Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Co mu się stało? - Sam Jędruś wie, co potrafią potoki po takim deszczu. Omskła mu się noga na brzegu. - Sama? - A, Jędruś ciągle tak pyta, jakbym ja była Duchem Świętym. Nikt tego nie widział. Widać ześlizgnął się do wody i popłynął. Wyłowili go dopiero w Chochołowie, koło mostu. Ledwie był do poznania. - Pijany był? - Pewnie, że pijany. Chyba by nie lazł do wody po trzeźwemu, bo i po co? I to właśnie mnie dziwi, bo on już od dawna tak nie pił. Jędruś wie, że goście ciągle mu chcieli stawiać, ale on wypił kieliszek, dwa, no, może trzy przez cały wieczór i na tym koniec. Kiwał głową, próbując robić odpowiednio poważną minę, bo zdawał sobie sprawę, że Krwawy Staszek nie miał lekkiej śmierci. Prawie, co roku po gwałtownych deszczach ktoś topił się w potokach, sięgających normalnie do połowy łydki. Kiedy Andrzej chodził jeszcze na wyprawy ratownicze, wyciągał raz topielca z Kirowej Wody i miał okazję widzieć, co nurt i kamienie potrafią zrobić z pechowcem, któremu omsknie się noga. Zwłoki wyglądały jak oskubane nożem. Woda zdarła z nich nie tylko ubranie, ale i skórę. Wypił piwo, czekając, czy nie pojawi się Amerykanin. Nie widział go od rozstania w Ogrodzie Czarownic. Kiedy nie wrócił na noc, zaczął się niepokoić. Ale w Podhalance też się go nie doczekał. Kiedy wychodził, Bukowska odezwała się znowu znad skarpety: - Dziś go nie było. - Kogo? - Jędruś dobrze wie. W czarnych okularach. - No to co? - Jędruś się pyta, co? A Jędruś to niby, za kim się rozgląda? Zaśmiał się sztucznie. - Przed panią nic się nie ukryje, pani Antosiu. - A widzi Jędruś. Sam Jędruś niespokojny, a ze starej się naśmiewa. A ja tu coś czuję niedobrego. Odkąd się pokazał, same nieszczęścia. Mrugała spalony, Morek utopiony, Chowańcowa w szpitalu ledwie zipie, a ja też się czuję, jakby już był czas na mnie. - Pani Chowańcowa w szpitalu? - Jeszcze nic o tym nie wiedział. - A jakże, nie tylko w szpitalu, ale jedną nogą na tamtym świecie. Jak brat się spalił, dostała takiego ataku, jak jeszcze nigdy. - Chyba go pani nie podejrzewa, że to on podpalił Mrugałę, utopił Morka i śmiertelnie nastraszył Chowańcowa? - Ja podejrzewam, proszę Jędrusia, że on ich wszystkich śmiertelnie nastraszył. Wie Jędruś, czego on naprawdę szuka? - A kto to wie, pani Antosiu? - Widzi Jędruś. Odkąd przyjechał, to ja, proszę Jędrusia, też nie mogę spać. Co zacznę przysypiać, to mi się jakieś zjawy zwidują, jakieś strachy. Tych Żydów widziałam, tych spod Obłazowej. Tak ich widziałam wyraźnie, jak Jędrusia teraz. Wszyscy pomordowani. Jedna młoda Żydówka z rozwaloną głową. Ja ją znałam, ona się nazywała Rebeka Anioł. Była śliczna jak prawdziwy anioł. Co ja mówię, jak sama Matka Boska. W gimnazjum grała w szkolnym teatrzyku pana profesora, to znaczy Jędrusiowego dziadzia. On napisał takie przedstawienie: "Kochajmy się". Taką sztukę, trochę z wierszy Mickiewicza, a trochę ze swoich. Wszyscy w niej grali, Jędrusia mama i tatuś też, i Jaś Sokolnicki, i Jakubek, i inni gimnazjaliści. A Rebeka Anioł grała Miłość Między Ludźmi. A teraz, widzi Jędruś, zastrzelili ją. Wołała, panowie partyzanci, to o taką niepodległość walczycie? A wtedy któryś włożył jej lufę w usta i strzelił. Opowiadała to jak historię, którą od kogoś usłyszała, nie jak prawdziwy sen. Takie wrażenie odniósł Andrzej. I bardzo możliwe, że się nie mylił. Podobnie opisał tę scenę w swoich wspomnieniach pułkownik Gniadosz. A on przecież nie mógł wiedzieć, jak było. Wymyślił to tak, jak mu pasowało. - Jędruś mi tu opowiada, że Jakubek Zuckerberg miał jakiś wyrok. Niech będzie, może i miał. A ci inni, dwanaścioro niewinnych Żydów? A Rebeka Anioł, biedne dziecko? Za co było ich mordować, obdzierać do naga? Tylko dla pieniędzy? Ja nie wiem, czy tylko. Nie, proszę Jędrusia, to się musiało zemścić. A wie Jędruś, co mi przyszło do głowy? Całą noc się nad tym zastanawiałam. Skąd ta biedna Rebeka Anioł wiedziała, że…. to partyzanci? Może ktoś chciał, żeby ona tak myślała? - Pani Antosiu, przecież to tylko sen. - Sen, nie sen. Ja ostatnio myślałam, kto mógł wiedzieć o tych Żydach, że mieli uciekać? Franek Mrugała mógł wiedzieć, bo je go brat ich prowadził