Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Zarówno wczoraj wieczorem, jak i dziś rano każdy od niej czegoś chciał, dawał radę lub wygłaszał opinie, a czasem wszystkie te rzeczy naraz. Ciocia Rochester była tak zbulwersowana, że zaraz po zdarzeniu oświadczyła bratanicy na osobności, iż przynosi ujmę nazwisku Bedwy-nów. Bedwynowie, stwierdziła, zawsze mieli reputację niesfornych i niekonwencjonalnych, ale nigdy nie zachowywali się wulgarnie.Teraz Morgan będzie miała dużo czasu, aby żałować swego stoczenia się w skrajną pospolitość, skoro czeka ją małżeństwo z łobuzem o wiele dla niej za starym, który bez wątpienia nie przestanie latać za spódniczkami i wkrótce zaprezentuje jej cały harem. Będzie miała doprawdy dużo szczęścia, jeśli ktokolwiek z tych purystów zechce przyjąć ją u siebie w domu przez najbliższe pięćdziesiąt lat. Freyja przekazała jej swą opinię podczas tamtej upiornej przechadzki wokół sali, kiedy Morgan miała wrażenie, że od ostentacyjnie szerokiego uśmiechu usta rozedrą jej się od ucha do ucha. — Alleyne zawsze twierdził, że któregoś dnia zakasujesz wszystkich Bedwynów — powiedziała. —W gruncie rzeczy ja i Josh robiliśmy w zeszłym roku o wiele gorsze rzeczy, niż jakiś tam walc w pustym pokoju i całowanie się przy otwartych drzwiach, tak żeby mógł podziwiać każdy, kto tylko zechce. Choć w twoim przypadku chodzi, rzecz jasna, nie tylko o to. W ciągu ostatniego miesiąca byłaś dość często niedyskretna, czyż nie? A dziś osiągnęłaś szczyt. Alleyne miał rację... Drobna rada, Morg. Ten człowiek jest nieodparcie przystojny, muszę przyznać. Ale proszę, zachowaj się jak ktoś, kto ma Bedwyn na nazwisko. Nie przyjmuj jutro jego oświadczyn, jeśli nie będziesz absolutnie pewna, że to mężczyzna, z którym ewentualnie mogłabyś spędzić resztę życia. — Lord Rosthorn jest uroczym mężczyzną, a także bardzo przystojnym - brzmiała opinia Chastity, wypowiedziana również wczoraj wieczorem. —A w Belgii okazał ci wiele uprzejmości. Nie mogę cię ganić za to, że zatańczyłaś z nim dzisiaj walca. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby zabroniono mi tańczyć walca z Leonardem... Kochasz go? Myślę, że tak, skoro pozwoliłaś mu się pocałować. Jakżebym chciała, abyś była równie szczęśliwa jak ja! — Kiedy wychodziłam w zeszłym roku za Aidana, wbrew radom wszystkich, którzy mnie kochali — rzekła Eve, gdy wrócili wieczorem z balu — kierowały mną wyłącznie niewłaściwe powody. Mieliśmy z Ai-danem ogromne szczęście, że wkrótce potem bardzośmy się w sobie zakochali. Równie dobrze mogliśmy oboje być do końca życia nieszczęśliwi. Musisz mieć pewność, Morgan, ze jeśli poślubisz księcia Rosthorna, to nie z powodu skandalu, który wybuchł na nowo, lecz dlatego, iż czujesz, że tylko ten mężczyzna może dać ci szczęście. — Zapomnij o skandalu, Morgan — zabrał z kolei głos Aidan. —Jeśli nie chcesz Rosthorna, powiedz mu o tym i niech wraca tam, skąd przyszedł. Wyjedziesz z nami, ze mną, Eve i dziećmi, na całe lato, a potem na zimę do Lindsey Hali. Do wiosny będą o tobie pamiętać wyłącznie jako o jednej z tych dzikich, upartych Bedwynów. — Przyjrzał się jej uważnie swymi bystrymi, ciemnymi oczyma.— Z drugiej strony, jeśli go chcesz, też mu o tym powiedz. Wszyscy wybaczymy mu dzisiejszą niedyskrecję i ze względu na twoje dobro powitamy w rodzinie. Wulfric poczekał do rana, gdy Morgan wstała po niemal bezsennej nocy. Wezwał ją do biblioteki, zanim jeszcze zeszła na śniadanie. Szła przez pokój, a on przez cały czas patrzył na nią ze swego miejsca za biurkiem. Rzecz jasna, nie ułatwiła sobie sprawy — ona też przez cały czas patrzyła mu prosto w oczy. — Usiądź — powiedział. Przysiadła na brzeżku złoconego krzesła, on zaś odchylił się do tyłu i wsparłszy łokcie na poręczach, złożył palce. — Nic jeszcze nie jest nieodwołalne, Morgan - powiedział. - Aczkolwiek tym razem czuję się zobligowany do omówienia z księciem Ros-thornem warunków małżeństwa, a następnie do spełnienia jego prośby, by mógł się zwrócić z propozycją bezpośrednio do ciebie. Skoro to, co zaszło wczoraj, działo się, jak sama przyznałaś, za twoim przyzwoleniem, to nie mam innego wyjścia, choć ta perspektywa napawa mnie niesmakiem. Nie mam jednak wątpliwości, jaką dać odpowiedź, i tego samego oczekuję od ciebie. Nalegam, abyś powiedziała zdecydowanie i jednoznacznie „nie". Jeśli tak uczynisz, nie padnie więcej na ten temat między tobą a mną ani jedno słowo. Najpóźniej za tydzień odwiozę cię do Lin-dsey Hali lubjeśli wolisz, będziesz mogła wyjechać z Aidanem do Oxford-shire. Nie będzie więc żadnej reprymendy, żadnych upomnień? Ani potężnego marsa na czole? Splotła dłonie na podołku, niemal rozczarowana