Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Dopiero całkiem niedawno wyzwolił się z tego. – Wyzdrowieje? Chyba nie umarł, co? – Nie, ale Nick mówił, że najpewniej konieczna będzie operacja. – Gwen odcyfrowywała dalsze zapiski. – Tego nie rozumiem. Powiedział, że jego ojciec otrzymał list, i że podejrzewają, że z tego powodu dostał zawału. O ile się nie mylę, Nick mówił, że list był z Ameryki Południowej. Maggie natychmiast poczuła skurcz w żołądku. Czyżby ksiądz Michael Keller przysłał Antoniemu Morrellemu swoją spowiedź? Maggie była chyba jedyną osobą, która wierzyła, że ten młody, obdarzony charyzmą duchowny zamordował czterech chłopców w Platte City, w stanie Nebraska. Ksiądz opuścił kraj, zanim zdołała to udowodnić. Z tego, co wiedziała, przebywał wciąż w Ameryce Południowej. – To wszystko – rzekła Gwen. – Rozumiesz coś z tego? Dzwonek telefonu poderwał je na równe nogi. – Może to Nick. – Maggie szybko dopadła do słuchawki. – Maggie O’Dell, słucham. – O’Dell, mówi Cunningham. Spojrzała na zegarek. Było późno, a dopiero co widziała się z dyrektorem w szpitalu. – Jak Tully? – To pierwsze, co przyszło jej na myśl w związku z późnym telefonem szefa. – W porządku. Jestem z doktorem Holmesem. Był tak uprzejmy, że zajął się zaraz autopsją. – Doktor Holmes sporo ich zrobił w ciągu ostatnich dwu tygodni. – Jest pewien problem, agentko O’Dell. – Cunningham jak zwykle przeszedł do sedna sprawy. – Jaki problem? – Maggie oparła się o biurko, ściskając mocniej słuchawkę. Gwen obserwowała ją przycupnięta na fotelu. – Walker Harding zmarł od strzału w tył głowy. Kaliber 22. Ktoś wykonał na nim egzekucję. To nie wszystko. Jego organy wewnętrzne są w zaawansowanym rozkładzie. Zdaniem doktora Holmesa nie żyje od wielu tygodni. – Tygodni? To niemożliwe, sir. Znaleźliśmy jego odciski palców w trzech miejscach zbrodni. – Chyba da się to wyjaśnić. Ciału brakuje kilku palców, w tym kciuka. Zostały odcięte, najpewniej przez Stucky’ego. Używał ich, żeby wprowadzić nas w błąd. – Ale Gwen odbyła dwie sesje z Hardingiem. – Zerknęła na przyjaciółkę. Na jej twarzy malował się lęk. Nawet Harvey zaczął krążyć po werandzie, poruszając niespokojnie ogonem i nasłuchując. – Doktor Patterson nigdy w życiu nie widziała Hardinga – rzekł Cunningham swoim chłodnym, profesjonalnym tonem, ignorując alarm w głosie Maggie. – Gdybyśmy poprosili ją o opis tego człowieka z sesji terapeutycznych, prawdopodobnie podałaby nam charakterystykę Stucky’ego. Widziałem tylko dwa zdjęcia Hardinga, ale jeśli dobrze pamiętam, ci dwaj są niezwykle podobni. Stucky zapewne podszywał się pod Hardinga. Na przykład ten bilet lotniczy na jego nazwisko. – Jezu. – Maggie nie mogła w to uwierzyć, choć brzmiało całkiem sensownie. Wciąż nie była jednak do końca przekonana, by Stucky mógł dopuścić kogokolwiek, nawet Hardinga, do swojej gry. To wszystko wymagało głębokiego przemyślenia. – A zatem miał idealne przebranie i idealną kryjówkę. – Jest jeszcze coś, agentko O’Dell. To drugie ciało. Ten ktoś także nie żyje od wielu tygodni i nie jest to Albert Stucky. Maggie zdążyła usiąść, zanim ugięły się pod nią nogi. – Nie, to niemożliwe. Nie mógł znów uciec. – Nie potrafimy na razie zidentyfikować ciała. Może to znajomy albo opiekun Hardinga. Nie ma wątpliwości, że Harding był ślepy. Doktor Holmes powiedział, że miał zdjętą siatkówkę w obu oczach. Nie znalazł też dowodu na to, że Harding chorował na cukrzycę. Maggie już go prawie nie słuchała. Ledwo słyszała jego głos zagłuszany łomotem jej serca. Nerwowo rzucała wzrokiem po pokoju. Zaaferowany Harvey węszył pod tylnymi drzwiami. Gdzież ona, do diabła, zostawiła swojego smith & wessona? Wysunęła szufladę. Po drugim rewolwerze nie było śladu. – Wysłałem z powrotem kilku agentów, żeby obserwowali pani dom – powiedział Cunningham, jakby to miało wystarczyć. – Proszę dzisiaj już nigdzie nie wychodzić. Niech pani się nie rusza z domu. Będziemy gotowi, gdyby się pojawił. Jeśli się pojawi, będę łatwym celem, pomyślała Maggie, zachowując to dla siebie. Spotkała pytające spojrzenie Gwen. Strach, zimny, paraliżujący strach, powrócił