Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Pomaga człowiekowi w jak najlepszym wykorzystaniu swojego życia w zgodzie z boskim planem. Obejmuje osobowość, życie rodzinne, sukces finansowy oraz predyspozycje umysłowe i podaje sposoby umożliwiające skorygowanie procesów myślowych, np. w formie mantr, pierwotnie hymnów i formułek ofiarnych z Wed. Siuka nadi ma na celu: 1. wspomaganie pokoju i szczęścia w życiu jednostki; 2. popieranie wartości prawdy oraz nierozerwalnej całości; 3. uchronienie świata od wojen, epidemii i rewolucji; 4. zachowanie tradycji i dóbr kulturalnych wszystkich narodów dla dobra całej ludzkości; 5. podniesienie jakości życia poprzez odwagę i szczerość; 6. intensyfikację pierwiastka duchowego poprzez wysiłek indywidualny i zbiorowy; 7. upowszechnianie wiedzy wedyjskiej - bez względu na rasę, historię, język czy wiarę - dla dobra całej ludzkości. Odpowiedzialnym za przechowywanie i prowadzenie zbioru liści palmowych w Bangalore oraz sztukę odczytywania starotamilskich tekstów jest teraz Sri Shastri. Licząca sobie ponad 5000 lat biblioteka obejmuje 3665 tomów po 365 liści każdy. Sztuka czytania tych tekstów jest umiejętnością przekazywaną z pokolenia na pokolenie i przechodzącą z ojca na najstarszego syna. Co 800 lat - jak wspomniano - przenosi się zapiski z nadwątlonych liści na świeże. Sri Jyotishacarya Ramakrishna Shastri, mniej więcej 40-letni opiekun biblioteki, przyjął Bartholomausa Schmidta w tradycyjnym stroju urzędnika. Spytał o datę urodzenia i zniknął w swoim archiwum. Po 20 minutach powrócił z dwoma liśćmi palmowymi w dłoniach. Monachijski biznesmen nie podał nic oprócz swojej daty urodzenia. Tym bardziej był więc zdumiony, kiedy Shastri odczytał mu szczegóły z jego życia, które dokładnie odpowiadały rzeczywistości, a więc że ma już za sobą trzy małżeństwa i że jego trzecia żona niedawno zmarła. Na liściu zawarte też były informacje o jego karierze zawodowej oraz szczegóły życia prywatnego. - A pańska przyszłość? - spytałem Schmidta. - O, czeka mnie jeszcze mnóstwo rzeczy. Jedno w każdym razie mogę panu zdradzić: jak na razie nie mam się co przejmować śmiercią, ponieważ na moim liściu palmowym było napisane, że dożyję sędziwego wieku 87 lat! Czy to nie coś? Nikomu nie wolno zabierać z biblioteki “swoich" liści. Dowiedziałem się jednak od Schmidta, że udało mu się mimo wszystko wejść w posiadanie kilku liści z tej biblioteki. - W czasie mojego błądzenia po Indiach usłyszałem o pewnym opuszczonym klasztorze. Pojechałem tam rikszą motorową. Klasztor leżał w połowie wysokości pewnej góry i pilnowało go dwóch mnichów. Modlili się, mając obok siebie dwie miseczki z ryżem. Zagadnąłem ich i opowiedziałem o tym, że byłem w Bangalore w bibliotece liści palmowych i że bardzo chciałbym wziąć kilka takich liści ze sobą do domu. Ponieważ zaś ich klasztor jest już nieczynny, chętnie zakupiłbym kilka. Mnisi potrząsnęli przecząco głowami i wyjaśnili mi, że zbiory liści palmowych to “święte księgi" i że nie mogą mi ich dać. Nie dałem się jednak tak łatwo zbić z pantałyku i w nadziei, że może mimo wszystko uda mi się coś wskórać, zacząłem ich wypytywać o klasztor. Dopiero kiedy poczułem, że mają mnie serdecznie dość, pożegnałem się. Następnego dnia ponownie popielgrzymowałem na górę. Tym razem wciągnąłem w rozmowę bardziej przystępnego z mnichów, który po jakimś czasie zapytał mnie, skąd pochodzę. Od razu zacząłem mu szczegółowo opowiadać o bawarskich kościołach i klasztorach, stopniowo przechodząc do celu mojej wyprawy do Indii. Opisałem moje wielomiesięczne daremne poszukiwania biblioteki liści palmowych i to, jak wreszcie dzięki poleceniu znalazłem się u Sri Shastriego, który odczytał mi moje liście. Kiedy wymieniłem nazwisko Sri Shastri, mnich nadstawił uszu. - Przyjdź jutro - powiedział. - Zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić. Kiedy następnego dnia znowu się u niego zjawiłem, wręczył mi stosik powiązanych liści palmowych. - Przejmujesz nad nimi odpowiedzialność - powiedział z naciskiem. - Twoim zadaniem i obowiązkiem jest przechowywać je jak świętość. - To właśnie one - mówi Schmidt lakonicznie, wydobywając z różnych drogocennych, jedwabnych woreczków powiązane liście palmowe i rozpościerając je przede mną. - To byłoby właściwie wszystko - mówi, podczas kiedy ja odnoszę wrażenie, że ten człowiek musiał przeżyć coś nadzwyczajnego. Ze swoimi ciemnymi oczami, śniadą skórą i czarnymi jak smoła włosami ten norymberczyk z pochodzenia spokojnie sam mógłby uchodzić za Hindusa. - Osiągnąłem, co chciałem - słyszę jego głos. - Nocnym pociągiem pojechałem potem na północ wzdłuż wybrzeża od Cochin przez Goa do Bombaju i stamtąd poleciałem samolotem do domu. Według przekazów tamilskich zapiski na liściach palmowych pozostają w ścisłym związku ze zjawiskiem snu, a zwłaszcza tzw. snu świadomego. Zawierają one podobno “wyśnione" życia. Wizjoner mający “świadome sny" porusza się w pewnych warunkach bowiem niby podróżnik w czasie poza granicami przestrzeni i czasu. II Czas snu “Jestem, ponieważ ktoś mnie śni; człowiek, który śpi, we śnie widzi mnie, jak się poruszam i działam, i który w momencie, kiedy mówię do ciebie, śni. Wraz z jego snami budzę się do życia, z chwilą jego przebudzenia kończy się moje istnienie. Jestem kaprysem jego inspiracji, tworem jego ducha, gościem w jego nocnych wizjach " - powiada jeden z bohaterów powieści zmarłego w 1956 roku włoskiego pisarza Giovanniego Papiniego