Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

— A zwierzęta? Nie, widzisz, musisz odejść. Na pewno zapracujesz na chleb w pobliskich wioskach. — Ale, proszę pana, jakże mój opiekun znajdzie mnie po wyjściu I więzienia? Tutaj będzie mnie szukał! •— Wystarczy, jeśli zjawisz się tu za dwa miesiące! A tymczasem powędruj po okolicy, po uzdrowiskach. W Bagneres, Cauterets, Luz można sporo zarobić. — A jeżeli mój opiekun napisze do mnie? — Przechowam ci jego list do tego czasu. — Jakże mu odpowiem? — Ee, nudzisz mnie! Mówię ci, że masz się wynosić, i to jak najprędzej! Daję ci pięć minut, a jeżeli zastanę cię tu, kiedy wrócę, nauczę cię rozumu. Czułem, że wszelkie naleganie na nic się nie zda. Tak jak powiedział, muszę się stąd wynosić. Wszedłem do stajni, odwiązałem psy i Joli-Coeura, spakowałem swoje manatki, przewiesiłem przez ramię harfę i wyszedłem z oberży. Oberżysta stał w progu, aby mnie przypilnować. — Jeżeli przyjdzie list — zawołał za mną — zatrzymam go dla i iebie! Spieszyłem się, aby wyjść z miasta, bo psy nie miały kagańców. (o bym powiedział policjantowi? Że nie mam pieniędzy na i,ch kupno? I o była prawda, bo po zliczeniu wszystkiego okazało się, że zostało mi jedenaście sous, a to nie starczyłoby na kupno kagańców. Gdyby i mnie zaaresztował, co by się stało z psami i małpką? Niespodziewanie /ostałem dyrektorem trupy, ojcem rodziny, ja, sam bez rodziny, i zdawałem sobie sprawę z tej odpowiedzialności. Szliśmy szybko, a psy co chwila spoglądały na mnie w górę; ich wymowny wzrok wyraźnie mówił, że są głodne. Joli-Coeur, który siedział na moim plecaku, ciągnął mnie od czasu do czasu za ucho, dicąc mnie nakłonić, abym odwrócił do niego głowę, a gdy mu się to nie udawało, pocierał brzuszek ruchem równie wymownym )ak spojrzenie psów. 70 71 7 QOśC Nl vt zmęczony, stał i czekał, aby móc natychmiast porwać najsmako-wiisze kawałki. To dzielenie chleba było sprawą bardzo drażliwą; ukrajałem pięć możliwie równych kawałków i aby nie zmarnować ani okruszyny, podzieliłem je na małe kromki; każdy po kolei dostawał po kawałku, i,ik gdybyśmy jedli z jednej miski. Joli-Coeur, który nie potrzebował jeść tyle co my, nasycił się ivm, co mu przypadło, ale nasza czwórka pozostała głodna. Z jego r/.ęści odjąłem trzy kąski, które schowałem do torby, aby je później dać psom; a ponieważ pozostały jeszcze cztery, mieliśmy po jednym illa każdego: to było nasze dodatkowe danie i deser. Chociaż taka uczta nie nastrajała do rozmów, sądziłem, że powinienem powiedzieć moim towarzyszom parę słów. Uważałem się oczywiście za szefa trupy, ale nie czułem się o tyle wyższy od innych jej członków, aby ich nie wtajemniczyć w nasze trudne położenie