Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Wojejkow bronił mu się z garstką swoich, ale utrzymać Kazania nie mógł i ustąpił, dopełniwszy cudów waleczności, bośmy na to patrzali. A tak Kazań dostał się Puhaczewowi, który dowiedziawszy się, że w nim kilkuset konfederatów barskich znachodzi się, większą ich część swobodnie puścił i tym sposobem wielu, korzystając z zamieszania, co było po całej Moskwie, szczęśliwie przedarli się do ojczyzny. I między nimi byli obydwaj bracia Ciemniewscy, pan Szumlański, wojski halicki, pan Moszczeński, kasztelanie, pan Suffczyński, co go później widziałem podkomorzym czerskim, i sam pan Czapski, starosta chełmiński, jakoż wielu innych; a drugich, między którymi się znajdowałem, jakoż i pan Potocki, wojewodzie wołyński, pan Chomętowski, podczaszy lubelski, pan Staniewicz, chorąży pancerny, pan Grużewski, wojszczyc rosieński, umieścił w wojsku swoim. Sam nasz przegląd robił Puhaczew, a kto z nas był rosły, tego brał do służby; a kto był mały, tego wypuszczał na wolę, mając go za niezdatnego. Jednak już nie wiem, z jakiej chimery, pana Zabłockiego, co później był konsulem Rzeczypospolitej w Kremeńczuku, wziął do swojego boku, lubo on był wzrostu tak nikłego, że z tyłu na niego patrząc można by go wziąć za trzynastoletniego chłopięcia. I ten pan Zabłocki do wielkiej wziętości przyszedł u niego, iż go nieraz umitygował. Puhaczew, że był prosty Kozak, nieokrzesany, bo ani pisać, ani czytać nie umiał, to kiedy się zapije, każe rżnąć i palić; a że pan Zabłocki był jego, jak u nich nazywają, generałem deżurnym, czasem rozkazu nie dopuści spełnić; a potem jak się tamten wytrzeźwi, a taki pamięta, że dał rozkaz, którego nie spełniono, i o to wrzeszczy, to mu w żywe oczy przeczy, jako nigdy tego nie odbierał; a że mu Puhaczew wierzył, kiedy niekiedy i poprzestaje na jego zaparciu się. A z czego on do takiej wziętości u niego przyszedł? - to był winien swojej przytomności. Bo raz w początkach swojej służby, że Puhaczew wstydził się, iż pisać nie umie, a chciał taki za uczonego uchodzić, zawołał pana Zabłockiego, swojego już adiutanta, który pisywał rozkazy, jakie tamten wymyślał - i wziąwszy krejdę na giwerze swoim pomazał czort wie co i kazał swojemu diakowi przeczytać, mówiąc mu: - Ja ciebie do mojej służby przyjąłem na hramotnego; jeśliś nim jest, przeczytaj głośno, com napisał. A diak: - Ja tego nie umiem przeczytać. - A to ty taki hramotny, że mój chleb chcesz darmo jeść? Zaraz mi czytaj! Aten: - Kiedy car ze mnie żartuje, bo to nie jest pismo. Tak Puhaczew: - Co? Ty mnie kłamstwo zadajesz? Ja, car, bym pisać nie umiał? I natychmiast rozkazał go na śmierć zaknutować. A potem obrócił się do Zabłockiego: - Ty czytaj moje pismo. Położenie pana Zabłockiego nie było do zazdrości, a patrzcie, jak on zgrabnie się wywinął: - Najjaśniejszy carze! Kiedy Bóg Ojciec co napisze, to chyba Bóg Syn lub Duch Święty go przeczyta, bo tylko równy równego zrozumie. Żeby waszą carską mość pojąć, drugiego wielkiego cara sprowadzić trzeba; ten chyba będzie tak mądrym, iż ciebie przeniknie, a my, nędzny proch, tylko równych sobie pisma odczytać zdolni jesteśmy. To się tak podobało Puhaczewowi, że go zaraz mianował generałem deżurnym i sam mu swoje niby pismo zaczął tłomaczyć, w którym miało być: że Polska kosztem Niemców się powiększy i że on z nią wieczny sojusz zawiera. Byliśmy świadkami różnych podobnych jego dziwactw i przewidywaliśmy, że to wszystko źle się skończy, bo chociaż byli panowie nieżyczliwi carowej, ale który z nich zbliżył się do Puhaczewa, odstręczał się od niego, widząc, że to bałwan i więcej nic. Motłoch tylko do niego się wiązał i hultajstwo, a z tym daleko zajść nie można, nie mając kogo, co by tym poruszeniem kierował. A lubo wojewodzie Potocki i pan Zabłocki, i pan Staniewicz, i inni nasi mogliby dobrze poradzić, niczyjej rady nie słuchał i co godzina inny wiatr mu po mózgu dmuchał. Wszyscy mu radzili, żeby na miasto Moskwę prosto szedł, a on bez potrzeby na Uralskie Góry się rzucił, gdzie go wzięto i nas. Jego podobno na pal wbito, a nas do Smoleńska zapędzono, gdzie z nas inkwizycją ciągniono, czy my w Polsce wprzódy wiedzieli, że ma być Puhaczew, czyli przypadkiem już po gotowej rzeczy dowiedzieliśmy się. A były rozkazy z góry, aby jak najcierpliwiej inkwizycje ciągnąć