Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

.. - Wciąż czytasz bajki, Tony-san? - wyrwał mnie z zamyślenia głos Miyume; stała nade mną i potrząsała głową. - Czy ty kiedykolwiek dorośniesz? - Usiądź i powiedz to jeszcze raz. Poza tym to antropologia. - Antro...? Próbowałem znaleźć japoński odpowiednik słowa "antropologia", ale nie udało mi się. - Hmm... słyszałaś o Margaret Mead? - Tak, oczywiście: czy to nie ona napisała książkę o mieszkańcach Samoa, po tym jak tubylcze dziewczęta naopowiadały jej wierutnych bzdur? - Celny strzał. - Pewnie sądzisz, że za twoimi plecami wszyscy zamieniamy się nieustannie w koty i lisy? Uśmiechnąłem się. - Tylko niektórzy z was ty na przykład. Jesteś za ładna jak na człowieka, ale mogłabyś być kotem, kwiatem, drzewem nie, to wykreśl, jesteś za niska. - Zerknąłem na Hiroshiego. - Może Shimako jest duchem drzewa - powiedziałem cicho. Hiroshi zignorował mnie, ale Miyume zakryła usta i roześmiała się. - Zapewniam cię, jestem całkowicie ludzka - powiedziała. - Nie wątpię, że Shimako również. Ile dziewczyn próbowałeś już poderwać na ten tekst? - Użyłem go po raz pierwszy. - Dziękuję ci - rzekła zbyt uprzejmie. - A na jaki tekst poderwałeś swoją przyjaciółkę w Taipei? - Mei? Chciałem napisać dla niej wiersz, ale moja znajomość chińskiego okazała się niewystarczająca, a jej angielski... - A tę w Bangkoku? Albo w Mexico City? - Co to ma być, próba napisania mojej biografii? - Chcę cię jedynie zrozumieć, Tony-san. Czy to nie to samo, co ty próbujesz zrobić z nami? - Przysunęła się bliżej i szepnęła: - Czy też po prostu chcesz się z nami przespać? - Tylko z tobą - odparłem szeptem bez zastanowienia; pani Tanii nie rozumiała po angielsku, a Hiroshi wiedział, jak i kiedy trzymać usta na kłódkę. - I tylko jeśli ty tego chcesz - dodałem. - Dlaczego tylko ze mną? - Bo tylko w tobie jestem zakochany. Czy Japończycy nigdy nie zakochują się bez podpalania całego miasta? - W maleńkim parku w sąsiedztwie znajdował się pomnik O- shichi, siedemnastoletniej dziewczyny spalonej na stosie w roku tysiąc sześćset osiemdziesiątym trzecim za podpalenie domu ojca, które miało umożliwić jej połączenie z kochankiem - samurajem. Miyume zaśmiała się, na tyle głośno, że Hiroshi odwrócił się, by na nas spojrzeć. Zerknęła na niego, a on pospiesznie wrócił do oglądania telewizji. - Oczywiście, że zdarza się nam zakochać - odparła normalnym głosem. - Nie uważaliśmy tego zawsze za najważniejszą rzecz pod słońcem, ani za niezbywalne prawo każdego, ale z drugiej strony, podobnie było na Zachodzie, chociaż... nie traktujemy już zakochania jako czegoś przerażającego. Po prostu się zdarza. Wzruszyłem ramionami. Wychowywałem się na farmie; miasto zobaczyłem po raz pierwszy dopiero wtedy, kiedy poszedłem na studia i od dawna podejrzewałem, że romantyczną miłość, tak jak korki na ulicach i dobre księgarnie, o wiele łatwiej jest znaleźć w mieście, i to im większym, tym lepiej. Jeśli każdego ranka widzisz w metrze tysiąc kobiet, możesz wybierać, a przynajmniej marzyć. Jeżeli mieszkasz w małym miasteczku, bierzesz to, co jest pod ręką. Co do mnie, postanowiłem spędzić pięć lat po zakończeniu studiów w paru największych metropoliach na świecie, miastach tak zatłoczonych, że rzadko widuje się w nich własny cień. - A ty, osobiście? - Co ja? - Czy kiedykolwiek byłaś zakochana? Podniosła niewinnie brwi i uśmiechnęła się szeroko. - Oczywiście, Tony-san, ale miłość to jedno, a seks to coś zupełnie innego. Pamiętaj, nie jesteśmy w Australii: czynsze są tu wyższe, intymność kosztuje i większość z nas stać na opuszczenie domu dopiero po wielu latach pracy - a często nigdy. Konkurencja na egzaminach wstępnych na studia jest o wiele większa - musiałeś słyszeć o Piekle Egzaminacyjnym - więc musimy poświęcać więcej czasu na naukę. - Specjalnie nie patrzyła na Hiroshiego. - I nasi doktorzy nie przepisują pigułek, które wasze nastolatki uważają za coś naturalnego; być może sądzą, że są niezdrowe, ale może dlatego, że zbyt dobrze zarabiają na aborcjach. Wiem, że to niezbyt romantyczne, ale japońskie dziewczęta nauczyły się, kiedy i jak mówić "nie"; posłuszne małe istotki, które robią wszystko, co każą im mężczyźni, są równie mityczne jak twoje kitsune, rikombyo i gaki. W gruncie rzeczy władamy naszymi mężczyznami od urodzenia; dlatego pracują tak ciężko, żeby zachować tę całą władzę, którą mają, i dlatego nigdy nie wracają do domu po nocy. Pochyliła się, pocałowała mnie szybko w czubek nosa i wybiegła do kuchni. Siedziałem masując się w zamyśleniu po nosie. Kitsune to lisie demony, gaki to głodne duchy, ale czym do diaska były rikombyo? Odpowiedź znalazłem o Hearna (gdzieżby indziej?): "rikombyo", dosłownie "choroba wywołana przez ducha", to zjawa stworzona przez nieodwzajemnioną miłość albo przez miłość do kogoś zmarłego. W poemacie cytowanym przez Hearna rikombyo przebywała w domu ze swoim pierwowzorem, obie pogrążone w tęsknocie za podróżującym daleko mężem, lecz Hearn stwierdzał również, że "jedno z tych ciał łączyło się z nieobecnym ukochanym, podczas gdy drugie pozostawało na miejscu". Spojrzałem na Hiroshiego i potrząsnąłem z powątpiewaniem głową. Pewnie, uwielbiam opowieści o duchach i stare legendy, ale znajdowałem się w jednym z najnowocześniejszych miast na świecie, i moje przypuszczenie niczym się nie różniło od przekonania, że w Waszyngtonie mieszkają wampiry... wiecie, o co mi chodzi. Poza tym, Hearn napisał, że rikombyo są przedstawicielami "słabszej płci", cokolwiek to oznacza w Japonii... Siedziałem gapiąc się przed siebie, aż film dobiegł końca i Miyume zaczęła nakrywać do obiadu. W sobotni wieczór Miyume zabrała mnie na imprezę na uniwersytecie, żebym poznał jej kolegów z wydziału psychologii. Nie byłem pewien, dlaczego to robi - Hiroshi wspominał, że stale miała przynajmniej trzech chłopaków na uczelni i starała się nie faworyzować żadnego z nich, więc może był to tylko kolejny eksperyment psychologiczny... ale co tam, poszedłbym za Miyume nawet do osiedla trędowatych albo baru karaoke