Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
W każdym razie, bez względu na to, co robi, jest z siebie zadowolony, ma opaloną i uśmiechniętą twarz. Nie jest to ani pusty wzrok modela, ani przylepiony grymas idola; ten człowiek ma minę po prostu zadowoloną. "Popatrz na mnie - zdaje się mówić - mogę NOSTALGIA włożyć na siebie, co zechcę, nie muszę robić wrażenia na nikim, nawet na tobie. Właśnie tak jest mi dobrze". Ponieważ każda reklama - czy to papierosów, czy walki z rakiem - do czegoś zachęca, należy się domyślać, że mężczyzna ten proponuje nam komfort. Ten pan jest oczywiście uosobieniem komfortu. Dlaczego by nie miał być? Należy do niego dziewięćdziesiąt procent akcji przedsiębiorstwa, którego roczne dochody wynoszą miliard dolarów. W 1982 roku zarobił podobno piętnaście milionów dolarów na czysto. Posiada wszystkie atrybuty bogactwa: dwupoziomowe mieszkanie w najdroższej części Piątej Alei w Nowym Jorku (jeszcze do tego wrócimy), jedną posiadłość w Westchester, a drugą na Jamajce, letni dom na Long Island, wielohektarowe ranczo w Kolorado i prywatny samolot, żeby między tym wszystkim krążyć1. Kim jest ten multimilioner, owa ważna persona, to uosobienie komfortu? Dyktuje ludziom, jak mają się ubierać. Pięćdziesiąt lat temu byłby może krawcem; gdyby żył we Francji, nazywano by go couturier. Ale powiedzieć, że Ralph Lauren to krawiec, jest takim samym nieporozumieniem, jak nazwanie Bechtel Corporation* firmą budowlaną. Określenie takie nie przystaje do międzynarodowego przedsięwzięcia tej skali. Krawiec szyje ubrania, a korporacja Laurena daje koncesje na produkcję swoich wyrobów na czterech kontynentach, sprzedaje je w przeszło trzystu sklepach firmowych oraz w specjalnych stoiskach domów towarowych na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady, Anglii, Włoch, Szwajcarii, Skandynawii, Meksyku i Honkongu. W miarę rozrastania się firmy, urozmaicały się również propozycje Laurena. Zaczął skromnie od krawatów, potem doszły ubrania męskie, następnie stroje damskie, a ostatnio powstał specjalny dział ubranek dla dzieci. A jeszcze perfumy, mydła, kosmetyki, buty, walizki, torby, paski, portfele i okulary - wszystko to nosi jego znak firmowy. Lauren wymyślił sobie zawód prawdziwie nowoczesny: projektuje wszystko. 1 F. Ferretti, Tlie Business of Being Ralph Lauren, w: "New York Times Magazine", 18 IX 1983, s. 112-133. * Jedna z największych amerykańskich spółek inżynieryjno-konstrukcyjnych -przyp. tłum. 10 NOSTALGIA W jego ubiorach uderza nas przede wszystkim ich bardzo amerykański styl. Opierają się na powszechnie znanych i swojskich wizerunkach ludzi z rancza zachodniego wybrzeża i farm na preriach, z letnich rezydencji w Newport i z prestiżowych uniwersytetów. Wrażenie, że skądś to znamy, jest zamierzone: Lauren nawiązuje do tych wizerunków, jest ich aranżerem. Chociaż jego stroje nie są wiernymi kopiami ubrań z poprzednich epok, oddają dobrze przeciętne wyobrażenie o rozmaitych romantycznych okresach amerykańskiej historii. Znamy to wszystko z obrazów, fotografii, telewizji, a przede wszystkim z filmów. Lauren czuje kino. Jednym z jego pierwszych projektów był męski strój wieczorowy: czarny garnitur, koszula ze skrzydełkowym kołnierzykiem, białe rękawiczki i biały, jedwabny szalik. Obecny na pokazie reporter gazety "New York Times" tak opisał swoje wrażenie: "Jak gdyby Leslie Howard wyszedł z kadru filmu"; natomiast sam Lauren w czarno-szarym prążkowanym garniturze skojarzył mu się z Douglasem Fairbanksem2. I słusznie, bowiem Lauren projektował w tym samym czasie męskie kostiumy do filmowej wersji Wielkiego Gatsby. Moda lat dwudziestych przeżywała wówczas swój krótki okres popularności; Lauren nazwał ją dressfor success*. Parę lat później wiele jego projektów zrealizowano w filmie Annie Hali; wygodne, luźne ubrania, w których grali Woody Allen i Dianę Keaton, stały się przebojem sezonu. Niemniej to dążenie Laurena, aby być producentem robiącym karierę w oparciu o reklamę, pokazy mody i zdjęcia w magazynie "Yogue", nie zapewniło mu mocnej pozycji w świecie mody. Chyba nie ma szans na retrospektywną wystawę w Metropolitan Museum, jaką Yves Saint Laurent miał w 1984 roku. Można się spierać, czy projektowanie mody jest czy nie jest sztuką, ale działalność ta niewątpliwie należy dziś do wielkiego biznesu. Wszystko zaczęło się w 1967 roku, kiedy Yves Saint Laurent, cudowne dziecko haute couture, spadkobierca Christiana Diora, 2 "New York Times", 17 IV 1973, s. 42. * Ubranie dla człowieka sukcesu - przyp. tłum. 11 NOSTALGIA paryskiego króla mody, stworzył ciąg sklepów pod wspólną nazwą Rive Gauche, sprzedających kosztowne, ale masowo produkowane ubiory ze słynną już etykietką YSL. Firma Rive Gauche okazała się wielkim sukcesem (obecnie istnieje ponad sto siedemdziesiąt jej placówek, rozsianych po całym świecie) i wkrótce inni dyktatorzy mody, tacy jak Courreges i Givenchy, postanowili wypożyczyć - czyli sprzedać - swoje talenty przemysłowi pręt a porter. Nawet konserwatywna firma Chanel uległa pokusie pójścia za tym przykładem, co prawda dopiero po śmierci swojej założycielki. Haute couture dodała przemysłowi mody blasku, ale jego chlebem powszednim stała się gotowa konfekcja*