Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Podobno wnuczka królowej ocala³a z rzezi. Ktoœ j¹ rzekomo widzia³ wœród uciekinierów, ale póŸniej dziecko tajemniczo znik³o. Emigranci zawziêcie jej poszukuj¹... Bo potrzebuj¹ na odzyskany tron Cintry kogoœ z królewskiej krwi. Z krwi Calanthe. - Bzdura - powiedzia³ zimno Foltest. - Minê³y ponad dwa lata. Jeœli dzieciak nie odnalaz³ siê do tej pory, to znaczy, ¿e nie ¿yje. O tej legendzie mo¿emy zapomnieæ. Nie ma ju¿ Calanthe, nie ma ¿adnego Lwi¹tka, nie ma królewskiej krwi, której nale¿y siê tron. Cintra... nie bêdzie ju¿ nigdy tym, czym by³a za ¿ycia Lwicy. Rzecz jasna, emigrantom Vissegerda tego mówiæ nie nale¿y. - Poœlesz zatem cintryjskich partyzantów na œmieræ? - zmru¿y³a oczy Meve. - W pierwszej linii? Nie mówi¹c im, ¿e Cintra mo¿e siê odrodziæ wy³¹cznie jako kraj wasalny, pod twoj¹ zwierzchnoœci¹? Proponujesz nam wszystkim atak na Cintrê... dla siebie? Podporz¹dkowa³eœ sobie Sodden i Brugge, ostrzysz zêby na Verden... I zapachnia³a ci Cintra, tak? - Przyznaj siê, Foltest - warkn¹³ Henselt. - Czy Meve ma racjê? To dlatego pod¿egasz nas do tej awantury? - Dajcie pokój - w³adca Temerii zmarszczy³ swe szlachetne oblicze, ¿achn¹³ siê gniewnie. - Nie róbcie ze mnie zdobywcy, któremu zamarzy³o siê imperium. O co wam chodzi? O Sodden i Brugge? Ekkehard z Sodden by³ przyrodnim bratem mojej matki. Dziwi was, ¿e po jego œmierci Wolne Stany przynios³y koronê mnie, jego krewniakowi? Krew nie woda! A Venzlav z Brugge z³o¿y³ mi ho³d wasalny, ale bez przymusu! Zrobi³ to, by ochroniæ kraj! Bo w pogodny dzieñ widzi b³yski nilfgaardzkich lanc na lewym brzegu Jarugi! - My w³aœnie mówimy o lewym brzegu - wycedzi³a królowa Lyrii. - O brzegu, na który mamy uderzyæ. A lewy brzeg to Cintra. Zniszczona, wypalona, zrujnowana, zdziesi¹tkowana, okupowana... ale ci¹gle Cintra. Cintryjczycy nie przynios¹ ci korony, Foltest, ani nie z³o¿¹ ho³du. Cintra nie zgodzi siê byæ krajem wasalnym. Krew nie woda! - Cintra, jeœli j¹... Gdy j¹ wyzwolimy, powinna staæ siê naszym wspólnym protektoratem - rzek³ Demawend z Aedirn. - Cintra to ujœcie Jarugi, zbyt wa¿ny punkt strategiczny, byœmy mogli pozwoliæ sobie na utratê kontroli nad nim. - Musi to byæ kraj wolny - zaprotestowa³ Vizimir. - Wolny, niezawis³y i silny. Kraj, który bêdzie ¿elazn¹ bram¹, przedmurzem Pó³nocy, a nie pasem spalonej ziemi, na której nilfgaardzka konnica bêdzie mog³a nabieraæ rozpêdu! - Czy tak¹ Cintrê da siê odbudowaæ? Bez Calanthe? - Nie podniecaj siê Foltest - wydê³a wargi Meve. Mówi³am ci ju¿, Cintryjczycy nigdy nie uznaj¹ protektoratu ani obcej krwi na tronie. Jeœli spróbujesz narzuciæ im siebie jako seniora, to sytuacja siê odwróci. Vissegerd bêdzie znowu