnie. Andre wycelował w okno łazienki, w której niemal natychmiast zgasło światło. Marie 82 0jrzała na swoją ekipę, rozważając możliwości. Nie sły-zała alarmu i nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek usłyszał, jak Andre zatacza się i opiera o ścianę budynku. Przez moment kusiło ją, by przerwać akcję i wrócić innej nocy, ale odpędziła od siebie tę myśl. Skinęła na swoich ludzi i rzędem ruszyli za nią, za węgieł, ku kuchennym drzwiom ośrodka. Marie zatrzymała się na chwilę, a potem, ostrożnie stawiając stopy, wspięła się po kilku schodkach. Nacisnęła klamkę. Zamknięte. Tak jak się spodziewała, ościeżnica była umocniona. Mierząc w drzwi z pistoletu maszynowego, gestem przywołała Dougarda i wskazała zamek. Dougard puścił broń, pozwalając jej luźno zwisać z szyi, i sięgnął do płóciennej torby, którą niósł na plecach. Wyjął z niej niewielki ładunek wybuchowy przeznaczony do wyrywania zamków. Umocował go do drzwi między klamką a ościeżnicą, przekręcił włącznik i odsunął się. Marie uniosła rękę i na palcach odliczyła pięć sekund. Ładunek eksplodował i w ciemności rozległ się donośny huk. Marie z rozmachem otworzyła drzwi i drużyna intruzów wbiegła do pogrążonego w mroku budynku. Choć byli przygotowani na atak, Dale i jego zespół podskoczyli po eksplozji. Dobre było jedynie to, że teraz wiedzieli przynajmniej, z której strony nastąpi szturm. Harrison wśliznął się do pokoju Udaya, rzucił go na podłogę i położył się na nim, osłaniając go. Ford ustawił się tak, by zapewnić mu wsparcie, a jednocześnie mieć oko na główne wejście do budynku. Charley i Dale mieli zatrzymać atak od strony tylnych drzwi. Dale wyciągnął przed siebie rękę z browningiem high power, drugą po omacku szukając na ścianie przycisku, by włączyć oświetlenie korytarza. Nacisnął go szybkim ruchem, chwycił kolbę pistoletu oburącz 1 spokojnie wymierzył. Nagła powódź światła sprawiła, że Marie poczuła w żołądku potężne ukłucie strachu. Noktowizory nagle przesta-y działać. Najgorsza jednak była świadomość, że stracili ement zaskoczenia i pchają się wprost pod lufy dobrze Przygotowanych i uzbrojonych ochroniarzy. 83 Dostrzegła w wizjerze rozmazane sylwetki mężczyzn przyczajonych w korytarzu. Uniosła broń i posłała serią trzech pocisków w stronę najbliższego. Widząc pistolety maszynowe przeciwników, Charley docisnął do ramienia kolbę AR-15 i pociągnął za spust. Jedno pociągnięcie, jeden strzał. Zaraz jednak zrozumiał, że potrzebna będzie na początek przewaga ogniowa, i zaczął naciskać spust najszybciej jak potrafił, przesuwając lekko lufę, by postawić na drodze napastników zasłonę ogniową. Dale niespiesznie wziął na muszkę pierś prowadzącego i wypalił dwukrotnie, po czym przeniósł celownik na kolejnego intruza, nie zważając na ostrzał z ich strony. Marie czuła, że Dougard przepycha się naprzód i staje obok niej. Oboje przestawili broń na ogień ciągły - pruli seriami, nie zważając na to, że w noktowizorach niewiele widzą. Nie powiodła się próba ataku z zaskoczenia, zatem jedyną szansą, jaka im pozostała, był zmasowany atak i osiągnięcie przewagi ogniowej. Tylko oni dwoje znajdowali się wewnątrz i mieli przeciwko sobie ścianę ognia z AR-15. Marie zachwiała się, gdy dwie kule uderzyły w jej pierś