Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

W chwili gdy mówiła te słowa, była szczera. Ponieważ jednak dyskrecja nie należała do jej największych cnót, po 87 l kilku dniach wszyscy mieszkańcy Efezu dowiedzieli się, w jaki sposób słynny Apelles namalował niezwykły szczegół - krwawą pianę na wargach Bucefała. 13 Dowódca garnizonu z Miletu, Grek o imieniu Echesi-kratos, wysłał do Aleksandra posłańca, oznajmiając, że jest gotowy poddać miasto. Król dał więc swym oddziałom rozkaz wymarszu w celu zajęcia Miletu. Kierując się rozwagą, wysłał szwadron jazdy dowodzony przez Krate-rosa i Perdikkasa, aby dokonał zwiadu na drugim brzegu rzeki Meander. Przekroczywszy rzekę, żołnierze wspięli się na zbocza góry Latmos, ale kiedy stanęli na szczycie, osłupieli na widok okrętów wojennych, które właśnie w tym momencie opływały przylądek Miletu i przygotowywały się do zamknięcia zatoki. Za tymi kilkoma okrętami pojawiły się następne i w krótkim czasie zatoka zaroiła się od setek statków, a morze zakipiało od tysięcy uderzających o wodę wioseł. Z daleka dobiegał nieco przytłumiony, a jednak wyraźny odgłos bębnów, które podawały rytm wioślarzom. - Och, bogowie! - wyszeptał Perdikkas. - Flota Persów! - Jak myślisz, ile tu może być okrętów? - spytał Krateros. - Setki... Dwieście albo nawet trzysta. A nasza flota właśnie tu płynie. Jeśli dadzą się zaskoczyć w zatoce, zostaną unicestwieni. Musimy jak najszybciej wrócić i powiadomić Nearchosa, żeby się zatrzymał. Persów jest chyba dwa razy więcej! Zawrócili konie i pogalopowali zboczem w dół, kierując wierzchowce ku oddziałom, które miały podjąć marsz na południe. Po kilku godzinach odnaleźli wojsko na lewym brzegu Meandra i natychmiast podjechali do króla. Alek- sander w towarzystwie Ptolemeusza i Hefajstiona nadzorował przeprawę jazdy przez most, który inżynierowie ustawili z łodzi, w pobliżu ujścia rzeki. - Aleksandrze! - zawołał Krateros. - Do zatoki Miletu wpłynęło trzysta okrętów wojennych. Trzeba zatrzymać Nearchosa, bo w przeciwnym razie zniszczą naszą flotę! - Kiedy widzieliście okręty? - spytał posępnie król. - Kilka godzin temu. Kiedy dotarliśmy na szczyt Lat-mosu, pojawiło się czoło floty, a potem przypłynęły następne okręty. Nie było im końca. Potwory z czterema i pięcioma rzędami wioseł. - Widziałem też wzmocnione ósemki - dodał Perdikkas. - Jesteś pewien? - Jak najbardziej! Mają zakrzywione dzioby z brązu, ważące pięć tysięcy libr. - Musisz powstrzymać naszą flotę, Aleksandrze! Near-chos o niczym nie wie, a teraz znajduje się za przylądkiem Mykale. Jeśli go nie uprzedzimy, natknie się na Persów. - Uspokójcie się! - rzekł król. - Mamy jeszcze trochę czasu. - Następnie zwrócił się do Kallistenesa, który siedział opodal na swoim podróżnym stołku: - Podaj mi, proszę, tabliczkę i rylec. Kallistenes podał mu to, o co prosił, po czym Aleksander napisał pośpiesznie kilka słów i dał znak żołnierzowi ze swej straży przybocznej. - Zanieś to czym prędzej sygnaliście na przylądku Mykale i powiedz mu, żeby natychmiast wysłał wiadomość do naszej floty. Mam nadzieję, że otrzymają ją na czas. - Myślę, że tak - oznajmił Hefajstion. - Wieje wiatr Notos, sprzyjający Persom, którzy przybywają z południa, a przeciwny naszej flocie płynącej z północy. Jeździec pogalopował przez most z łodzi w kierunku przeciwnym do przeprawiających się oddziałów, wołając, żeby mu schodzono z drogi. Później wspiął się po zboczu przylądka Mykale, docierając do miejsca, z którego grupa 89 sygnalistów ze służby terenowej nadzorowała flotę Near-chosa, znajdującą się po stronie północnej. Żołnierze mieli wypolerowane tarcze, których używali do nadawania sygnałów. - Król rozkazał, żeby niezwłocznie wysłać tę wiadomość - rzekł posłaniec, podając tabliczkę. - Flota perska, licząca trzysta okrętów wojennych, znajduje się w zatoce Miletu. Sygnalista spojrzał w niebo, gdzie dostrzegł chmurę, którą wiatr pędził z południa. - Nie mogę, musimy poczekać, aż przejdzie ta chmura. Spójrz, właśnie w tej chwili zasłania słońce. - Do licha! - zaklął jeździec. - Dlaczego nie użyjecie chorągiewek? - Są za daleko - wyjaśnił sygnalista. - Nie zobaczyliby nas. Musimy uzbroić się w cierpliwość. To kwestia kilku minut. Cień chmury przesunął się już nad przylądek, podczas gdy flota płynęła w pełnym słońcu, w szeregu za okrętem admirała Nearchosa. Zdawało się, że czas stanął w miejscu. Zbliżywszy się do zachodniego krańca przylądka, okręty zaczęły odwracać się prawą burtą, aby go opłynąć. Kiedy słońce wyjrzało w końcu zza ostatniego strzępka chmury, sygnaliści natychmiast rozpoczęli nadawanie. Po kilku chwilach wiadomość została nadana, flota zaś w dalszym ciągu posuwała się naprzód. - Widzieli nas? - spytał posłaniec. - Mam nadzieję, że tak - odparł sygnalista. - Dlaczego więc się nie zatrzymują? - Nie wiem. - Nadajcie wiadomość ponownie, szybko! Sygnaliści podjęli kolejną próbę. - Na Zeusa! Dlaczego nie odpowiadają? - Nie mogą. Teraz oni są w cieniu chmury. 90 Jeździec zagryzał wargi, chodząc tam i z powrotem. Co pewien czas rzucał spojrzenie w dół, w stronę oddziałów wojska, wyobrażając sobie nastrój króla. - Dostali wiadomość! - wykrzyknął w pewnej chwili sygnalista. - Okręt admiralski zwija żagiel i zaczynają wiosłować. Za chwilę odpowiedzą. Okręt admirała płynął teraz powoli i można było dostrzec wyraźnie, jak wzbija morską pianę piórami wioseł, które kierowały statek w stronę osłoniętego krańca przylądka