Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Wyciągano ją dłuższy czas, ponieważ w tych wodach, dość głęboko, żyją niektóre szczególnie wielkie gatunki ryb. Ryby w sieci błyszczały jak niebieska poświata księżyca, niby jakaś lazurowa, miotająca się łuna. Wśród ryb rzucał się wieloramienny, złośliwooki, czarny stwór. Powitano go nerwowym jazgotem i czym prędzej rozsiekano na kawałki siekierami. Poodcinane członki nie przestawały się wić i podrygiwać w sposób zatrważający. Później podczas gorączkowych snów nękało mnie widziadło tej wściekle zawziętej bestii, niesamowicie żywotnego przedstawiciela nieznanych głębin. Było to najruchliw-sze, najbardziej zajadłe stworzenie, jakie w ogóle zdarzyło mi się widzieć w podziemnym księżycowym świecie..." „Powierzchnia tego morza znajduje się zapewne w odległości około dwustu mil od powierzchni Księżyca. Wszystkie księżycowe miasta skupiają się w najbliższym sąsiedztwie Morza Centralnego, rozplanowane wewnątrz pieczar i sztucznych galerii, jakie opisywałem. Z powierzchnią zewnętrzną Księżyca łączą się ogromnymi prostopadłymi szybami, których wyloty zwane są przez ziemskich astronomów «kraterami». Pokrywę zamykającą jeden z takich wylotów zaobserwowałem wkrótce po przybyciu na Księżyc, zanim jeszcze mnie ujęto. Co się tyczy rejonów podziemnych bardziej odległych od centrum, to niewiele o nich posiadam wiadomości. Istnieje oczywiście rozgałęziony system pieczar, do których zagania się na noc bydło księżycowe, są tam miejsca uboju itd.; w jednej z takich rzeźni rozgromiliśmy wraz z Bedfordem pracującą tamże załogę. Widywałem też zjeżdżające na dół w zupełnej ciemności balony z ładunkami mięsa. Wiem o tych sprawach na razie tyle, ile Zulus przebywający w Londynie mógłby po upływie takiego samego czasu wiedzieć o przywozie zboża do Anglii. Nie ulega wątpliwości, ze te pionowe szyby oraz flora powierzchniowa spełniają niezbędną funkcję wentylacyjną. Poprzednio, wymykając się na wolność, zauważyłem w samej rzeczy silny przewiew ciągnący w głąb szybu, kiedy indziej zaś wiał ku górze gwałtowny sirocco, który przyprawił mnie o gorączkę. Mniej więcej bowiem pod koniec trzeciego tygodnia pobytu zapadłem na nie określoną bliżej chorobę, rodzaj febry, i chociaż leczyłem się snem i przypadkowo przechowaną w kieszeni chininą, czułem się chory i zdenerwowany prawie aż do chwili, kiedy stawiono mnie przed oblicze Wielkiego Mózgu, który jest panem Księżyca. Nie będę się rozpisywał o tym, jak marnie się czułem podczas tego niedomagania". Po czym szczegółowo opisuje Cavor swój stan, co jednak tutaj pominę. "Bardzo długo nie mogłem się pozbyć gorączki— stwierdza w zakończeniu—i straciłem zupełnie apetyt. Stałem się apatyczny, we śnie męczyły mnie koszmarne zwidy. Pamiętam tez okres takiego załamania, że zacząłem tęsknić za Ziemią i stałem się niemal histerykiem. Łaknąłem barw, które by umaiły tę monotonną niebieskość..." Następnie znowu podejmuje kwestię wessanej przez planetę gąbkę atmosfery. Od fizyków i astronomów wiem, że wszystko, co o tym mówi, zgodne jest ze stanem naszej obecnej wiedzy. Gdyby astronomowie ziemscy wykazali większą wyobraźnię i wyprowadzili odpowiednią hipotezę, z góry mogliby odgadnąć to wszystko, co Cavor mówi o strukturze bryły księżycowej. Tak przynajmniej twierdzi Mr. Wendigee. Dziś uchodzi za rzecz niemal pewną, że Księżyc i Ziemia to nie tyle satelita i suweren, ile raczej dwie siostrzyce — mniejsza i większa — zbudowane z jednakowego pierwotnego tworzywa. Ponieważ zaś ciężar właściwy Księżyca wynosi 3/5 ciężaru Ziemi, wynika stąd, że Księżyc musi być wewnątrz wydrążony, rozgęszczony systemem pieczar. Nie było żadnej potrzeby, jak to stwierdził sir Jabez Flap, F.R.S