organizowaæ oddzia³y do walki, tym razem jednak pod skrzyd³ami Emhyra. I pewnego dnia te oddzia³y rzuc¹ siê na nas, jako awangarda mlfgaardzkiego szturmu. Jako ostrze sulicy, jak siê niedawno obrazowo wyrazi³eœ. - Foltest wie o tym - parskn¹³ Vizimir. - Dlatego tak usilnie poszukuje Lwi¹tka, wnuczki Calanthe. Nie rozumiecie? Krew nie woda, korona przez ma³¿eñstwo. Wystarczy, ¿e odnajdzie dziewczynê i zmusi do zam¹¿pójœcia... - Zwariowa³eœ? - zach³ysn¹³ siê król Temerii. - nie ¿yje! Wcale nie poszukujê tej dziewczynki, ale gdybym... Nawet mi w g³owie nie posta³a myœl, by j¹ do czegokolwiek zmuszaæ... - Nie musia³byœ zmuszaæ - przerwa³a Meve, uœmiechaj¹c siê wdziêcznie. - Wci¹¿ jest z ciebie kawa³ przystojnego mê¿czyzny, krewniaku. A w Lwi¹tku p³ynie krew Calanthe. Bardzo gor¹ca krew. Zna³am Cali, gdy by³a m³oda. Kiedy zobaczy³a ch³opa, to tak przebiera³a nogami, ¿e jakby chrustu podetkaæ, zajê³aby siê ¿ywym ogniem. Jej córka, Pavetta, matka Lwi¹tka, by³a kubek w kubek. To pewnie i daleko nie pad³o od jab³oni. Trochê zachodu, Foltest, a dziewczyna nie opiera³aby siê d³ugo. Na to liczysz, przyznaj siê? - Pewnie, ¿e na to liczy - zarechota³ Demawend. Ale¿ sprytny planik wykombinowa³ sobie nasz król! Uderzymy na lewy brzeg, ale zanim siê obejrzymy, nasz Foltest odnajdzie i zdobêdzie dziewczêce serduszko, bêdzie mia³ m³odziutk¹ ¿onkê, któr¹ posadzi na tronie Cintry, a tamtejszy lud bêdzie p³aka³ z radoœci i popuszcza³ w gacie ze szczêœcia. Bêd¹ mieli przecie¿ swoj¹ królow¹, krew z krwi i koœæ z koœci Calanthe. Bêd¹ mieli królow¹... tyle ¿e razem z królem. Królem Foltestem. - Ale¿ wy brednie pleciecie! - wrzasn¹³ Foltest, czerwieniej¹c i bledn¹c na przemian. - Co wam do ³bów strzeli³o? W tym, co gadacie, nie ma odrobiny sensu! - W tym jest mnóstwo sensu - powiedzia³ sucho Vizimir. ' Bo ja wiem, ¿e tego dziecka ktoœ bardzo usilnie poszukuje. Kto, Foltest? - To oczywiste! Vissegerd i Cintryjczycy! - Nie, to nie oni. A przynajmniej nie tylko. Ktoœ jeszcze. Ktoœ, kogo drogê znacz¹ trupy. Ktoœ, kto nie cofa siê przed szanta¿em, przekupstwem i torturami... Jeœli ju¿ przy tym jesteœmy, to czy jegomoœæ o nazwisku Rience jest w s³u¿bie u któregoœ z was? Ha, po minach widzê, ¿e albo nie jest, albo nie przyznacie siê, co na jedno wychodzi. Powtarzam: wnuczki Calanthe szukaj¹, szukaj¹ w sposób, który zastanawia. Kto jej szuka, pytam? - Do czarta! - Foltest gruchn¹³ piêœci¹ w stó³. - To nie ja! Ani mi w g³owie nie posta³o, by siê ¿eniæ z jakimœ dzieciakiem dla jakiegoœ tam tronu! Przecie¿ ja... - Przecie¿ ty od czterech lat ¿yjesz potajemnie z baronow¹ La Valette - uœmiechnê³a siê znowu Meve. - Kochacie siê jak dwa go³¹bki, czekacie, by stary baron wreszcie wyci¹gn¹³ kopyta