Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Nie do obojętności wobec życia winien dążyć ten, kto zmierza ku poznaniu nadzmysłowemu, lecz do przeobrażenia zainteresowania, jakie „ja" okazuje zrazu wszystkiemu, co dotyka je jako los. Może zdarzyć się i tak, że przemiana ta nawet wzmocni, a nie osłabi żywość uczuć. W zwykłym życiu łzy cisną się nam do oczu w obliczu niejednego, co spotyka duszę. Możemy jednak wywalczyć w sobie taki punkt widzenia, iż wobec własnego niepowodzenia doświadczać będziemy podobnego uczucia jak w sytuacji, gdy to samo zdarzy się komuś innemu. Taki sposób przeżywania łatwiej osiągnąć w odniesieniu do zdarzeń, jakie niesie człowiekowi los, niż w odniesieniu do własnych zdolności. Albowiem wcale nie jest tak łatwo zdobyć się na myśl, która w równym stopniu znajduje swój wyraz w radości wtedy, gdy ktoś inny posiada jakąś zdolność, jak wtedy, gdy sami ją posiadamy. Kiedy swymi przemyśleniami staramy się dotrzeć do najgłębszych warstw naszej duszy, możemy odkryć wiele egoistycznej radości z nie- jednej z rzeczy, które umiemy. Intensywne, wielokrotnie powtarzane (medytatywne) życie myślą, iż pod wieloma względami dla biegu życia ludzkiego jest obojętne, czy my sami, czy ktoś inny coś potrafi, może zaprowadzić nas daleko, jeśli chodzi o prawdziwe opanowanie i spokój wobec tego, co odczuwamy jako nasz najbardziej wewnę- trzny los. Takie wewnętrzne wzmocnienie duszy siłami myśli, właści- wie dokonane, nigdy nie doprowadzi nas jedynie do przytępienia w sobie poczucia własnych zdolności; zostanie ono raczej przeobra- żone. Odczuwać będziemy konieczność zachowywania się odpowie- dnio do tych zdolności. Tym samym wskazaliśmy kierunek, jaki przyjmuje wzmacnianie życia dusznego siłami myśli. Uczymy się poznawać w sobie coś, co naszej duszy jawi się w jej własnym wnętrzu jako druga istota. Ob- jawia się ona zwłaszcza wtedy, gdy łączymy z nią myśli, które ukazują Medytacja szósta 53 nam, jak w zwykłym życiu powodujemy to czy tamto zdarzenie w swym losie. Możemy przecież zauważyć, że to czy tamto nie przyda- rzyłoby się nam, gdybyśmy wcześniej nie zachowali się w określony sposób. To, co przydarza się nam dzisiaj, jest pod wieloma względami rezultatem tego, co uczyniliśmy wczoraj. Aby posunąć swe życie duszne o krok dalej niż w danej chwili się ono znajduje, możemy spojrzeć wstecz na swe dotychczasowe przeżycia. Możemy przy tym wyszukać wszystko to, co pokazuje nam, jak sami uprzednio przy- gotowaliśmy późniejsze wydarzenia losowe. Spoglądając w ten spo- sób wstecz na swe życie, możemy spróbować dojść do momentu, w którym u dziecka następuje takie przebudzenie świadomości, iż pamięta ono odtąd, co przeżyło. Jeśli z owym spoglądaniem wstecz połączymy nastrój duszy wykluczający zwykłe egoistyczne sympatie lub antypatie wobec wydarzeń naszego losu, wówczas, doszedłszy we wspomnieniach do scharakteryzowanego momentu w dzieciństwie, staniemy wobec samych siebie tak, iż będziemy musieli powiedzieć sobie: „Dopiero teraz stało się możliwe, byś poczuł siebie w sobie i świadomie pracował nad swoim życiem dusznym; twoje «ja» istniało jednak już przedtem, pracowało w tobie, wprawdzie nie wiedząc o tym, ale to jemu zawdzięczasz zdolność zdobywania wiedzy, jak i w ogóle to wszystko, o czym wiesz". Przedstawione podejście do własnego losu przynosi nam coś, czego nie są w stanie dać intelektualne przemyślenia. Uczymy się spoglądać na zdarzenia losu ze spokojem i opanowaniem; bezstronnie patrzyć, jak przychodzą; w jestestwie zaś, które przynosi nam te zdarzenia, rozpoznajemy siebie samych. I kiedy patrzymy w ten sposób na sie- bie, warunki naszego losu, określone już w chwili narodzin, ukazują się duszy jako powiązane z naszą własną jaźnią. Torujemy sobie drogę do stwierdzenia: „Podobnie jak pracowałeś nad sobą w okresie po przebudzeniu się twej obecnej świadomości, tak też pracowałeś już nad sobą, zanim się ona obudziła". Takie przedarcie się do nadrzęd- nej istoty „ja" w naszym zwykłym „ja" wiedzie nie tylko do tego, że możemy powiedzieć sobie, iż nasza myśl doprowadziła nas do teo- retycznego stworzenia sobie takiego nadrzędnego „ja", lecz również do tego, że żywą istotę owego „ja" w jego rzeczywistości wyczuwamy w sobie jako moc, zwykłe zaś „ja" -jako wytwór owego innego „ja". 54 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Uczucie to jest prawdziwym początkiem oglądu duchowego jeste- stwa duszy. Jeżeli nie doprowadzi ono do niczego, to tylko dlatego, że poprzestaniemy na owym początku. Może nim być ledwo zauwa- żalne, przytłumione doznanie. Być może długo takim też pozostanie