Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Do tego klucza i pustego domu, którym dziecko zawiaduje, należałoby jeszcze dołączyć parę istotnych elementów. Jednym z nich, na który się rzadziej zwraca uwagę, jest wprowadzenie dziecka w obowiązki domowe, co zaczyna się często od pytania, kto wynosi śmieci. Teoretycznie dziecko. W praktyce robi to matka. Znowu mówię o sobie, choć myślę, że to nie tylko mój problem. To jest wyraz sytuacji, w której egzekwowanie podziału obowiązków jest nieskuteczne. W różnych rodzinach te podziały różnie się kształtują, ale w miarę jak dzieci są coraz większe, dostają także więcej obowiązków — na wyłączność albo rotacyjnie. Niekiedy dostają za mato, a niekiedy za dużo obowiązków. Znam rodzinę, w której dwunastoletnia dziewczynka, o cztery lata starsza od brata, opiekuje się nim, musi mu ugotować, odrobić z nim zadania itp. Zastanawiam się, czy to nie jest za dużo. przerzucanie obowiązków na dziecko Z całą pewnością w tym wieku przejęcie opieki macierzyńskiej nad małym dzieckiem przez drugie dziecko jest zadaniem do pewnego stopnia wykonalnym, ale przeciążającym. Wszystko zależy od tego, w jakiej mierze rodzice czy inne osoby dorosłe dają tej dziewczynce dodatkowe oparcie. Istnieje bowiem duża różnica pomiędzy podziałem obowiązków — a przerzuceniem ich na dziecko. Obawiam się, że tu chodzi o przerzucenie. To nie jest tylko kwestia czasu, jaki ta dziewczynka spędza, opiekując się swoim bratem, lecz także i tego, że obowiązki zostały na nią niejako przerzucone. To znaczy matka nie tylko pracuje, ale po prostu brak jej w domu na tyle, na ile powinna być — nie tyle fizycznie, ile psychicznie. A to jest najbardziej istotne. Wracam tu do wątku, jak ważna jest psychiczna obecność rodzica. A zatem ważne jest przytulenie, sprawdzenie lekcji, pochwalenie — ale musi być też i ta obecność matki, która istnieje w dziecku stale i która dziecko „podtrzymuje”, na przykład kiedy wraca do domu z kluczem na szyi. Szczególnie ważne jest okazanie zainteresowania tym, co dziecko robiło w czasie naszej nieobecności. Przykładów tego, że dzieci przejmują na siebie różne obowiązki, jest dużo, i w tradycji, i obecnie. dzieci wiejskie Dzieci wiejskie mają obowiązki niejako z natury. Im starsza dziewczynka, tym częściej nosi albo prowadzi za sobą młodszego braciszka i się nim opiekuje. Taka jest społeczna rola siostry w tym środowisku. To jest nie tylko obowiązek, ale i wprowadzanie w obowiązki. Ale pojawia się też pewne przesunięcie granicy, na które trudno się zgodzić. W wielu wsiach, nie tylko polskich zresztą, uważa się, że podstawowym obowiązkiem dziecka jest pomaganie w gospodarstwie, i wtedy, kiedy jest sezon prac polowych, dzieci nie chodzą do szkoły, ponieważ w pierwszej kolejności muszą wykonać szereg prac domowych i rolniczych. Jeżeli nie jest to zadanie na miarę niegdysiejszej pracy dzieci w fabrykach, na początku rozwijania się drapieżnego kapitalizmu, to można sobie wyobrazić, że szkoła jest w stanie zawiesić w tym czasie aktywność dydaktyczną i nadrobić zaległości w zimie. Ale nie chciałbym tutaj wystąpić jako zwolennik pracy fizycznej i zarobkowej dzieci… A jednak wiele dzieci dzisiaj pracuje. Zbierają jagody, grzyby, myją szyby w samochodach… Wykonywanie przez dzieci różnych dorywczych zajęć, które