Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Ale miłość potomnych przywarła o wiele bardziej do tych utworów czarującego poety, które określono jako "obrazki pasterskie", eidyllia bukolika. "Bukolikami" będą nazywać Grecy, Rzymianie i wszyscy Europejczycy tę dziedzinę poezji, która w homeryckiej wersyfikacji, w heksametrze, jakby po- wracała do przedhomeryckiej, tylko w mitycznych domysłach jawią- cej się niekiedy poezji pono orfejskiej (od proroka Orfeusza), głębiej 298 299 ALEKSANDRIA zanurzonej w wielką tajemnicę, jaką jest przyroda. Niekiedy nazywa się ją poezją sycylijską, gdyż tam w prawieku żył pasterz-poeta Dafnis, dobrze znany nam z greckich mitów i z greckiej i rzymskiej literatury. My rodzaj literacki poematów Teokryta określamy trady- cyjnie, lecz raczej dowolnie, terminem "sielanki". Sielanka szósta w szczęśliwie przechowanym, sięgającym trzy- dziestki zbiorze owych utworów prowadzi nas na łąkę sycylijską, gdzie śpiewy pasterskie dźwięczą i urokiem, i ironią, albowiem ka- że nam słuchać o tym, jak Cyklop Polifem, ten zwalisty potwór z Odysei (jeszcze przed przeraźliwym jego spotkaniem z Odyseu- szem), kocha się w zwiewnej nimfie morskiej, nereidzie Galatei. Skądinąd wiemy, że łączyła ją wzajemna miłość z urodziwym pasterzem Akisem i że Polifem w końcu zabił szczęśliwego rywala olbrzymim głazem. Zauważymy z pewnością i to, jak Teokryt pod- patruje dzianie się drobnych (lecz właściwie które są drobne?) spraw natury. Galateja zaczepia cię z dala, jak lecące Przez letni żar puchowe kule zwiane z akantu. Po tysiącleciach będzie podobnie patrzał na łąkę Bolesław Le- śmian: Znajomą łąkę, oglądaną spodem, Co rozumiejąc, czym jest taka chwila, Sama przede mną swą gęstwę rozluźnia, By mi ukazać, jak się cień motyla Tuż za skrzydłami po kwiatach opóźnia. Nie wypada jednak całkiem pominąć miejskich obrazków Teokry- ta. Przyjrzyjmy się przynajmniej najbardziej rozkosznemu wśród nich. W sielance piętnastej spotykamy dwie syrakuzanki osiadłe z mężami w Aleksandrii Ptolemeusza II (Ptolemaios Philadelphos, 283-247), brata i małżonka Arsinoe (oboje byli dziećmi Ptolemeu- sza I Sotera i jego siostry przyrodniej i żony, Bereniki). Syrakuzanki, Gorgo i Praksinoe, właśnie idą z thzmem mieszkańców Aleksandrii do strefy królewskich pałaców na obrzędy ku czci Adonisa. Ten tragicznie urodzony na Cyprze, o czym w Mitologii dokładnie opo- Aleksandria wieczna wiadam, młodzieńczy ulubieniec samej najmożniejszej Afrodyty, rozdarty kłem odyńca nasłanego przez gniewną Artemidę, umierał i wracał do życia, jak orientalny Tamuz, jak egipski Ozyrys. Obrzędy, ustanowione przez Afrodytę w fenickim Byblos, święcono w helleni- stycznym Egipcie szczególnie uroczyście, być może we wrześniu, w każdym razie w słodkiej pogodzie afrykańskiej. Każda z naszych dwóch szczebiotek, które skarci nieznajomy z tłumu (a Praksinoe ostro mu odpowie, że uznaje władzę tylko jednego - prawdopodobnie chodzi o króla, którego świetną policję przed chwilą wysławiła), ma przy sobie służącą, Praksinoe - Eunoe, Gorgo - Eutychidę. Za bramą dzielnicy pałaców podziwiają cudne hafty na obrzędowym namiocie nad czczonymi posągami Afrodyty i Adonisa. Sławiąca młodzieńca pieśniarka zapowiada procesję z po- sągiem Adonisa nazajutrz o świcie nad morze. Praksinoe i Gorgo, a zwłaszcza ich strojenie się, ich zalotność i suk- nie przywodzą nam na myśl, być może, figurki z Tanagry. Tak się zawyczaj nazywa małe terakotowe figurki kobiet w ruchu, wykwintne, a często mistrzowskie, jakimi zasłynęło najpierw, u schyłku IV wieku przed Chrystusem, beockie miasto Tanagra. Przechowało się ich, z róż- nych miejsc Śródziemnomorza, bardzo wiele, można je obejr Leć w nie- jednym muzeum naszej cywilizacji, także w owym zachwycającym Muzeum Grecko-Rzymskim (założonym w roku 1892) w śródmieściu dzisiejszej Aleksandrii, niedaleko od ulicy Sharm el Sheikh, dawniej Lepsjusza, gdzie na dzugim piętzze domu nr 10, teraz 4, mieszkał przez lata (1907-1933) następca poetów hellenistycznych, wspomniany już tu przez nas Konstandinos Kawafis. Aleksandria wieczna Zanim z tego miasta, przez które wędrowaliśmy z Teokrytem i dwiema elegantkami, odejdziemy do innych regionów, trzeba Aleksandrię pożegnać godnie, a w tym obrzędzie będzie nam towa- rzyszyć i Kawafis, i Marek Antoniusz