Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

-Jak się nazywasz? - Anszel. -Ty rzeczywiście jesteś nieśmiały. Jak fiołek w parowie. Mówiąc to, chłopak schwycił Jentł za nos. Zapewne walnęłabygo w twarz, aleręka odmówiła jej posłuszeństwa. Zbladła. Inny student, niecostarszy od pozostałych, wysokii blady, o płonących oczachi czarnej brodzie, przyszedł jej z pomocą. - Hej, ty, dlaczego mu dokuczasz? -Jak ci się nie podoba, to nie patrz, - Chcesz, żebymci oberwał pejsy? Brodaty młodzieniec skinął na Jentł, potem spytał, skąd przybywa i dokąd zmierza. Jentł wyznała mu, że szuka jakiejś spokojnejjesziwy. Młodyczłowiekposkubał brodę i rzekł: - To jedź ze mną do Bychawy. Wyjaśnił jej, żejedzie do Bychawy na czwarty rok studiów. Tamtejsza jesziwa jest mała, liczy zaledwietrzydziestu studentów,a mieszkańcy miasteczka dają im wszystkim pokoje. Nikt nie chodzi głodny,a gospodynie cerują skarpety studentów i piorą ich ubrania. Rabinw Bychawie, prowadzący jesziwę, jest geniuszem. Potrafi zadać dziesięć pytań i dać na niewszystkie jedną odpowiedź. Większość studentów poznawała swe żony w miasteczku. - To dlaczego wyjechałeś w środku semestru? - zapytała Jentł. - Zmarła moja matka. Właśniewracam z pogrzebu. - Jak masz na imię? -Awigdor. 9 - Dlaczegoniejesteś żonaty? ltt''Młody człowiek podrapał sięw brodę. - To długa historia. -Opowiedz mi ją. Awigdor zasłonił oczy dłońmi i zamyślił się na chwilę. - Przyjedziesz do Bychawy? -Tak. - To i tak wkrótce się dowiesz. Byłemzaręczony z jedyną córkąAłtera Wyszkowera, najbogatszego człowieka wmiasteczku. Nawetustaliliśmydatę ślubu, kiedy nagle zerwanonasze zaręczyny. - Dlaczego? 112 - Nie wiem. Podejrzewam, że to sprawa plotek. Miałem prawodomagać się połowy posagu, ale to wbrew mojej naturze. Teraz chcąmnie wyswataćz inną dziewczyną, aleona misię nie podoba. - To znaczy, żew Bychawiestudenci jesziwy patrzą na kobiety? -W domu Ałtera, gdzie jadałem razw tygodniu, podawała dostołu jego córka, Hadasa. - Czy jest ładna? , - Jest blondynką. -Brunetki również mogą być ładne. -Nie. Jentł zerknęła naAwigdora. Był szczupły i kościsty i miał zapadnięte policzki. Jego kręconepejsy były tak czarne, że miały ażniebieski odcień, abrwi stykały się u nasady nosa. Patrzył na niąnieśmiało, jakby żałując, że odkrył swą tajemnicę. Klapa jegomarynarki byłarozdarta na znak żałoby iwidać było podszewkę. Cały czasbębnił palcami po blacie stołu i nuciłjakąś piosenkę. Różne myślikołatały mu siępo głowie. Nagleodezwał się: - Nieważne. I tak zostanę pustelnikiem. 2 Dziwne, ale kiedy tylko Jentł- czyli Anszel - przybyła do Bychawy, ustalono, że raz w tygodniu będzie się stołować w domu tegosamego bogatego człowieka, Ałtera Wyszkowera, którego córka zerwała swe zaręczyny z Awigdorem. Studenci w jesziwie uczyli sięparamii Awigdorwybrał sobieAnszela za partnera. Pomagałmuw lekcjach. Był również znakomitympływakiem i zaproponował, żenauczy Anszela pływać żabką i utrzymywać się na powierzchni. On jednak zawsze znajdował wymówki,aby nie iść nad rzekę. Awigdor zaproponował, żebywynajęli wspólnypokój, lecz Anszel znalazł miejsce w domu starszej wdowy, która byłaprawie niewidoma. We wtorki Anszel jadał w domu Ałtera Wyszkowera,a do stołu podawała mu Hadasa. Awigdor zawsze zadawałmuwielepytań: "Jak wygląda Hadasa? Czy jest smutna? Czyjest wesoła? Czy starają się o męża dla niej? Czykiedykolwiekwymawiamojeimię? " Anszel opowiadał mu, jak to upuściła naczynia na obrus, 113. zapomniała przynieść sól i zanurzyła palce w misce z kaszą, którąniosła do stołu. Poganiałasłużącą, wiecznie czytała romansidła i cotydzień zmieniała fryzurę. Ponadto musi się uważać zapiękność, bonieustannie przegląda się w lustrze, choć w rzeczywistości wcale nie jest taka ładna. - Dwa lata po ślubie będzie wyglądaćjak stary babsztyl - powiedział Anszel. -Czyli niepodoba ci się? - Nieszczególnie. -Ale gdyby ciebie chciała, to byś jej nie odtrącił. - Mógłbym bez niej żyć. -Nie nachodzącię grzeszne pokusy? Dwajprzyjaciele,dzieląc pulpit w kącie Bei-Lamidraszu,spędzaliwięcej czasu na rozmowach niż na studiowaniu. Czasami Awigdor palił,a wtedyAnszel wyjmował mu papierosa z ust i też sięzaciągał. Awigdor lubił placki gryczane, tak więc Anszel codziennie rano chodziłdo piekarni i kupowałmu jeden placek, za który nie chciał pieniędzy. Anszel częstorobił rzeczy, które wielcezadziwiały Awigdora. Na przykład kiedyAwigdorowi urywał się guzik przy płaszczu, następnegodnia Anszel przynosił z sobądo jesziwy igłę inicii przyszywał guzikna miejsce. Kupował Awigdorowi całe mnóstwo prezentów: jedwabnąchusteczkę, parę skarpet, szalik. Awigdorcoraz bardziej przywiązywał się do tego o pięć lat młodszegochłopca, który nawet niemiałzarostu. Pewnego razuAwigdor powiedział Anszelowi: - Chcę, abyś ożenił się z Hadasą