Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Koniec — 44 — Lena chce mieć lalkę Barbie D I S ena bardzo chciała mieć lalkę Barbie. °^N»y Właściwie to było jej wszystko jedno jaką, byle tylko mieć. Koleżanki Leny przynosiły ze sobą do szkoły przeróżne lalki: Barbie - motyl, Barbie z pieskiem, Barbie - księżniczka, Barbie - fryzjerka. Potem na przerwie siadały w grupie i bawiły się. Dziewczynka obserwowała je uważnie. Najbardziej podobała jej się lalka z różowymi pasemkami na włosach, ubrana w piękną bluzkę z kwiatowym motywem, błyszczącą różowo-fiole-tową spódniczkę i buty w kolorze purpury. - Dlaczego ja nie mogę mieć Barbie? - zagadnęła mamusię, gdy wróciła ze szkoły do domu. — 45 — - Taka lalka kosztuje bardzo dużo pieniędzy - odpowiedziała mamusia. - To dlaczego ma ją tyle dziewczynek w mojej klasie? - nie dawała za wygraną Lena. - Być może inni rodzice zarabiają więcej pieniędzy - odparła spokojnie mama. - W takim razie czemu ty, albo tatuś nie zarabiacie więcej pieniędzy? - dziewczynka była nieustępliwa. - Tatuś ciężko i uczciwie pracuje - tłumaczyła mama, ale w jego zawodzie nie zarabia się dużych pieniążków. - To dlaczego nie zostanie dyrektorem, albo nie otworzy prywatnego gabinetu tak, jak tatuś Anetki? - Aby wykonywać takie zawody trzeba mieć skończone studia wyższe - mamusia odłożyła na kuchenny blat pomidora, którego zaczęła już kroić na cienkie plasterki, wytarła dłonie w fartuch i usiadła naprzeciwko Leny. - Tatuś nie mógł ich skończyć, ponieważ jego mamusia ciężko zachorowała. Musiał iść do pracy i zaopiekować się swoją mamą. Po za tym, gdyby wszyscy byli dyrektorami, albo lekarzami to kto by robił inne rzeczy? - Mamusia popatrzyła uważnie na — 46 — Lenę. - Kto by naprawiał drogi? Kto by sprzątał? Kto by sprzedawał w sklepach? Dlatego potrzebne są różne zawody córeczko, a dzięki temu każdy ma więcej czasu, aby zająć się tym, co potrafi robić najlepiej. Wszyscy ludzie są potrzebni. - A ty mamo? - zapytała nieśmiało dziewczynka. Mama uśmiechnęła się. - Ja - powiedziała po chwili namysłu - zajmowałam się twoją najstarszą siostrą Anią, potem na świat przyszła Ewa, następnie Kuba i Michał, a na końcu ty, córeczko. Było tyle pracy w domu, że nawet nie myślałam o niczym dodatkowym. Nie było czasu. - To znaczy, że nigdy nie kupicie mi takiej lalki? - Lena była bliska płaczu. - Nie wiem - odparła mama. - Życie często nas zaskakuje. Myślę jednak, że w najbliższym czasie nie będzie to możliwe. Za te pieniążki, które musiałabym wydać na lalkę, przy dobrym gospodarowaniu mogę kupić wiele rzeczy do jedzenia. Lena pomyślała, że nie miałaby nic przeciwko temu, żeby to jednak jej tatuś był lekarzem, albo dyrektorem, a tato Anetki — 47 — mógłby zostać kierowcą autobusu. Wiedziała jednak dobrze, że jej tatuś nie potrafił leczyć. * * * Tego dnia Lena nie zapomni chyba nigdy. Długo nie mogła uwierzyć, że to się stało. Ba, że ona to zrobiła. A było to tak. Na przerwie między lekcjami koleżanki z klasy jak zwykle bawiły się lalkami. Wymieniały się nimi i pożyczały je sobie wzajemnie. Lena zerkała ukradkiem. Nagle jej wzrok przykuła jedna z lalek leżących pod ławką. Była to właśnie ta z różowymi pasemkami we włosach. Dziewczynki w całym tym zamieszaniu zabawą w ogóle tego nie zauważyły. W pewnym momencie w drzwiach do klasy ukazała się głowa Joli, która zawołała: - Chodźcie szybko! Do sklepiku przywieziono te pyszne musujące cukierki! Dziewczynki jak na komendę podniosły się ze swoich miejsc i ruszyły pędem w kierunku sklepiku szkolnego. Lena zorientowała się, że została sama. Chłopcy na przerwie zazwyczaj biegali po korytarzach. Nie myśląc długo podeszła do ławki, schyliła się i podniosła leżącą na podłodze lalkę. Zawahała się — 48 — przez moment, rozejrzała, czy nikt nie widzi i schowała lalkę do tornistra. Ukryła ją na samym dnie, kładąc na wierzch szkolne podręczniki, po czym szybko wyszła z klasy i także udała się do sklepiku. Gdy rozległ się dzwonek na lekcje, wszyscy pośpiesznie zaczęli podążać w kierunku sal lekcyjnych. Lena weszła na samym końcu. Widziała, jak dziewczynki zabierają swoje lalki i jak Anetka nerwowo rozgląda się dookoła. - Nie widziałaś mojej lalki? - zwróciła się szeptem do Kasi. - Nie - odparła dziewczynka również szepcąc - Nie wzięłaś jej przypadkiem do sklepiku? - Nie pamiętam - powiedziała cichutko Anetka. - Chyba nie. - Jak wzięłaś to na pewno znajdzie pan Kazio - dodał ktoś z boku. - Spytaj po lekcjach. Jeśli będzie miał, to na pewno ci odda. Lena czuła, że robi się jej gorąco, a serduszko bije dużo szybciej niż zwykle. Ogarnęło ją dziwne uczucie, wewnętrzny niepokój. Właściwie to miała ochotę oddać Anetce tą lalkę, ale niby co miałaby powiedzieć, że skąd się wzięła w jej tornistrze — 50 — i dlaczego na dodatek leżała na samym dnie pod książkami? Siedziała, więc w milczeniu