X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

By�y niemal ca�kowicie uformowane, bia�e i zakrzywio- ne do ty�u. Napiera�y na policzki, gotowe si� wyr�n��. Od�o�y�a lustro. Wsta�a, zbyt przera�ona, by krzycze�. Morpeth chwyci� j� za ramiona. - Tak, zmieniasz si�, ale nadal jeste� Rachel, kt�r� znam! Chcesz nas zabi�? Chcesz? Potrz�sn�a g�ow� w ot�pieniu. - Wi�c ci�gle jest nadzieja. - Nadzieja? - warkn�a ze z�o�ci�. - Sp�jrz na mnie. Ci�gle jeszcze si� zmieniam. Dragwena powiedzia�a, �e tak si� stanie. - Odwr�ci�a si� do Eryka. - Kiedy przemiana si� dope�ni? - Nie wiem. - Spr�buj to usun�� - j�kn�a. - To przecie� musi by� zakl�cie. Nie mo�esz go powstrzyma�? Eryk zmarszczy� brwi. 176 - Nie. To zakl�cie sta�o si� cz�ci� ciebie. Nie rozu- miem, co si� dzieje. Nie wiem, jak je zatrzyma�. Rachel zacisn�a szcz�ki. Nowe z�by zwar�y si� ze sob�. - Zaprowad� mnie do Trimaka i innych - rozkaza�a Morpethowi. Sarrenowie spojrzeli na ni� i z trudem powstrzymali okrzyk przera�enia. Niekt�rzy odruchowo chwycili za miecze. Rachel pospiesznie opowiedzia�a im o wszystkim, tak�e o zbli�aj�cej si� ku nim armii wied�my. Jej spojrzenie pad�o na jednego z m�czyzn, tak prze- ra�onego, �e ledwie odwa�a� si� na ni� patrze�. K�apn�a wjego stron� z�bami. - Powinni�cie si� mnie ba�! Dragwena powiedzia�a, �e kiedy stan� si� wied�m�, zabijanie was sprawi mi ra- do��. - W tej samej chwili poczu�a, �e zakl�cia �mierci wyp�ywaj� na powierzchni� jej umys�u. Szepn�y, �e ju� teraz mo�e ich u�y�, je�li tylko zechce. - Przygotuj wszystkich do wymarszu - zwr�ci�a si� do Trimaka. - Rachel, pos�uchaj... - odezwa� si� Morpeth - wiem, �e si� zmieniasz w... wjak�� istot�, ale to jeszcze nie znaczy, �e b�dziesz taka jak Dragwena. Nadal chcesz nas broni�. Zawaha�a si�. - To znaczy, �e mog� z ni� walczy�? Dobra wied�ma przeciwko z�ej? - Tak. Dlaczego nie? Mo�e wcale nie zmieniasz si� w potwora. Mo�e zdo�asz obroni� jaskinie, je�li to b�dzie potrzebne. Musimy si� zastanowi�. Pomy�l! Wszystko, co ci pokaza�a Dragwena, mog�o by� iluzj�. Mo�e do G��bi wcale nie zbli�a si� �adna armia. 177 12 - Tajemnica zakl�cia L ' ' Grimwold przykl�kn�� obok nich. - Nie. Wys�a�em zwiadowc�. Armia nadchodzi, tak jak powiedzia�a Rachel. Rachel powiod�a spojrzeniem po zatroskanych twa- rzach Sarren�w. - Nie zosta�o nam wiele czasu - powiedzia�a. - Nie s�dz�, �ebym mog�a pokona� wied�m�. Zakl�cia, kt�rych si� nauczy�am, nie pozwalaj� mi na to. Ale wydaje mi si�, �e mog� was doprowadzi� w jakie� bezpieczne miejsce, a po- tem... potem p�jd� sama, daleko od was. Niewa�ne, do- k�d. Zaczekam, a� przemiana si� dokona, i zobacz�, co si� ze mn� stanie. Nie odwa�� si� przebywa� blisko was. Nie mog� podj�� tego ryzyka. Przyszed� mi do g�owy pewien pomys�... je�li uda mi si� odci�gn�� od