Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Znam przypadki, gdy całe grona nauczycielskie, ci wychowawcy młodzieży, prowadzą takie wzajemne walki, tak się kłócą, drą i żrą, że aż się w piekle śmieją. Podobnie można powiedzieć o innych środowiskach zawodowych. Wcale to jednak nie znaczy, że wszystkie pielęgniarki są diabła warte, lekarze nie są lojalni, a nauczyciele kłótliwi i zazdrośni. Wszystko to dotyczy tylko niektórych jednostek, niektórych ludzi i nie daje podstaw do uogólnień. Tak samo rzecz ma się z niewidomymi, tyle że lepiej znamy się wzajemnie, więcej wiemy o przywarach i różnych zachowaniach naszych koleżanek i kolegów niż np. marynarzy, kosmonautów czy artystów. Przy każdej okazji powtarzam, że nie ma ani jednej zalety lub wady, ani jednej cechy, poza brakiem lub wadą wzroku, która charakteryzowałaby niewidomych i nie występowała u ludzi widzących. Powtórzę to raz jeszcze. Nie można, jeżeli nie chce się popełnić błędu, przypisywać inwalidom wzroku żadnych szczególnych cech, ani dobrych, ani złych. Jest jednak bezspornym faktem, że w naszym środowisku normy współżycia społecznego nie zawsze są przestrzegane. Ale jest również bezspornym faktem, że normy te są wcale nie rzadziej naruszane w innym środowiskach. Nie twierdzę, że skoro w innych środowiskach jest również źle, to przez to u nas jest dobrze. Tak nie jest. Nie mogę jednak pogodzić się z przypisywaniem niewidomym jakichś szczególnie negatywnych cech i skłonności, od których niby wolni są inni ludzie. Jeżeli negatywnych ocen dokonują niezbyt dobrze znający problematykę niewidomych ludzie widzący, jestem w stanie to zrozumieć. Nie do przyjęcia jest dla mnie natomiast, jeżeli niektórzy niewidomi z masochistyczną wprost lubością głoszą na swój temat takie brednie. Można zrozumieć i pogodzić się, że mamy ograniczone możliwości obserwacji, że często w naszym odczuciu zostaliśmy skrzywdzeni przez koleżanki i kolegów, że nie możemy tak łatwo zmienić środowiska jak ludzie widzący, że mamy od nich mniejsze możliwości działania. Zrozumieć można, ale pogodzić się z negatywnymi i do tego nieprawdziwymi ocenami i wnioskami nie można. Wydaje się celowe, aby każdy z nas spróbował rozejrzeć się wśród znajomych, aby posłuchał, co mówią oni o stosunkach międzyludzkich w ich zakładach pracy, organizacjach, do których należą, w kręgach towarzyskich. Może wówczas okaże się, że wcale nie jesteśmy inni od naszych bliźnich. Może takie obserwacje i porównania dadzą nam więcej zadowolenia, niż rozpamiętywanie i głoszenie naszych wyolbrzymionych przywar. Nic, co ludzkie, nie jest nam obce - dobro i zło również. Myślę, że jest to prawidłowe. Człowieczeństwo kryje się w mózgu i w sercu, a nie w oczach. A nasze mózgi i serca nie różnią się od tych organów ludzi widzących, nie są ani gorsze, ani lepsze. 8.7. Sprzeczne poglądy Zdarza się dosyć często, że ten sam niewidomy wygłasza sprzeczne poglądy na temat możliwości niewidomych. Potrafi głosić i uzasadniać na przykład, że niewidomi obdarzeni są niezwykłymi uzdolnieniami i że nic nie potrafią. Zdarza się, że wierzy on w to co mówi i szczerze stara się poglądy swoje uzasadnić. Zajmę się tylko jedną parą takich, sprzecznych poglądów: "Niewidomy może być tak świetnie zrehabilitowany i tak się zachowywać, że ludzie nie zauważają jego inwalidztwa." i "Bzdurą jest, że niewidomi sami chodzą i podróżują. Ci, którzy tak twierdzą, kłamią i przechwalają się". Niewidomy ten w pierwszym przypadku stara się udowodnić rzecz niemożliwą, w drugim zaś nieprawdziwą. Niewidomego, który głosi te sprzeczności, wyzywam na pojedynek, a bronią naszą niechaj będą argumenty, Czytelnicy zaś sekundantami i sędziami. I runda Lansuje Pan tezę, że niewidomy może ukryć swoje inwalidztwo, że ludzie nie zauważają, iż przebywają z niewidomym, Ja twierdzę, że jest to niemożliwe. Powiem więcej - jest to szkodliwe