Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Ciekawe, że ona wierzy w to, co mówi i na kongresach, i do mnie. Co czyni z niej żadnego sojusznika, ale dla mnie takie wypowiedzi mają już tylko ankietowe znaczenie. Wanda także wierzy, że chociaż jeszcze na to nie czas, to kiedyś będzie można robić w komunizmie prawdziwą sztukę i dla takiej perspektywy warto się pomordować i nagryźć niepowodzeniami i nieporozumieniami. Tacy jak ona nie zrozumieliby niczego z przykładu z meczem. Ironia ich przeznaczeń na tym polega, że to, co sami uważają za swe wymuszone przez konieczność historii kicze, za dwa pokolenia może się stać klasycyzmem. Światu grozi katastrofa, w której filmy Jakubowskiej, obrazy Krajewskiego i Zakrzewskiego, książki Wilczka i Brauna, dramaty Lutowskiego staną się sztuką wzorcową oraz prawdą obiektywną, jak oni mówią: społecznie sprawdzalną. Zimno się robi na samą myśl, ale ja tam nie wierzę w niezachwianą prawidłowość tego schematu. Coś się w tym procesie zatnie, coś musi się zaciąć, nie może być tak, że wszystko się spełnia, czego kilku sowieckich cadyków decydujących o świecie chce, to stoi w sprzeczności z moją wiedzą o życiu, według której nikt, nawet najsilniejszy i najmądrzejszy, nie ma wszystkiego, czego chce. Jakubowską, kiedy to zrozumie, trafi szlag. Mnie, kiedy mi odtrącają nogą projekt na komedię, to nie dziwi, ja znam soki i kwasy organizmu. Jakubowska i jej podobni histeryzują w obliczu każdej obstrukcji ich planów, pieklą się na tchórzostwo biurokracji, karygodny schematyzm, wszystkoizm, dogmatyczną ślepotę, zabójczo krótkowzroczną antypropagandę bezmyślnych urzędasów od kultury, lewactwo, bezmyślną nadgorliwość etc. Po czym cierpią na nadkwasotę żołądka i ataki wątroby. Obiad u Literatów pośród ludzi młodych, gamoniowatych i doskonale zarabiających. Po obiedzie Tadzio Nowak, który przyjechał na dzień z Krakowa. Trochę śmieszy, nie rozumie świata, w jakim żyje, rzecz jakby z Moliera. Mówił bzdury z zacięciem heroja zatrudnionego okresowo w buchalterii przebitkowej. Później czytałem sobie "Wojnę, i pokój". To krzepi po rozmowie z Jakubowską. Marsz komunistów ku "ich" literaturze będzie ciągle biegiem wokół malutkiego i smrodliwego podwóreczka, póki nie spalą ostatniego egzemplarza Tołstoja. I Balzaca, i Dickensa, i Gogola, i Prusa. Póki ostatnia stronica nie spłonie, z literaturą walczyć trzeba będzie w sercach noworodków, a jak tego komuniści dokonają, nie wiem. W końcu, jak wynika, racja była po stronie Proletkultu i komunistycznych futurystów. Wieczorem do Bogny. Na prywatkę. Bogna podejmowała kolegów i koleżanki z klasy. Teren bitwy: gabinet p. K. - zazwyczaj schludny, zdobny w poniemieckie meble z Jeleniej Góry. Dziś: dywan zdeptany, wszędzie pełno popiołu i niedopałków, zamczyste biurko zbrukane resztkami kanapek i rozlanym winem owocowym. Chaos i dynamika, nie dojedzone szproty i gęstwa siedemnastolatków, swing z Luksemburga poprzez odbiornik popularny marki "Pioner". Dziewczęta jakieś żadne, chłopcy nieczyści pokwitaniem, zamazani niedojrzałością, ale jakoś bardziej interesujący, zwłaszcza po ćwiartce w sześciu i dwóch butelkach likworu z porzeczek. Rozbuchani okazją, w Warszawie niezwykłą: dużym pokojem w prywatnym mieszkaniu oddanym na parę godzin na ich własną, młodą, spoconą tłoczność. Za mojej młodości równowartością takiej atrakcji była chyba wielopokojowa willa za miastem na całą noc, ale to pokolenie ma mniejsze wymagania. Chłopcy byli brzydcy, ubrani tanio, ich elegancją rozluźnione krawaty "Bikini", szerokie, amerykańsko-krzykliwe, za grosze z "ciuchów". Ściszali głos i rzucali mięchem, ale wyraziście, to była ich siła i wdzięk, niezależność i pewność siebie, przynajmniej w ich przekonaniu. Chłopcy byli ciekawsi przede wszystkim dlatego, że ustosunkowali się do mnie w sposób określony i bynajmniej nieobojętny. Bogna stropiła się, gdy przyszedłem. Wprawdzie zaprosiła mnie, ale liczyła na to, że się nie zjawię, jej zaproszenie było szpilą i wyzwaniem, czymś w rodzaju: "Przyjdź jak chcesz, stary dziadu, ale nie miej do mnie potem żalu jak zostaniesz twardo pognębiony..