was Dragwen�, za- atakowa� j�, jako� j� os�abi�, mo�e b�dziecie mie� szans�. - Nigdy ci� nie opu�cimy - o�wiadczy� twardo Morpeth. - Zostaniemy z tob�, bez wzgl�du na to, co si� b�dzie dzia�o. Trimak doby� no�a. - Morpeth ma racj�. Niegdy� przysi�g�em, �e u�yj� go przeciwko tobie. - Rzuci� n� na ziemi�. - To by�a niegodzi- wa my�l. Czuj�, �e Dragwena umy�lnie chce nas rozdzieli�. Zosta� z nami. Zrobimy wszystko, �eby ci� ochroni�. Grimwold skin�� g�ow�, a wszyscy Sarrenowie zdolni utrzyma� miecz w d�oni unie�li sw�j or� i ukl�kli przed ni�. - Nie - powiedzia�a Rachel dr��cymi wargami. - Opie- kujcie si� Erykiem. Nie pozw�lcie, �ebym go skrzywdzi�a! Ja albo wied�ma. I... - urwa�a, zdaj�c sobie spraw�, �e ani Morpeth, ani Sarrenowie nie zdo�aj� uchroni� jej bracisz- ka przed Dragwena. Sama my�l o tym, �e ona tak�e mo�e go skrzywdzi�, by�a nie do zniesienia. Czy Eryk b�dzie 178 bezpieczniejszy z Sarrenami, czy z ni�? A mo�e... przez chwi- l� ujrza�a przera�aj�c� wizj� ch�opczyka b��dz�cego samot- nie w �niegach Ithrei, uciekaj�cego przed ni� i Dragwen�. Eryk dotkn�� jej ramienia. - S�uchaj... Odwr�ci�a si�, a wraz z ni� odwr�ci�y si� cztery nowe szcz�ki. - Ufam ci - powiedzia�. - Nigdzie beze mnie nie id�. Nie zostawiaj mnie, Rachel. Przytuli�a go do siebie. - Nie boisz si� mnie? U�miechn�� si� z za�enowaniem. - No, troch� si� boj�. Straszne s� te twoje z�by. Roze�mia�a si�, a jej nowe k�y zgrzytn�y o siebie. - Ale mam to. - Eryk podni�s� palec. - Dragwen� mnie nie przestraszy. Nigdy! Spr�bowa�a si� u�miechn��. Czy powinna zabra� go ze sob�? A mo�e tego w�a�nie chcia�a Dragwen�? Grimwold kr��y� nerwowo po jaskini. - Nie wiem, jak zamierzasz nas wyprowadzi� z groty. My�lisz, �e Sarrenowie zdo�aj� uciec przed armi�? Sp�jrz na nas! - zatoczy� r�k�. - Z trudem wleczemy si� o w�as- nych si�ach. Dok�d p�jdziemy? Gdzie si� ukryjemy? - Jak jest na dworze? - spyta�a. -Jak? - Czy jest ciemno? - No tak, jest noc - rzuci� niecierpliwie. - S�o�ce zasz�o dobr� godzin� temu. I co z tego? To nam nic nie da. 179 Armath �wieci jak wszyscy diabli. Szpiedzy Dragweny na- tychmiast nas odnajd�. - Spojrza� na Trimaka. - Niech Rachel i Eryk odejd�, je�li musz�, ale wed�ug mnie Sarre- nowie powinni pozosta� w G��bi i walczy�, dop�ki zdo�a- j�. Je�li wyjdziemy na powierzchni�, b�dziemy bezbronni. Tu przynajmniej mamy jak�� szans�. Kilku Sarren�w mrukn�o z aprobat�. - Nie b�dziecie musieli ucieka� ani walczy� - odpar�a Rachel, wodz�c po nich wzrokiem. - Teraz mam now� moc. Ci, kt�rzy odnie�li powa�ne rany, natychmiast wstali i otrz�sn�li si�, nie wierz�c w�asnym oczom. Ich rany znik- n�y. Rachel poczu�a, �e potrzebne zakl�cia same wylewa- j� si� z jej g�owy. To zakl�cia Dragweny, pomy�la�a

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.