przynoszą dochód, nie musi być rzeczą złą, przeciwnie — to może być dobre, pod warunkiem, że jest wpisane w program czy dzieci funkcjonowania rodziny. Czymś innym jest dziecko z dobrze powinny sytuowanej rodziny, które w czasie wakacji podejmuje pracę zarabiać zarobkową — to jest element programu edukacyjnego i kształcenia samodzielności. A czymś innym jest sytuacja, w której rodzice nie mają środków na życie i jedynym sposobem jest żebranie albo mycie szyb, i niekiedy właśnie dziecko utrzymuje w ten sposób rodzinę. To nie jest korzystne społecznie i może być niedobre dla rozwoju dziecka. STRES — I TRAUMA W tym przedziale wiekowym najważniejsza jednak wydaje się szkoła. I tę szkołę jednakowo mocno przeżywają i rodzice, i dzieci, choć każde na swój sposób. Pójście dziecka do szkoły jest swoistym świętem i dniem nerwów: jak ono sobie da radę, jak to z nim będzie… sprawdzian separacji dziecka Rozpoczęcie edukacji, pójście do „zerówki”, jest wielkim sprawdzianem separacji od rodziców, od matki, procesu dokonującego się kilka lat wcześniej — to sprawdzian, czy dziecko jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Niekiedy pojawia się niemożność „odklejenia” — i dziecko wpada w panikę, bo nagle nie ma matki. W pierwszej klasie, do której uczęszczała jedna z moich córek, pojawiała się matka, o wiele starsza od reszty matek, która przychodziła przez pewien czas na zajęcia z dzieckiem, bo ono wpadało bez niej w stan histerycznego płaczu. Siadywała w ostatniej ławce. Raz podpatrzyłam, jak sznuruje swojemu dziecku buciki, bodajże już w klasie trzeciej… To dobrze zaobserwowany przykład łagodzenia lęku separacyjnego dziecka. Ale to zjawisko ma też drugą stronę: dziecko kontroluje zachowania matki. Ono dyktuje, gdzie matka może być, a gdzie nie, i jak bardzo może się oddalić. W skrajnym przypadku dziecko ma z tym ogromny problem i to jest nie tylko trauma nowego środowiska. To jest trauma nieobecności matki. A zatem jeśli w pierwszym dniu szkoły dziecko płacze, to jest niepokojący sygnał? przetrwać pierwszy dzień w szkole Ależ nie. Płacz jest zachowaniem wyrażającym głównie bezradność i lęk. Na bezradność i lęk — nieprzyjemne emocje — możemy też patrzeć jak na sposoby radzenia sobie z nowymi, nieznanymi okolicznościami i zadaniami. W pierwszych dwóch miesiącach szkoły dzieci muszą spokojnie siedzieć w ławce, mają określone zajęcia, niektóre rzeczy są ciekawe, inne nudne i trudne, one same zaś po raz pierwszy są publicznie oceniane i porównywane. Muszą znaleźć swoje sposoby bycia wobec tego wszystkiego. I przeżywają to. A tu już nie ma mamy albo osoby, która im matkuje. Ba, nie ma też swobodnego, luźnego czasu zabawowego. Ta zmiana, jak każda zmiana, powoduje stres. Stres — bo to brzmi łagodniej? Nie chodzi o łagodniejsze brzmienie. Stres stymuluje aktywność, jest czymś, z czym trzeba sobie radzić na co dzień. To proszę mi teraz dokładnie wyjaśnić, kiedy już jest trauma, a kiedy dopiero stres… różne oblicza stresu Różnica jest zasadnicza. Stres to jest stan, który powstaje w wyniku zadziałania nowego bodźca, stresora, i który wywołuje konieczność przestrojenia się, dostosowania do nowych warunków. Wszystko może być stresem — wyjście za mąż może być stresem, otrzymanie Nagrody Nobla może być stresem. Choć to jest przyjemny rodzaj stresu