X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

C� mieli�my z nimi pocz��? I z t� sz�stk� pozosta�ych, kt�rych poprzednio pojmali�my? Zna�em z opowiada� Karola twarde zasady india�skich plemion: krew za krew, �mier� za �mier�. Ostatnie s�owo nale�a�o do Czerwonej Chmury. Jak postanowi w tej trudnej sytuacji? Je�c�w nie mogli�my zabiera� z sob�. Nie spos�b r�wnie� by�o zostawi� ich pod stra�� � musieliby�my w�wczas jeszcze bardziej uszczupli� nasz oddzia�ek. Wojownicy wyprowadzili konie, z�o�yli na jeden stos zdobyt� bro�: strzelby i tomahawki, �uki i strza�y. Stan�li�my p�kolem i w�wczas przem�wi� czarodziej Czarnych St�p, zwracaj�c si� najpierw do nas: � Moi biali bracia uwolnili wojownik�w Czarnych St�p i pojmali sze�ciu ludzi Czarnej Pumy. Dzi�ki moim bia�ym braciom wojownicy Czarnych St�p mogli uj�� jeszcze dwu wartownik�w. Ci ludzie, ich bro� i konie s�usznie nale�� teraz do moich braci. Niech post�pi� z nimi, jak nakazuje sprawiedliwo��. Umilk� i patrza� na nas uwa�nie. Zerkn��em na szeryfa, szeryf zerkn�� na Karola, a ten poprosi� czarownika o par� minut zw�oki. Po czym odprowadzi� nas na bok i nie czekaj�c, �e ktokolwiek zabierze g�os, zaproponowa�, aby schwytanych, pu�ci� wolno, pozostawiaj�c im tylko �uki i strza�y. Konie wyp�dzi� na preri�, bro� paln� ofiarowa� Czarnym Stopom, a tomahawki zniszczy�. Powiedzia�em, i� w ten spos�b skazujemy je�c�w na �mier� g�odow�. � Mylisz si�, Janie. Oni z �uk�w �wietnie strzelaj� i zawsze potrafi� upolowa� jak�� zwierzyn�, a �e b�d� w�drowa� piechot�? Teraz wiosna. Do zimy na pewno znajd� schronienie. Nie mo�emy im pozostawi� broni palnej, je�li opuszczaj�c dolin� chcemy mie� pewno��, i� �aden z nas nie dostanie kul� w plecy. Nie mo�emy im pozostawi� koni, bo mogliby wkr�tce po��czy� si� z reszt� ludzi Czarnej Pumy albo ruszy� za nami. Ust�pi�em. Szeryf przysta� r�wnie� na takie rozwi�zanie. Wr�cili�my zakomunikowa� o tym Czerwonej Chmurze. Gdy s�ucha� Karola, twarz jego by�a nieprzeniknion� mask�. Nie wiedzia�em, czy pochwala nasz� decyzj�, czy te� j� gani. Czeka�em z niepokojem. Wtedy przem�wi�: � Moi bracia postanowili s�usznie. Czerwona Chmura p�jdzie ich �ladem. A potem, zwracaj�c si� do skr�powanych je�c�w: � S�uchajcie, ludzie Pumy! Nie zabieramy wam skalp�w. Zostawiamy wam no�e, �uki i strza�y, Howgh! Trudno by�o nie doceni� wielkoduszno�ci Czerwonej Chmury ani odwagi wobec innych wodz�w Czarnych St�p, kt�rzy mog� pot�pi� tak� �ask� okazan� wrogom. Z drugiej zn�w strony decyzja czarodzieja by�a tak�e oznak� pogardy dla napastnik�w. Zbieranina Pumy znajdowa�a si� poza prawem i zwyczajami india�skich narod�w. Zdobyczne konie wyprowadzono z doliny na preri�. Krzykiem i strza�ami zmusili�my je do galopu. Pogna�y wreszcie z t�tentem i wkr�tce stracili�my je z oczu. Je�li nie przy��cz� si� do kt�rego� z nielicznych ju� stad mustang�w � same utworz� takie stado i po kilku miesi�cach nikt nie pozna, i� kiedy� s�u�y�y cz�owiekowi. Zabran� bro� paln� rozdzielili mi�dzy siebie ludzie Czerwonej Chmury. Tomahawki zosta�y potrzaskane i ci�ni�te do strumienia. Gdy na niebie wstawa�y poranne zorze � najodpowiedniejsza pora dla rozpocz�cia wyprawy � wskoczyli�my na siod�a. Wyrusza�em szcz�liwy, �e tak w�a�nie, a nie inaczej zako�czy� si� nasz pobyt w Z�ej Dolinie. Irvin by� w gorszym nastroju. Mrucza�, �e nie mo�e w niesko�czono�� ugania� si� po prerii � do tego kanadyjskiej � b�d�c szeryfem ameryka�skiego miasteczka. Nie po to go przecie� wybrano, aby � jak dowodzi� � buszowa� po pustkowiach o dziesi�tki mil od miasta, nad kt�rym powierzono mu piecz�. I to bez konkretnego wyniku! � Jak to, szeryfie � rzek�em na pocieszenie � przecie� zawdzi�czamy panu wolno��. Czy to nie sukces? Gdyby nie pa�ski zgubiony zegarek... Ale czy go pan odnalaz�? Rozchmurzy� si�. � Niczego nie zgubi�em... � Jak to? � Przykro, ale musia�em was ok�ama�. � Chcia�e� jecha� oddzielnie � stwierdzi� Karol przys�uchuj�c si� naszej rozmowie. � Zgad�e�. W�a�nie tak. � Dlaczego? � Prosta sprawa. Od pocz�tku podejrzewa�em brzydk� histori� z tym oswobodzonym Indianinem. Nie potrafi�em udowodni�, na czym jego oszustwo polega. Po prostu czu�em je i ju�. Rozumiecie? � Chyba instynkt... � wtr�ci� Karol. � Nazwij to, jak chcesz. Moja podejrzliwo�� w stosunku do ludzi zosta�a zapewne zaostrzona podczas wykonywania funkcji szeryfa. Sk�ama�em wi�c o tym zgubionym zegarku i uczyni�em to tak g�o�no, aby m�g� mnie us�ysze� nasz uwolniony jeniec. Potem zawr�ci�em, ale tylko kawa�ek drogi. Byle�cie mnie stracili z oczu. Natomiast ja obserwowa�em was stale przez lornetk�. � Mogli�my to samo uczyni�. � Ba, �atwiej dostrzec grup� ludzi ni� pojedynczego je�d�ca. Zreszt�... ryzykowa�em. Jecha�em za wami ca�y czas i zatrzyma�em si� dopiero w�wczas, gdy wpakowali�cie si� do tej przekl�tej doliny. Widzia�em, jak was napadni�to, jak uderzono na wojownik�w Czarnych St�p. Wtedy zapad�em w preri�, zatar�szy za sob� �lady. Objecha�em dalekim �ukiem Z�� Dolin�. Reszta to g�upstwo, nie ma o czym m�wi�. � Ale� � wykrzykn��em � jak pan si� do nas przedosta�? � Obserwowa�em odjazd Czarnej Pumy, ale nie zauwa�y�em je�c�w. Przerazi�o mnie to w pierwszej chwili. � S�dzi� pan, �e padli�my w walce? � W�a�nie. I ju� pocz��em �a�owa� pomys�u ze zgubionym zegarkiem, ale wzi��em si� w gar��. Konia sp�ta�em i pozostawi�em w za�amaniu skalnym, a sam przedosta�em si� do doliny. � Bram�? � Nie. Przeszed�em przez gra�. Troch� trudno, ale nie jest tak niedost�pna, jak wygl�da. Mia�em sporo czasu, aby zorientowa� si� w sytuacji. Spenetrowa�em kawa�ek doliny i �za�atwi�em� dwu czerwonosk�rych siedz�cych przy ognisku. Nie by�o trudno, spali. Co potem... ju� wiecie. � Uff � odetchn��em g��boko. � Nadzwyczajne. Ale� pan ryzykowa�, szeryfie. � Et tam, nie by�o to najwi�ksze ryzyko w moim �yciu. Powtarzam: nie ma o czym m�wi�. Wci�� dalej Siady by�y tak widoczne, �e �lepy by je rozpozna�. Czarna Puma nawet nie usi�owa� ich zaciera�. W jego przecie� mniemaniu nic mu nie mog�o zagra�a�, a nie chcia� traci� czasu, tak mu by�o pilno zagarn�� stada Czarnych St�p. Trop wi�d� ku po�udniowemu zachodowi. Ci�gn�� si� d�ug�, falist� lini� wydeptanych traw, nad kt�rymi powoli opada�y poranne mg�y

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.