Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Brodacz wydał ścinający krew w żyłach krzyk. Stephen wbił mu kolano w brzuch i warknął: - Ty kto? NKWD? W przebraniu? Brodacz jęknął; prawie nie mógł oddychać. - NKWD? - wychrypiał. - Ja pieprzonym czekistą? To ty jesteś z NKWD! A może z milicji? Zadzwoniły szczeble drabiny i w otworze włazu ukazała się głowa jednego z włóczęgów. W ręku ściskał stary, zabytkowy rewolwer, dziewiętnastowiecznego galanda. - Puść go, pierdolony czekisto, albo rozwalę ci łeb! - ryknął. Metcalfe wyjął zza pasa pistolet i wciąż przytrzymując brodacza, non szalancko wymierzył. - Rzuć ten muszkiet, bo wydłubiesz sobie oko - powiedział. Stojącemu na drabinie włóczędze zadrżała ręka. - Puść go - powtórzył. - Puszczę go, ale najpierw odłóż tę głupią pukawkę. Nie jestem enka- wudzistą. Gdybym był z NKWD, miałbym tokariewa, a nie smitha&wes- sona. Cholera jasna, nie widzisz, że jestem ranny? Nie widzisz, że krwa wię? Tamten tracił pewność siebie, coraz bardziej się wahał. - Ja przed nimi uciekam - mówił dalej Stephen - przed milicją i NKWD, I widzę, że macie tu od cholery miejsca. Starczyłoby i dla mnie. - Ale... Ale kto ty jesteś? Kilka minut później siedzieli już w piątkę przy ognisku. Sierioża, ten z łomem, miał na czole paskudnego siniaka. Stephen zdjął waciak i przewiązał ranę kawałkiem brudnego prześcieradła od włóczęgi z antycznym rewolwerem. Powiedział im, że przyjechał tu z Ukrainy, że brał udział w nieudanym napadzie, że uciekł do metra przed milicją. 245 - A wy? - spytał. - Długo tu mieszkacie? I ta hala: co to właściwie jest? - Schron - odrzekł mężczyzna imieniem Arkady. Metcalfe posłał mu sceptyczne spojrzenie. - Schron? Marmurowy? - A co? Chciałbyś, żeby nasi przywódcy cierpieli niewygody? - Arka dy zapalił papierosa. Poczęstował Stephena, lecz ten podziękował. - To część kompleksu numer 2: tunel specjalny. Metcalfe kiwnął głową. - Dla specjalnego pociągu partyjnej elity. - Słyszał plotki na ten temat, czytał raporty wywiadowcze z Moskwy: władcy Kremla kazali ponoć zbudować sobie tajną linię, którą w razie niebezpieczeństwa mieli doje chać do podziemnego miasta leżącego prawie osiemdziesiąt kilometrów od stolicy. - W naszym bezklasowym społeczeństwie niektórzy są równiejsi od innych - mruknął zgryźliwie Arkady. - Mają tu tylko jeden czy więcej? Mężczyźni parsknęli śmiechem. - To cud, że te wszystkie wysokie domy nie runą i nie zapadną się pod ziemię! - odparł siwobrody kloszard o wyglądzie starego profesora w dłu gim, czarnym, obszarpanym palcie. - Wiesz, ile tu dziur, ile tuneli i kory tarzy? Dwanaście poziomów, a w niektórych miejscach szyby mają kil kaset metrów głębokości. To gigantyczna sieć bunkrów i tajnych schronów dla Stalina i jego bandy. A wszystko zbudowane rękami więźniów i ska zańców. - Myślałem, że komsomolców - wtrącił oschle siedzący obok niego mężczyzna. Jego koledzy ponownie wybuchli śmiechem. - Ochotników z Komsomołu ściągnięto tylko pod publiczkę, dla foto grafów - wyjaśnił profesor. - Tak naprawdę wszystkie tunele wybudo wali więźniowie kilofami i łopatami, w skale i w zmarzlinie. - Przecież carowie grzebali w ziemi już od wieków - dodał Arkady. - Iwan Groźny kazał zbudować pod Kremlem salę tortur, a potem zabił kopaczy, żeby niczego nie wygadali. Jego dziadek ukrył tam bezcenną kolekcję hebrajskich i bizantyjskich zwojów. Włożył je do egipskiego sarkofagu i schował tak dobrze, że nigdy ich nie odnaleziono. - Tak, słynna zagubiona biblioteka Iwana Groźnego - mruknął profe sor. - Iwan ponoć ją znalazł. Znalazł i kazał ponownie ukryć. A nasz Iwan Groźny, nasz Stalin? Podobno kazał kopać tu groby. Wszędzie, pod całą Moskwą. Zabił miliony ludzi i musiał ich gdzieś pochować. - A te schrony? - spytał Metcalfe. - Kiedy je zbudowano? 246 - Zaczęto w dwudziestym dziewiątym - odrzekł Arkady - ale budowa wciąż trwa. - Stalin spodziewa się ataku na Moskwę. - Oczywiście. - Przecież podpisał z Niemcami pakt. - Stalin zawsze spodziewa się wojny! Wojny, ataku, napaści. Ciągle gada o kapitalistach, o wrogach, którzy czekają na odpowiedni moment, żeby udusić bolszewickie dzieciątko w kołysce. - A więc jeśli Niemcy zaatakują... - Będzie przygotowany - odrzekł Arkady. - O Stalinie trzeba wiedzieć jedno: on zawsze jest przygotowany. I nigdy nie ufa sojusznikom. Ufa tylko samemu sobie. Ale czemu o to pytasz? Złodziej, którego interesuje polityka i wojna? - A wy? - odbił piłeczkę Stephen. - Kim jesteście? Przepraszam, że to mówię, ale jesteście zbyt wygadani jak na zwykłych... - Włóczęgów? Kloszardów? Widzisz, sęk w tym, że my naprawdę je steśmy bezdomnymi włóczęgami i kloszardami