Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Jeżeli zapytamy, czy w omówionej wyżej relacji pojawia się choćby najmniejsza sugestia, że Mandylion mógł być tożsamy z płótnem grobowym Chrystusa, odpowiedź musi być zdecydowanie negatywna. Jeżeli zapytamy, czy artystyczne kopie Mandylionu uzasadniają w jakikolwiek sposób hipotezę, że ich ory- 12 Tamże, par. 11. 144 ginał był płótnem grobowym, odpowiedź musi być również negatywna: na wizerunkach tych twarz Jezusa przedstawiona jest jako twarz człowieka żyjącego, z otwartymi oczami. Poparte jest to świadectwem Symeona Magistra z X w., który miał widzieć otwarte oczy w twarzy, odciśniętej na oryginalnym Mandylionie.13 Jest również faktem, że ta negatywna konkluzja może być poparta skąpymi informacjami na temat Mandylionu. Zachowała się, na przykład, relacja o dniach, w których Mandylion, zamknięty w relikwiarzu, był niesiony uroczyście w procesji w Edessie. Tymi dniami była niedziela przed pierwszym tygodniem Wielkiego Postu oraz czwartek trzeciego tygodnia Wielkiego Postu. Gdyby Mandylion uważano za płótno grobowe Chrystusa, procesje te miałyby niewątpliwie miejsce w Wielki Piątek. Zachowało się sporo zabytków malarstwa bizantyjskiego z X w. i wcześniej, na których przedstawiono scenę złożenia Chrystusa do grobu. Na wszystkich egzemplarzach ciało Jezusa owinięte jest ciasno bandażami, tak jak to czyniono w Egipcie z mumiami. Trudno doszukać się w nich najmniejszej sugestii użycia tak dużego kawałka płótna jak Całun. Gdyby w tym okresie znano Całun jako całun, obrazy te z pewnością wyglądałyby inaczej. Podobny wniosek można wysnuć z analizy samego słowa Mandylion, jakim nazywano ową bizantyjską relikwię. Zaczerpnięte ono zostało z arabskiego mandil, co oznacza woal lub chustę. To arabskie słowo zostało z kolei zapożyczone z łacińskiego mantile, oznaczającego płaszcz lub opończę *, a więc stosunkowo dużą sztukę materiału. Słowo to nie wiązało się jednak nigdy ze zwyczajami pogrzebowymi, tak jak to jest z naszym słowem "całun". Przy każdej próbie uzasadnienia tezy o tożsamości bizantyjskiego Mandylionu i Całunu Turyńskiego trzeba więc stawić czoło okoliczności, która wydaje się być bezsporna, a mianowicie że ci, którzy oglądali relikwię we wczesnym średniowieczu - a w każdym razie od VI do X w. - byli przekonani, że oglądają płótno z wizerunkiem Chrystusa żywego. Nie mieli oni żadnego pojęcia o tym, że oglądają płótno grobowe. 13 Symeon Magister, dz. cyt. * W oryginale angielskim mantle (płaszcz, opończa), co jeszcze bardziej uwypukla ideę, jaką chciał autor wyrazić. Por. również hiszpańskie mantilla - szal na ramiona i głowę - przyp. tłum. 10 -Całun 145 Jak było to możliwe? Pytanie rzeczywiście nie należy do łatwych. Zwróćmy jednak uwagę na sposób przechowywania Mandylionu w tamtych czasach. Przez prawie cały czas, jak to wyczerpująco udowodnili specjaliści, płótno było zamknięte w specjalnej kasecie. Jak mogło wyglądać, gdy przy rzadkich okazjach wyjmowano je z tego relikwiarza? Na szczęście dysponujemy pewnymi informacjami - i to zarówno ze źródeł ikonograficznych, jak i literackich - które mogą rzucić światło na ten problem. Pochodząca z X w. Opowieść o wizerunku z Edessy udziela bezpośredniej wskazówki: "...podobiznę Pana naszego Jezusa Chrystusa przymocował do deski i upiększył dziś jeszcze widocznym złotem..." Według wiadomości, posiadanych przez anonimowego autora tego utworu, było to dziełem króla Abgara. Informacja ta pozwala nam na przypuszczenie, że ci, którzy w X w. oglądali relikwię, mieli prawo nie zdawać sobie sprawy z tego, że patrzą na całun grobowy, skoro fakt ten został ukryty o wiele wcześniej. Jak więc mógł być złożony Całun, jeśli możliwe było takie wprowadzenie widzów w błąd - bez względu na to, czy było to zamierzone, czy przypadkowe? Tu znowu duże znaczenie mają kopie Mandylionu, wykonane przed 1204 r. Jedną z osobliwości tych kopii jest fakt, że z wyjątkiem dwu ikon na wszystkich pozostałych twarz została namalowana wewnątrz poziomo leżącego prostokąta (lewy rysunek), a więc w kompozycji raczej nietypowej dla portretu, umieszczanego zwykle w pozycji jak na rysunku prawym. Ta niezwykła cecha rzuca się w oczy szczególnie na kopiach z Trapezuntu i z Gradec w Serbii. 146 Jakie to ma znaczenie? Umieszczanie głowy na płótnie w ten właśnie sposób jest całkowicie sprzeczne z normalną, powszechnie zachowywaną konwencją artystyczną. W ciągu całej historii, niezależnie od miejsca, tworząc portret artyści prawie zawsze malowali twarz wewnątrz prostokąta postawionego na węższym boku, gdy z kolei woleli prostokąt poziomy, kiedy malowali krajobraz. Nie ma w tym nic dziwnego: pozostawienie wolnej przestrzeni po obu stronach głowy (zwłaszcza gdy jest to puste tło) byłoby wizualnie trudne do zaakceptowania, nie mówiąc już o tym, że powodowałoby to zbędne marnotrawstwo do- stępnej przestrzeni malarskiej, co było wówczas nie bez znaczenia. Uporczywe umieszczanie głowy Chrystusa w ten właśnie sposób sugeruje więc jedno: artyści musieli czynić to świadomie, pragnąc oddać unikalność samego oryginału. Jeżeli Całun był Mandylionem, to czy w takim właśnie kształcie mógł być oglądany? Nasze domysły zyskują nieco mocniejsze podstawy w świetle informacji zaczerpniętej z pewnego tekstu z VI w., a więc z okresu, w którym Mandylion został po raz pierwszy znaleziony w Edessie