Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

13 7 A przecież despotyczna władza jego najbardziej nieubłaganego wroga obejmowała cały obszar rzymskiego świata i rozjątrzony monarcha ponadto usiłował bardzo natarczywym listem skierowanym do chrześcijańskich władców Etiopii doprowadzić do wykluczenia Atanazego ze społeczności nawet najbardziej Sześcioletnie wygnanie Atanazego 247 odległych i ustronnych okolic ziemi. W ściganiu zbiegłego arcybiskupa kolejno zatrudniano komesów, prefektów, trybunów i całe armie; edykty cesarskie rozniecały czujność władz cywilnych i wojskowych; obiecywano hojne nagrody za dostarczenie Atanazego, żywego bądź umarłego, grożono najcięższymi karami za osłanianie tego publicznego wroga.138 Ale na pustyniach tebaidzkich mieszkało wówczas plemię rozzuchwalonych, a przecież uległych fanatyków, którzy woleli się podporządkować rozkazom swego opata niż prawom swego władcy. Liczni uczniowie Antoniego i Pachomiusza przyjęli prymasa jak ojca; podziwiali jego cierpliwość i pokorę w stosowaniu się do ich najsurowszych reguł, chłonęli każde słowo z jego ust jako wyraz prawdziwej, natchnionej mądrości i przekonywali się wzajemnie, że ich modły, posty i nocne czuwania mniejszą stanowią zasługę niż gorliwość i narażanie się na niebezpieczeństwa w obronie prawdy i niewinności.139 Klasztory egipskie znajdowały się w samotnych głuszach na szczytach gór bądź na wyspach Nilu, przy czym dźwięk świętego rogu albo trąby Tabenny * był dobrze znanym sygnałem, na który gromadziło się kilka tysięcy krzepkich, zdecydowanych na wszystko mnichów, pochodzących przeważnie z chłopstwa okolicznych wsi. Gdy na ich ciemne schronienia najeżdżało wojsko i opór był niemożliwością, w milczeniu podkładali oni karki pod topór kata, dokumentując swój charakter narodowy nie pozwalający na to, aby nawet najgorsze tortury wydarły z Egipcjanina tajemnicę, jeśli ją postanowił zachować.140 Arcybiskup Aleksandrii, w którego obronie tak ochoczo poświęcali życie, znikał jak kamfora wśród tej jednolitej karnej rzeszy, za każdym razem gdy zbliżało się niebezpieczeństwo, szybko przeprowadzany z jednej kryjówki do drugiej, aż wreszcie dotarł w ten sposób na olbrzymie pustynie zaludnione zgodnie z ponurą łatwowiernością zabobonu demonami i najdzikszymi potworami. Ukrywając się tak aż do śmierci Konstancjusza, częściej przebywał w społeczności mnichów, którzy mu wiernie służyli jako strażnicy, sekretarze i wysłannicy, ale w chwilach gdy gorliwość pościgu słabła, doniosłość utrzymywania bliższych kontaktów ze stronnictwem katolickim kusiła go do wynurzania się z głuszy i zakradania do Aleksandrii, gdzie bezpieczeństwo swojej osoby powierzał dyskrecji przyjaciół i zwolenników. Jego najrozmaitsze przygody mogłyby posłużyć za temat wielu bardzo ciekawych powieści. Kiedyś ukrywał się w suchej cysternie, z której ledwie mu się udało na czas wymknąć, gdy go zdradziła jakaś niewolnica.141 Innym znów razem znalazł kryjówkę w miejscu jeszcze bardziej niezwykłym, a mianowicie w domu dwudziestoletniej dziewicy, słynnej w całym mieście z powodu swej niezrównanej urody. O północy, jak to po latach opowiadała, zaskoczyło ją pojawienie się arcybiskupa w stroju niekompletnym, przy czym dziwny ten gość, podchodząc pospiesznie zaklął ją, * Tabenna - wyspa na Nilu niedaleko ruin Teb. Św. Pachomiusz założył tam około 325 r. klasztor o surowej regule. 248 Rozdział dwudziesty pierwszy aby mu udzieliła opieki, której szukać pod jej gościnnym dachem nakazała mu wizja niebiańska. Pobożna dziewczyna przyjęła i wypełniła święte zobowiązanie nałożone na jej roztropność i odwagę. Natychmiast powiodła Atanazego do swej najsekretniejszej komnaty i nikomu nie zdradzając tej tajemnicy, czuwała nad jego bezpieczeństwem z tkliwością przyjaciółki i pilnością służącej. Przez cały niebezpieczny okres regularnie przynosiła mu książki i żywność, obmywała mu nogi, załatwiała jego korespondencję i zręcznie ukrywała przed każdym podejrzliwym okiem ową potajemną zażyłość pomiędzy świętym, którego rola wymagała nieskazitelnej czystości, a niewiastą, której uroki mogły wzbudzić uczucia najbardziej niebezpieczne.142 W ciągu sześciu lat prześladowania i wygnania Atanazy niejednokrotnie odwiedzał tę towarzyszkę śliczną i wierną. Ponadto był potajemnie obecny w Rimini i w Seleucji,143 w co nam każe wierzyć jego oficjalne oświadczenie, że widział synody w obu tych miastach. Korzyści płynące z osobistych rozmów z przyjaciółmi oraz z obserwowania i wykorzystywania rozłamu wśród wrogów mogły usprawiedliwić przedsięwzięcie tak zuchwałe i niebezpieczne ze strony tego roztropnego męża stanu, zważywszy w dodatku, że Aleksandrię łączyły stosunki handlowe i żegluga ze wszystkimi portami Morza Śródziemnego. Z głębi swego niedostępnego schronienia nieustraszony prymas toczył nieustanną wojnę z opiekunem arian, przy czym swymi pismami, w porę ogłaszanymi, pilnie puszczanymi w obieg i ochoczo czytanymi, przyczyniał się do zjednoczenia i ożywienia stronnictwa prawowiernego. W licznych apologiach publicznych, zwracając się do samego cesarza, czasem udaje on, że pochwala umiar, chociaż jednocześnie w potajemnych, gwałtownych oskarżeniach przedstawia Konstancjusza jako władcę słabego, grzesznego, kata własnej rodziny, tyrana Rzeczypospolitej i antychrysta Kościoła. U szczytów swojej pomyślności ten zwycięski monarcha, który skarcił porywczość Gallusa i zdławił bunt Sylwana, zdjął koronę z głowy Wetrania i pokonał w polu legiony Magnenc-jusza, przecież został raniony widzialną ręką i rana jego w żaden sposób nie dawała się ani zagoić, ani pomścić; syn Konstantyna był pierwszym z władców chrześcijańskich, który doświadczył siły owych zasad mogących w sprawie religii oprzeć się najgwałtowniejszym usiłowaniom władzy świeckiej.144 Prześladowanie Atanazego i tylu innych czcigodnych biskupów, którzy cierpieli za prawdę swoich przekonań albo przynajmniej za prawość swego sumienia, było przedmiotem słusznego oburzenia wszystkich chrześcijan z wyjątkiem ślepych zwolenników fakcji ariańskiej