Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Niech teraz odpoczn. - Grubiutka pani Karotska dotknBa ramienia Ewy proszc, |eby odeszBa od Bó|ka, na którym le|aBa matka z dzieckiem. - Zabierz t miednic. Akuszerka wskazaBa naczynie peBne zakrwawionych szmat. Ona sama niosBa wanienk z wod zabarwion na ró|owo, w której myto dziecko Alaska 457 Patrzc ze stopni cerkwi na miasto widziaBa porzucone budynki w ruinie, pustk i zaniedbanie. MiaBa ju| tyle lat, |e pamitaBa, jak byBo tu przedtem. M|czyzni zbudowali to miasto i oni je zniszczyli. Zawsze, w swej chciwo[ci, rujnuj wszystko. Schodzc ze schodów Ewa postanowiBa, |e jej maBa siostrzenica musi pozna prawd o m|czyznach. Stara latarnia morska na szczycie zaniku na wzgórzu niegdy[ wskazywaBa drog wielu statkom do portu Sitka, który nazywaB si przedtem Nowoarchan-gielsk. Teraz wirowaBa w podmuchach wiatru. - , Kont - v< D £3 a> P < +- Ala cia cs Sitka Lato 1897 roku Poniewa| parowiec miaB pozosta przy nabrze|u par godzin, wyBadowujc towary i biorc paliwo, Justin Sinclair skorzystaB z okazji, aby rozejrze si po starym rosyjskim mie[cie i troch rozprostowa nogi. Bóg [wiadkiem, niewiele widziaB w cigu dwudziestu dwóch lat |ycia. Co mo|na zobaczy z pokBadu statku rybackiego? PrzysigB sobie, |e kiedy wzbogaci si na zBotodajnych polach Klondike, nie bdzie niczego jadB poza misem. Nie chciaB ju| nigdy czu zapachu ryb. NienawidziB ryb i nienawidziB morza. Niech jego ojciec tym si zajmuje, je[li ma na to ochot, ale on nie ma zamiaru [mierdzie ryb do koDca |ycia. Inni pasa|erowie parowca zeszli na ld jeszcze przed nim, z podobnym zamiarem zwiedzenia miasta. OtoczyBa ich grupa Indian, gBównie kobiety, starajc si sprzeda swoje towary - miniaturowe totemy wyrzezbione w drzewie, srebrne bransoletki i indiaDskie koce. Justin Sinclair przepychaB si przez ten tBumek, energicznie potrzsajc gBow na widok ka|dego przedmiotu, który mu proponowano. Kiedy wydostaB si z tego [cisku, stanB, |eby rozejrze si i pozbiera my[li. W dali majaczyBa góra w ksztaBcie idealnego sto|ka. Znieg nadal pokrywaB krater nieczynnego wulkanu, który rysowaB si wyraznie na tle bBkitnego nieba