Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Podchodzisz do najbli|szej grupki, par banaBów na temat pogody, pikna kraju afrykaDskiego i po kilku minutach przemieszczasz si dalej  dodaB, rozgldajc si po sali.  O, widz tego znajomego, który mnie tu zaprosiB. Baw si dobrze  i to mówic, po|eglowaB w jego kierunku. Dobre sobie, pomy[laBa Kenna. Niby, jak mam to robi? Ale widzc, |e obserwuje j sponad ramienia drobnego Murzyna, szybko przesBaBa mu u[miech i ruszyBa ku najbli|szej grupce. W podobny sposób minBa nastpna godzina: gdy patrzyB na ni, z u[miechem stawaBa obok zupeBnie obcych ludzi i udawaBa, |e si wBcza do rozmów - rzeczywi[cie, najcz[ciej dotyczyBy angielskiej pogody i uroków Bonatilu; kiedy si odwracaB, studiowaBa zawarto[ gablot i czytaBa informacje o dinozaurach. Na szcz[cie, okazaBo si, |e ubraBa si odpowiednio, tylko par kobiet miaBo na sobie bardziej eleganckie kreacje, wikszo[ byBa w letnich garsonkach albo [licznych, powiewnych sukienkach. Marek rozmawiaB wBa[nie z par ludzi. Kobieta mogBa mie okoBo trzydziestki, ale dobrze utrzymana nie wygldaBa na swój wiek, w krótkiej, pBóciennej spódniczce i fantastycznej bluzce z mienicego si jedwabiu, na któr spadaBa fala jasnych wBosów. Czyjej si wydawaBo, |e Marek patrzy na ni z zainteresowaniem? Zauwa|yB wida wzrok Kenny, bo szybko po|egnaB si z rozmówcami.  I jak?  spytaB, podchodzc do niej.  Doskonale  skBamaBa, bo nudziBa si jak mops, gdy nie sztywniaBa z przera|enia, |e kto[ j zagadnie, a ona nie bdzie umiaBa nawet powtórzy nazwy tego kraju.  Zaraz bdzie przemówienie i uroczysty toast  rzuciB, wskazujc na uwijajcych si z boku techników z mikrofonem. Rzeczywi[cie, po chwili do urzdzenia podszedB ambasador i rozpoczB przemow.  Szanowni paDstwo. Bardzo dzikujemy za przybycie na nasz skromn uroczysto[. Obchodzimy dzi[ [wito narodowe, które, jak ka|e tradycja, odbywa si w dniu urodzin miBo[ciwie nam panujcego króla Mabuntu Drugiego - tu wskazaB na znajdujcy si za nim portret. 92 PrzedstawiaB grubego mBodzieDca o nalanej twarzy, ubranego w równie barwn szat i puszyst skór, a przystrojonego trzema piórkami wpitymi w gste, czarne wBosy. Z trudem ZachowaBa powag.  Wznie[my zatem toast za jego dBugie, szcz[liwe panowanie!..- - Wszyscy unie[li kieliszki.  ... I wspólnie za[piewajmy na jego cze[ hymn narodowy. Ambasador zaintonowaB, w tBumie go[ci tu i ówdzie kto[ si doBczyB, ale wikszo[ staBa, patrzc po sobie z zaskoczeniem-W tym momencie mistrz ceremonii wBczyB magnetofon z nagraniem. Przez chwil [piewajcy i urzdzenie konkurowali ze sob  okazaBo si te| przy okazji, jak bardzo faBszuje szanowny paA ambasador - by wreszcie w miar równo dokoDczy podniosBa, pie[D. Pozostali go[cie z ulg poruszali ustami, a Kenna znów musiaBa szuka schronienia za gablot. Marek równie| [miaB si do Bez. Ta chwila wynagrodziBa jej nud i niepokój wcze[niejszej godziny.  Za dziesi minut bdziemy mogli wyj[ - rzuciB póBgBosem i a| si zdziwiB, widzc ulg malujc si na jej twarzy. M45 przypuszczaB, |e a| tak zle zniesie wielko[wiatowe rozrywki. Jemu osobi[cie takie przyjcia bardzo odpowiadaBy